Cytat:
Napisał Neumark Po dziesięciu latach uczenia się o Sigmarze, innych bogach i zamiataniu podłóg ( mam wrażenie że to trochę długo, jeśli też macie to powiedzcie ) wyruszył na szlak aby zaznać życia innego niż świątynne i pomnażać chwałę Młotodzierżcy. W czasie podróży wiele się nauczył, blabla, i zasłużył na miano kapłana Sigmara ( potem też Wybrańca Bożego, ale to trochę dziwnie brzmi:P ). w pewnym momencie jednak odkrył że jego powołaniem jest coś innego. Nie wystarcza mu rozniecanie ognia Boga Imperatora w sercach wiernych ani walka ze złem. Poczuł że musi sięgnąć głębiej w to zło, mocną ręką wyrywać chwasty spośród bogobojnych mieszkańców, aby mogli oni żyć spokojnie i bezpiecznie, wychwalając Sigmara za swoje łaski.
|
Mi osobiście ten fragment nie pasował odrobinę do mojego (czysto subiektywna wizja
) wyobrażenia o inkwizytorach. Nie chodzi mi o te 10 lat, ale o to, że wyruszył z własnej woli (a przynajmniej tak to opisałeś). Z tego co mi się wydaje, to w tej organizacji panuje bardzo ostro przestrzegana hierarchia i dyscyplina i nikt bez pozwolenia przełożonych zbyt wiele nie może. Tak samo sprawa ma się z postanowieniem zostania inkwizytorem. Według mnie takie osoby są wybierane spośród akolitów o najsilniejszej wierze i sile woli przez ich opiekunów i odpowiednio do tego szkolone. Ktoś próbujący stać się inkwizytorem na własną rękę bez wątpienia sam skończyłby wkrótce na stosie