Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-07-2008, 23:06   #5
Vincent
 
Vincent's Avatar
 
Reputacja: 1 Vincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodze
Paul Kelsey



Ghul w garniturze otworzył drzwi srebrnego, nowego mercedesa a Kelsey posłusznie usiadł na wskazane siedzenie.

- W jaki sposób zasłużyłem sobie na zaproszenie od tak znakomitej osobowości?

- Baron Willson nie wtajemniczył mnie w szczegóły. – odpowiedział szofer, a Paul pokiwał głową

- A w ogólny zarys sytuacji? – młody wampir ponownie spróbował pozyskać informacje

- Mam szanownego pana Kelseya dostarczyć do schronienia Barona.

- Aha…
– Kelsey zamyślił się chwilkę. Czyli niczego nie wie, albo nie zamierza powiedzieć…Piękna noc, prawda? - zagaił wyglądając przez szybę.

- Tak – ghul nie był zbyt wygadany, co nie przeszkadzało Paulowi kontynuować rozmowę. Korzystnie jest trochę poznać sługi wpływowych Spokrewnionych, zyskać sympatię albo chociaż sobie pogadać.

- Poświata unosząca się nad San Francisco zawsze sprawia na mnie wrażenie. Chyba mam w sobie trochę z artysty. A ty?

- Niestety, chyba nie.
– odpowiedział uprzejmym tonem, zgodnie z etykietą choć trochę sztywno. Kelsey uśmiechnął się do niego.

- Nie każdy musi zachwycać się białymi światełkami. Każdy ma swój gust i swoje poczucie stylu. Twój garnitur… Pierre Cardin?

- Tak.

- Świetna marka.
– Paul westchnął. Niedługo też będzie go na takie stać. Jechali kawałek w milczeniu, potem wampir jeszcze raz spróbował podjąć rozmowę, tym razem o ruchu na ulicy lecz potoczyła się podobnie do tej poprzedniej. Gdy wszedł do gabinetu barona, ten siedział w swoim fotelu i wywierał podobną presję na Paulu, jaką wywiera w pracy szef-tyran na swoich podwładnych.

- Proszę, proszę bliżej szanowny panie Kelsey. – powiedział baron wskazując fotel. Paul był trochę skołowany tym powitaniem. Zgodnie z ogólnie przyjętymi zasadami baron Willson powinien najpierw się przedstawić. Młody wampir nie miał jednak zamiaru wytykać mu złego wychowania, skoro wiedział jak tytułować swojego rozmówcę. Na razie postanowił wypełnić jego polecenie i bez słowa usiadł na fotelu. Po co mam się przedstawiać, skoro on przedstawił mnie sobie samemu?

- Czy to pana robota? – zapytał Francis rzucając na swoje biurko świeżą gazetę. Na twarzy młodego pojawił się lekki uśmiech, ale po chwili przybrał poważną minę.

- Oczywiście. – odpowiedział Paul zgodnie z prawdą, rozsiadając się wygodniej w fotelu. Nie było sensu kłamać. Kolejne słowa starał się wypowiadać tak, aby baron nie uznał ich za szyderstwo – Czy najjaśniejszy pan adwokat chce skorzystać z moich usług, lub z usług mojego prezydenta San Francisco? – sformułowanie „mojego prezydenta San Francisco” bardzo spodobało się Paulowi, lecz tym razem powstrzymał się od uśmiechu. – Ja jestem do usług, ale na prezydenta Deena trzeba poczekać kilka dni.
 

Ostatnio edytowane przez Vincent : 25-07-2008 o 04:09.
Vincent jest offline