Caenvox zaczynał żałować, że tu się zjawił. Co też go podkusiło, aby zadawać się z taką bandą wywrotowców? Mniejsza o laskę, którą już ktoś zdążył mu podprowadzić. Nie widziała mu się współpraca z tą nędzną hałastrą. Siedział z nimi ledwie parę chwil, a już prawie zdążyli mu przyłożyć nóż do gardła. Zebrała się sama śmietanka towarzyska, choćby ta nierządnica, demon, i całe stado śmierdzących piwskiem wieśniaków. Pomimo zgiełku i awantur, które co chwile wybuchały w kącie pomieszczenia, sam zachowywał spokój próbując skoncentrować się na słowach starca za biurkiem. Był dość enigmatyczny, gadał w dziwny sposób i koniec końców nie podał żadnych konkretów gdzie szukać księgi. Kiedy znów ktoś obok niego zaczęła się sprzeczka, podszedł pewnym krokiem do biurka, aby samem zabrać w końcu głos. Spojrzał prosto w oczy jegomościowi i splunął na ziemię. -Słuchaj facet, po prostu powiedz gdzie mamy zacząć poszukiwania. Podaj konkrety, a sobie poradzę. |