Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-07-2008, 23:56   #6
Fehu
 
Fehu's Avatar
 
Reputacja: 1 Fehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodze
[MEDIA]http://www.rpgsoundmixer.de/files/samples/hafenstadt.mp3[/MEDIA]

Rynek Avél-Darvell

Erminriadoc
Dziarskim krokiem ruszyłeś w stronę tłocznego rynku. Wszędzie, gdzie okiem sięgnąć, szwendali się ludzie mający taki, albo inny interes. Zewsząd rozchodziły się nawoływania i reklamy sprzedawców, a to proponujących niższe ceny niż konkurencja, a to wychwalających swe towary pod niebiosa. W każdym bądź razie, każdy miał swój własny cel i każdy starał się go jak najszybciej zrealizować. Roześmiałeś się cicho na widok tych wszystkich wijących się jak w ukropie kupców i klientów. Odetchnąłeś orzeźwiającym powietrzem i ruszyłeś nieco szybciej, bacznie rozglądając się wokoło. Wreszcie twoją uwagę przyciągnął duży niebiesko-biały namiot z chorągiewką na szczycie. Skierowałeś swoje kroki właśnie w tamtą stronę, gdy nagle zauważyłeś, że w tym samym kierunku podąża młoda, czarnowłosa dziewczyna, jakoś dziwnie niepasująca do tłumu. Przeczucie podpowiadało ci, że ona również przybyła do miasta w sprawie ekspedycji...

Inee
Po dłuższej chwili rozglądania się po okolicy, postanowiłaś ruszyć na rynek. Nim się obejrzałaś, stanowiłaś już tylko kolejną szarą jednostkę, maleńką rybkę w wielkiej ławicy bezkresnego oceanu. Mimo to, ruszyłaś pewnym krokiem przed siebie, klucząc w istnym labiryncie z ruchomymi ścianami w postaci ludzi. Wreszcie napatoczyłaś się na niewielki kramik z warzywami. Przy stosie skrzynek po pomidorach i ogórkach stała niewysoka kobieta o zniszczonej stresem i życiem w ciągłym pośpiechu cerze. Nie zwróciła na niego uwagi. Dla niej, byłaś po prostu kolejną klientką, robiącą zakupy na obiad. Z braku lepszego pomysłu na to, dokąd mogłabyś sie udać, postanowiłaś ją nieco podpytać o całą tą ekspedycję, a nóż powiedziałaby ci coś ciekawego. Ekspedientka starała się zachować pozory uprzejmości, jednak widać było wyraźnie, że nie jest zbytnio zadowolona, iż musi oderwać się od pracy. Mimo wszystko, w końcu powiedziała ci, że w porcie, zaraz przy rynku, rozstawiony jest namiot, w którym wszystko jest organizowane. Zgodnie z jej poradą, swe następne kroki skierowałaś do portu, gdzie poczęłaś szukać wspomnianego przez sprzedawczynię namiotu...

Stratus
Wtopienie się w otoczenie nie było wcale takie łatwe. Wbrew pozorom, nie bardzo pasowałeś do przechodniów na targu. I to wcale nie dlatego, że byłeś elfem. Wyglądałeś jakoś obco, jak podróżnik. Może to przez powiewający na wietrze płaszcz, a może z powodu dziwnie przenikliwego i badawczego spojrzenia... Od czasu do czasu ludzie oglądali się na ciebie z zaciekawieniem. Westchnąłeś w głębi duszy i zacząłeś uważnie rozglądać się na boki. Nagle kątem oka dostrzegłeś śnieżnobiałe włosy, łagodnie opadające na plecy młodej dziewczyny, w której od razu rozpoznałeś towarzyszkę podróży w karawanie. Postanowiłeś podejść i zagadnąć do niej, lecz nim zdążyłeś się dostatecznie zbliżyć, Inee ruszyła już żwawo w stronę wysokich masztów, malujących się na tle morskiego błękitu. Podążyłeś w jej ślady, pozostając jednak w pewnej odległości...

Aenni
Chłopaczek, którego zaczepiłaś, miał najwyżej osiemnaście lat. Twarz miał trochę pucułowatą, a włosy rude i kędzierzawe. Zaniemówił przez chwilę, rozdziawiając głupio usta, onieśmielony twoją nieprzeciętną urodą. Gdy wreszcie otrząsnął się z "szoku", ledwie widoczny rumieniec wpełznął mu na piegowate policzki.
- W tamtą stronę, do portu... Tam, prosto - język plątał mu się, gdy w końcu odpowiedział na twoje pytanie. Mówiąc, pokazywał ci kierunek, w którym powinnaś się udać. Tam też skierowałaś swoje kroki.
Mijając kolejnych przechodniów, zdawało ci się, że dostrzegłeś wśród nich znajomą twarz. Zatrzymałaś się, ale wszyscy ludzie wymieszali się w mgnieniu oka i na próżno było szukać kogokolwiek. Ruszyłaś więc dalej, raz jeszcze oglądając się za kimś, kogo do końca nawet nie poznałaś. Nie uszłaś jednak zbyt daleko, gdy wśród istnego oceanu twarzy dostrzegłaś znowu tą jedną, znajomą. Z niewielkim zawodem, ale i poczuciem ulgi, zdałaś sobie sprawę z tego, że to elf, który jechał w pierwszym wozie tego konwoju, którym dotarłaś do miasta. Zaczęłaś się dyskretnie przyglądać Stratusowi i wtedy zobaczyłaś, że podąża on za Inee, tą drugą elfką. W każdym bądź razie, na elfkę wyglądała. Ruszyłaś niby w swoją stronę, chociaż wasze drogi w końcu musiały się zejść...

Wszyscy
Wreszcie każdy z was stanął przed sporych rozmiarów namiotem, przypominającym te, które widuje się na turniejach rycerskich. Weszliście do środka, niekoniecznie razem. Jednak dopiero gdy wszyscy znaleźliście się we wewnątrz, podszedł do was wysoki i barczysty mężczyzna, odziany w ciężką, dumnie prezentującą się zbroję z doskonale wypolerowanej stali. Wyglądał na typowego strażnika i nim się rzeczywiście okazał.
- Witajcie, szanowni podróżnicy z dalekich stron. Bardzo cieszymy się, że postanowiliście odpowiedzieć na ogłoszenia o organizowanej przez Króla ekspedycji - rozpoczął bardzo poważnym i rzeczowym tonem. Zrobił chwilę przerwy. Kątem oka dostrzegliście, że w namiocie, przy drewnianym stoliku siedzi jeszcze jeden mężczyzna w pełnej zbroi.
- Wyprawa ta będzie miała charakter badawczy, a jej celem będzie zbadanie dalekiej wyspy Conäth. Szczegóły przebiegu podróży zostaną wam przedstawione już na pokładzie naszego okrętu. Od razu jednak możemy powiedzieć wam kilka rzeczy odnośnie wyprawy - tu ponownie przerwał, jak gdyby zbierał siły do dalszej mowy.
- Przede wszystkim musicie być świadomi ryzyka. Ekspedycja nie będzie należała do tych całkowicie bezpiecznych i w podróży na pewno zetkniecie się z niejedną przeszkodą. Zostaniecie jednak sowicie wynagrodzeni. Jego królewska mość zainwestował w tę wyprawę grube pieniądze i nie szczędził na honoraria dla jej uczestników. Cóż jeszcze mogę powiedzieć... Cała ekspedycja powinna potrwać nie więcej niż miesiąc, choć dotarcie na wyspę zapewne zajmie jakieś półtora tygodnia. Mamy nadzieję, że podróż przebiegać będzie bez większych problemów, wszakże pogoda zapowiada się znakomicie - strażnik zamyślił się na dłuższą chwilę, po czym dodał - Zatem, jeśli macie jakieś pytania, to służę pomocą. Jeżeli zdecydowaliście się już, proszę zapisać się na liście u Jack'a - przy czym wskazał na faceta przy stole - Statek odbija z portu jutro nad ranem, około godziny szóstej. Zatrzymajcie się w miejscowej gospodzie, ceny nie są zbyt wygórowane, a i obsługa jest niczego sobie...
Tymi słowy mężczyzna zakończył swój monolog. Spokojnie poczekał na wasze ewentualne pytania i gdy skończył już na nie odpowiadać, na pożegnanie rzekł jeszcze:
- Poczyńcie stosowne przygotowania do podróży. Na rynku znajdziecie wszystko, czego wam trzeba i jeszcze więcej. Kupcie wszystko, czego potrzebujecie, co może się przydać... O żywność nie musicie się martwić. Będzie ona zapewniona przez załogę statku. Tylko przemyślcie wszystko dobrze, bo później już nie będzie odwrotu.
 
__________________
Gadu: 1691997, zadzwoń! ;'x
Fehu jest offline