Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-07-2008, 11:17   #7
Inee
 
Inee's Avatar
 
Reputacja: 1 Inee nie jest za bardzo znanyInee nie jest za bardzo znanyInee nie jest za bardzo znanyInee nie jest za bardzo znany
Inee, która początkowo szła dosyć szybko, po minucie zwolniła kroku, a na jej twarzy pojawił się grymas zamyślenia. Przy jej wcześniejszych zamiarach wyglądało to tak jakby rozmyślała czy należy kupić pomidora, czy kilogram ziemniaków, stawiając marchew w roli ostateczności... Los zupełnie nieoczekiwanie, bądź kierowany podświadomym narastającym głodem półelfki, przyciągnął ją pod kram z warzywami. Popatrzyła bez szczególnego wyrazu na poukładane skrzynki, w których piętrzyła się góra kapusty, a potem zerknęła na kobietę o zniszczonej twarzy. Widoczne dookoła warzywa nie wzbudziły w Inee szczególnego apetytu, dlatego zaniechała wcześniejszych planów i odrazu zapytała miejscową sprzedawczynię o ekspedycję (kto może wiedzieć lepiej niż taki mieszczuch...) pomyślała widząc jak sprzedawczyni odrywa się od roboty. (Ta zniszczona twarz... To miasto chyba zawsze żyje w ciągłym stresie) rzuciła kątem oka w stronę przechodniów, wydawało jej się że ich liczba nigdy nie maleje, ani trochę.

Gdy tylko stało się jasnym, że na tą całą ekspedycję należy wybrać się pod specjalny namiot ustawiony w porcie, Inee podziękowała i skierowała się we wskazaną stronę. (Zadbam o jedzenie potem, a teraz sprawdzę to, po co tu właściwie jestem. Mam tylko nadzieję, że Civril był dobrze poinformowany na temat tej wyprawy. W przeciwnym wypadku znajdę go i...) Ineeviel nie dokończyła jaką ciekawą torturę zdołała wymyślić dla swojego przyjaciela, gdyż przed jej oczami pojawił się wspomniany przez sprzedawczynię namiot rekrutacyjny. Rozejrzała się na boki. Jakoś nie wydawało jej się żeby chętnych na tę eskapadę było sporo, nikt się nie przepychał. Zapewne nie było też nikogo z jej zawodu... Przygryzła delikatnie dolną wargę w zastanowieniu i zniknęła wewnątrz namiotu.

(Elf...) Zdziwiła się nieco na widok swojego towarzysza wcześniejszej podróży. Rzuciła w jego stronę badawcze i ostrożne spojrzenie, pełne przenikliwości. (Skoro zjawił się w tym miejscu to najprawdopodobniej zamierza wziąć udział w wyprawie. Po raz kolejny nasze drogi krzyżują się) przemknęło jej w myślach. Uśmiechnęła się delikatnie w jego stronę, ale był to uśmiech trochę niepewny. Widać, że ostatnia myśl dała jej powód do rozmyślań. (Może powinnam zostać bardem. Krzyżowanie dróg... jak poetycko mi wyszło) Widok siebie z lutnią w ręku i w kapelusiku z piórkiem rozbawił ją nieco.
Po owej przyjaznej ceremonii powitalnej z Oridą skrzyżowała dłonie na piersi i wysłuchała strażnika z odpowiednim ku temu namaszczeniem przekupnego kapłana. Wyglądała na całkiem zadowoloną z jego słów, a zawadiackie spojrzenie sugerowało, że mógłby nawet opowiedzieć o gigantycznym smoku zjadającym ludzi na samym środku morza, a i tak wzięłaby udział w tej wyprawie ryzykując życiem.
Białe włosy nieruchomo spływały jej równomiernym wodospadem na ramiona i dalej w kierunku łopatek. Było w nich coś łagodnego i gdyby nie spojrzenie dziewczyny, można byłoby odnieść całkowite wrażenie spokoju, czy też beznamiętności półelfki. Jednak jej broń swobodnie zawieszona u boku i na plecach wskazywała na profesję znacznie oddaloną od oazy zrównoważenia. Czy na pewno?
Ineeviel przyjrzała się Jack'owi siedzącemu przy stoliku i ruszyła w jego kierunku, aby zapisać się na ekspedycję. Oparła się jedną ręką o mebel i patrzyła czarnymi oczami na stawiane przez niego literki.
- Nudna robota, nie? Nazywam się Ineeviel Flamefinder z Fariel, albo z Eyon... Ale nie. Niech pan zapisze to pierwsze - uśmiechnęła się niewinnie i gdy już zapisał jej imię odwróciła się i powoli ruszyła w stronę wyjścia z namiotu poprawiając łuk zawieszony na plecach.
Po głowie chodziła jej wspomniana gospoda.
 
Inee jest offline