Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-07-2008, 16:48   #10
Milly
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
Po raz kolejny dziękuję za naprawdę miłe słowa i reputację Pozwolę sobie też na kilka słów komentarza do komentarzy.

Cytat:
Napisał Kelly
Nie jestem miłośnikiem opowiadań ogólnie, ale szczególnie zdarzają się perełki. Szczere gratulacje za stworzenie właśnie czegoś takiego. Bardzo podobają mi się sceny dialogów, które idealnie wpasowują się w klimat oraz rewelacyjne postacie. Tych ostatnich nie powstydziłby się Murakami, z którym pod względem użytych postaci macie wiele wspólnego. Szczere gratulacje jeszcze raz.
Miło mi słyszeć, że moja praca Ci się podobała, zważywszy na niechęć do opowiadań. A jeszcze milej słyszeć o porównaniu mnie do Murakamiego Tak się składa, że właśnie zaczęłam lekturę "Przygody z owcą", ale w trakcie pisania "Niespodziewanej podróży..." jeszcze nie miałam styczności z tym autorem. Mam nadzieję, że ja też dostrzegę jakieś wspólne nasze cechy

Cytat:
Napisał traveller
Najbardziej podobały mi się postacie tu występujące, absurdalne i na swój sposób śmieszne, strażnik porządku Człowiek Żaba, pijane ślimaki(the best XD) czy głupawe olbrzymy przyciągają i przekonują do siebie naprawdę mocno. Muszę przyznać, że uśmiechałem się kilkakrotnie i to naprawdę szczerze. Tak tylko się zastanawiam jak bohaterka ogłuszyła Dziada papuciem.. może by np. zmienić go na patelnię?
Ogłuszenie papuciem, podobnie jak reszta opowiadania, miało być nieco absurdalne i trochę przerysowane. Cóż to za sztuka przywalić komuś patelnią? A ogłuszenie papuciem to już coś

Zastanawiałam się nad długością i zagęszczeniem akcji, ale doszłam do wnioski, że opowiadanie nie może być zbyt rozbudowane, bo wtedy będzie się dłużyło. Tym bardziej, że tak jak już pisałam, to moje pierwsze starcie z taką baśniowością. Ale kto wie? Może kiedyś rozbuduję to opowiadanie? Wszystko jest możliwe.

A jeszcze co do czarnych charakterów - właśnie nie chciałam za bardzo, żeby przez opowiadanie przewijał się ktoś typowo "zły". Jednak na przyszłość będę pamiętać, żeby rozbudować również ten aspekt, skoro publiczność się tego domaga

Cytat:
Napisał Kitsune
To co mniej mi się podobało, to zakończenie. Mimo że pewne elementy wskazują, ze historia chyba jednak wydarzyła się (gumka-myszka w kieszeni Tosi pod koniec opowiadania), to motyw ze snem jest dość oklepany i sprawia wrażenia Deus Ex Machina. Natomiast przez całe opowiadanie Tosia wydawała mi się raczej dzieckiem, ewentualnie nastolatką, tymczasem na końcu okazuje się być dojrzałą kobietą z mężem i dzieckiem. Lubię być zaskakiwany.
Kits, przede wszystkim dziękuję za obiecaną, profesjonalną opinię Odniosę się tylko do tego, co Ci się nie podobało, bo trudno polemizować z taką ilością komplementów! Poza tym poczułam się w obowiązku jakoś usprawiedliwić Ale cieszę się niezmiernie, że jednak było więcej tych dobrych stron, niż tych złych.

A zatem zakończenie. Żeby wytłumaczyć to tak, jak ja je rozumiem i jakie były moje zamierzenia, muszę chyba zdradzić co mną powodowało do napisania tego opowiadania. Przede wszystkim zaznaczę od tego, że to nie był sen. Wtedy opowiadanie byłoby tylko zwykłym plagiatem "Alicji...", niewiele by się różniło. Inspiracja jest co prawda bardzo dobrze widoczna, a jednak chciałam zwrócić uwagę na coś innego.

Było to raczej coś w rodzaju snu na jawie, wyobrażenia, marzenia, porwania przez bujną wyobraźnię. A może działo się to naprawdę? Może gdy Tosia lecąc ku wschodowi słońca i zamykając oczy nawet nie zauważyła, gdy wylądowała znowu na swoim tarasie? Druga sprawa, to wiek bohaterki. Wrażenie, że jest dzieckiem lub młodą panienką, jest jak najbardziej celowe. W istocie jest dorosłą kobietą, która ma męża i dziecko. Każdy jej dzień wygląda niemal tak samo, jest jak najbardziej zwyczajny i pachnie rutyną. Jest dorosłą, odpowiedzialną matką, ale tak naprawdę nigdy nie przestała być dzieckiem, nigdy nie przestała marzyć o niesamowitych przygodach i wierzyć w to, że gdzieś obok istnieje jakiś baśniowy, niesamowity świat. Tak naprawdę ma dla siebie tylko te wczesne poranki, zanim obudzi się jej córka i zanim mąż wyszykuje się do pracy. Wtedy może dać porwać się swojej bardziej dziecięcej naturze. A kiedy ma się tak bujną wyobraźnię i wierzy się mocno, to można nawet usłyszeć koci głos Więc albo działo się to naprawdę, albo działo się to tylko w umyśle Tosi (prawdy i tak nikt nigdy nie pozna, gdyż to Tosia była narratorką i opisywała jedynie to, co ją spotkało). Może to niewielka różnica w stosunku do snu i być może efekt Deus Ex Machina pozostaje, ale dla mnie osobiście ważne jest, żeby podkreślić, iż było to coś bardziej świadomego, niż niezależny od człowieka sen.

Poza tym chciałam pokazać, że nawet dorosła osoba nie powinna zapominać o swojej wyobraźni i powinna dawać się jej ponieść chociażby patrząc w niebo. W każdym z nas jest dziecko, co widać w Tosi, która tego przed sobą nie ukrywa

Mam nadzieję, że moje "tłumaczenie się" nie zmieni niczyjego pozytywnego wrażenia wyniesionego z opowiadania. Staram się jednak nie pisać dla samego pisania, ale przemycać coś swojego, nawet jeśli nie miałoby to być nic super odkrywczego i wielkiego.
 
Milly jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem