Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-07-2008, 23:14   #3
merill
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację
Tim kończył właśnie wiązać krawat, musiał nienagannie komponować się z koszulą, perfekcyjne związany. Poprawił jeszcze mankiety koszuli i dopił resztkę Jack`a Danielsa z ciężkiej, kwadratowej szklanki. Chłodny alkohol koił spieczone podróżą gardło, spojrzał na zegarek, dochodziła dziesiąta – najwyższy czas udać się na taras hotelu, na spotkanie.

Musiał przyznać, że postać Narindry go zaintrygowała, niedawno dostał wiadomość z propozycją spotkania. Zasięgnął trochę „języka” tu i ówdzie i musiał przyznać, że będzie miał do czynienia z osobą o bardzo ciekawym zajęciu i intrygującym charakterze, oraz jeśli wierzyć informatorom, kobiecie o zjawiskowej urodzie. Jednak pod tym względem wolał zdać się na swój skromny gust angielskiego arystokraty.

„Arystokraty, dobre sobie. Ciekawe co by powiedział ojciec, gdyby Cię teraz zobaczył? I dowiedział się co robisz? Student najlepszych uczelni i potomek szlacheckiej rodziny, robi jako handlarz bronią, pośrednik między ludźmi którzy nie chcą ubrudzić sobie rączek a potrzebującymi. No cóż życie to nie film…” – nie zdążył dokończyć myśli, bo drzwi otwarły się z hukiem. Rabudu – pieprzony najmol i największa gnida w promieniu 10 mil, wycharczała:

- Major wzywa.

Tim zachował resztki zimnej krwi, patrząc na tę kreaturę. Śmierć czy ból bliźnich raczej nie wywoływały u niego potoku emocji, ale nie lubił bezsensownego szafowania cierpieniem i śmiercią, a ta bestia w ludzkiej skórze była w tym mistrzem, w końcu przezwisko „Rzeźnik” do czegoś zobowiązuje.

- Już idę Ty synu kurwy i kompanii piechurów – odpowiedział po włosku, konkludując, że ten algierski bastard nie zna tego języka. I nie pomylił się bo Rabudu warcząc odpowiedział:

- Co powiedziałeś?! – bardziej zaryczał niż zapytał.

- Oczywiście, już idę do pana von Bredeke – chłodno udzielił odpowiedzi, nie mogąc powstrzymać się od ironicznego uśmiechu końcówkami ust. „Niech rozkwita Eton” – pomyślał błogosławiąc w duchu prof. Telverti – nauczyciela italskiego.

*****

Rozmowa z majorem nie należała do najprzyjemniejszych. Najmniej przyjemne było to, że był pięćset dolarów w plecy. Cholerny esesman zwlekał z wysłaniem całej dostawy, byle tylko nie musiał zapłacić, a kasę za towar i tak zgarnie. Dobrze, że chociaż druga transza kontraktu znalazła transport, szkoda tylko, że za forsą będzie musiał pchać się w sam środek tego zielonego piekła. Przedzieranie się przez dżunglę pełną murzyńskich rebeliantów podżeganych przez bandę socjalistycznej hołoty nie specjalnie mu się uśmiechała. Nie miał jednak wyjścia, musiał zachować dobrą minę do złej gry, w duchu przeklinając pułkownika do piątego pokolenia wstecz. „Czasem jest dobrze wiedzieć kiedy milczeć”. Pocieszał się myślą o spotkaniu z Narindrą - „może nawet nie będzie tak nudno w tej dżungli” – zaśmiał się do swoich myśli.

*****

Wyszedł z pokoju komendanta miasta lekko podenerwowany, spojrzał na zegarek:
- Dwadzieścia po dziesiątej, przez tego cholernego Niemca spóźnię się i wyjdę na chama i prostaka.

Ruszył na parter, kierując się w stronę tarasu hotelowego. Nie śpieszył się, wiedział, że minuta czy dwie nie zrobią już wielkiej różnicy. Starał się wyrównać oddech i uspokoić myśli, lekko rozstrojone niedawno zakończoną rozmową. Kiedy wchodził przez przestronne drzwi tarasowe na jego Omedze wybiła równo dziesiąta, dwadzieścia dwie, zlustrował gości hotelowych, szukając wzrokiem kobiety z która był umówiony. „Jest” – pomyślał, siedziała na uboczu, z dala od większości gości, właśnie spoglądała na zegarek.Brunetka, ubrana w lekkie lniane spodnie, czarny top i rozpiętą oliwkową koszulę, piękne, lśniące włosy miała upięte na karku. „Jeśli ma głowę do interesów taką jak pięknie wygląda, to stary masz ciężki orzech do zgryzienia”.

- Najmocniej przepraszam za spóźnienie, miałem dość niemiłą konfrontację z pewnym „gentelmanem” – w to ostatnie słowo wlał cały zapas ironii jaki posiadał. – Niektórzy nie potrafią uszanować czasu tak pięknej kobiety jak pani. Na szczęście nie zajął mi zbyt wiele czasu, przedstawiać się chyba nie muszę - na jego twarzy pojawił się uśmiech, który był zarezerwowany tylko dla nielicznych kobiet – mów mi Tim. Czego się napijesz?
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451

Ostatnio edytowane przez merill : 23-07-2008 o 17:01.
merill jest offline