Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-07-2008, 16:44   #9
Vincent
 
Vincent's Avatar
 
Reputacja: 1 Vincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodze
Paul Kelsey


- Twoje zabiegi były całkowicie zbyteczne. Swoją drogą, ja niestety nie dostrzegłem potencjału Novotnego, o którym jaśnie pan, szacowny mówca był łaskaw wspomnieć. Ktoś musiał się bardzo postarać, aby zapewnić takiemu –
Paul zawiesił na chwilę głos, szukając właściwego słowa - ...prostakowi wysokie notowania. Jeśli był on pupilkiem jaśnie pana, szacownego mówcy, to bardzo ubolewam nad konfliktem naszych interesów i jednocześnie skłonny jestem wyświadczyć jakąś przysługę w ramach zadośćuczynienia.- Francis Willson zmrużył wrogo oczy, lecz nie dał się sprowokować.

- Gdybym ja chciał, żeby Novotny został prezydentem, nie miałby pan nic do gadania.- Cóż, w takiej sytuacji nie mógł powiedzieć niczego innego. - Gdyby znał pan wyniki analizy psychoanalityka, nie byłby pan tak pewny siebie. A o tym, czy pański wybryk był zagrożeniem dla Maskarady, czy nie, zadecydują Starsi. Może pan odejść. Lucinda zaprowadzi pana do wyjścia.

Paul odwrócił się i poszedł w stronę drzwi. „Zadecydują Starsi, jak zwykle. Sądzę, że baron Francis ma marne szanse żeby cokolwiek zyskać na tej sprawie… choć z drugiej strony Starsi też mogą być zaniepokojeni nagłym awansem nowoprzybyłego wampira na doradcę prezydenta miasta. Może jeśli będą bliżej się mi przyglądać, to uspokoi ich trochę fakt, że jestem synem Elizy i że niedawno zostawiła mnie bez jednego centa. A na pewno wpłynie na nich to, że Francis nie ma pojęcia o dobrych manierach.” – pomyślał rozglądając się po pustej ulicy. Poklepał się po kieszeniach spodni i zauważył, że zapomniał wziąć z domu portfela. „Ciekawe, czy nasz baron wszystkich swoich gości traktuje w ten sposób.” Paul ruszył w kierunku centrum, próbując złapać taxi.

- Helmington Road.

- Daleki kurs, huh?
– powiedział taksówkarz oceniając Paula spojrzeniem

- Taa, wydaję majątek na dojazdy. Powinienem w końcu kupić sobie samochód.
– kierowca ruszył, a gdy dojechali na miejsce rzucił:

- 42,50$

- Może być równe 50?

- Jasne, mi pasuje.

- Więc daj mi 50 dolców i odjedź jak wyjdę z auta
– powiedział spokojnie spoglądając mu w jego roześmiane oczy.

Paul spędził trochę czasu u Alexii, a potem stracił 50$, które miał przy sobie grając w klubie w bilard. Nie miał dużego doświadczenia w tej gierce, ale czuł, że z nocy na noc idzie mu coraz lepiej. Do swojego mieszkania na Madison Street wrócił na piechotę gdy było już bardzo późno, a niektórzy powiedzieliby – bardzo wcześnie.
 

Ostatnio edytowane przez Vincent : 25-07-2008 o 04:11.
Vincent jest offline