Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-07-2008, 01:29   #1
DrHyde
 
DrHyde's Avatar
 
Reputacja: 1 DrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłość
[Warhammer - storytelling] - "Oblicze Zła"





"Oblicze Zła"











24 Vorhexen 2512 A.S.

Czarny dyliżans z symbolem kompanii "Armatnia Kula" wjechał szybko szlakiem nulneńskim na zatłoczoną Oldenhaller strasse. Miasto mimo póżnej godziny tętniło życiem. Potężny pałac Wielkiej Hrabiny Emmanuelle von Liebewitz Elektorki Imperium górował nad zabudowaniami Starówki. Pokryte złotem kopuły pałacu wyrastały ponad strzeliste dachy zdobione zmyślnym gontem, czerwoną dachówką i śniegiem, który dodawał uroku całości krajobrazu. Mężczyzna spoglądał nerwowo za okno podziwiając architekturę słynnego Klejnotu Imperium.

- Gdyby tylko wiedzieli... - powiedział sam do siebie, szybko urywając ze względu na pozostałych pasażerów, o których chwilowo zapomniał w zadumie.

Dyliżans powoli zwalniał, co było znakiem, że dojeżdżają na Reiks Platz i zaraz wysiądą. Przycisnął torbę podróżną do siebie i założył beret na głowę. Zatrzymali się. Zarzucił na siebie czarny płaszcz i otworzył drzwiczki. Śnieg poganiany mroźnym wiatrem uderzył w jego twarz. Oczywiste. Mógł się tego spodziewać. Uprzedzali go, że zimy w Wissenlandzie są srogie. Gęsty dym i zawierucha spowiły niebo nad jego głową. Ledwo zrobił krok do przodu i dopadł do niego jakiś mieszczuch z nulneńskim akcentem.

- Panie Schuffel?

- Bez nazwisk idioto!

- Przepraszam... - odezwał się mężczyzna.

- Idziemy. Byle szybko, bo nie mamy czasu.

Franz nie był przekonany co do jegomościa, który miał doprowadzić go do celu, ale nie miał wyjścia. Musiał się tam znaleźć migiem, inaczej cały plan szlag trafi. Ruszyli przez Hochweg i szybko odbili w jedną z północnych uliczek. Zaniepokojony sytuacją Schuffel rozglądał się nerwowo. Południowa część miasta gdzie dostrzegał zniszczone dachy, pokryte gontem i starą dachówką napewno nie była miejscem docelowym. Domyślił się, że za śmierdzącymi dokami, zza których wydobywał się gesty dym, już mniejszy niż w dzień, znajdują się słynne kuźnie Nuln i plebs. Przeszli obok kilku okazałych budynków, które zidentyfikował jako Uniwersytety. To dobry znak. Informator mówił, że będą tędy szli. Zatrzymali się przed wejściem do jakiejś bursy. Franz nie wiedział od czego miał dreszcze - od zimna, czy ze strachu... Lampy dawały mało światła. Część całkowicie zgasła.

- To...to... - nie mógł się wysłowić. - Jesteśmy już? - zapytał ze zdziwieniem. Rajfur wyciągnął z pod płaszcza coś, co wyglądało na wersję miniaturowej kuszy i wycelował w Schuffela.

- Witamy w Nuln... Idioto... - wystrzelił. Ciało Franza padło na ziemię...

***

25 Vorhexen 2512 A.S.

Śnieg sypiący ciągle od kilku dni, w końcu się uspokoił. Dzień rozpoczął się jak każdy inny. Na zatłoczoną dzielnicę Freimarkt ściągali handlarze i kupcy, aby rozpocząć pracę. W Schlagenmund warsztaty, zakłady, kuźnie i inne pracownie rzemieślnicze ruszyły pełną parą. Zabiegani ludzie zaczęli realizować plany dnia. W mieście gadało się tylko o jednym. O gościach, którzy mają przybyć do Nuln na spektakl i o samym spektaklu. Oczywiście głosy krytyki również padały z ust przeciwników przedsięwzięcia. Teatr komediantów i wagantów Foyera, który z niewiadomych przyczyn nagle stał się czołowym punktem rozrywki, jeszcze do niedawna był jedynie przeciętnym obiektem tego typu. Według plotek jakie można zasłyszeć w karczmach, w Nuln ma się zjawić Cesarski Plenipotent, który na mocy rozkazów samego Cesarza zamknie teatr i spektakl się nie odbędzie. Całe zamieszanie z wiadomych względów. Nie dosyć, że wystawiana sztuka ma nawiązywać do Przeklętego Czarnoksiężnika Konstanta Drachenfelsa słynnego Mordercy, to jeszcze Foyer współpracuje prawdopodobnie z Detlefem Sierck, co samo w sobie jest już niepokojące. Każdy wie jak ostatni spektakl Mistrza Detlefa się zakończył. Reiks Platz tętnił życiem. Śnieg w tym roku spadł obficie co wcale nie było pocieszające dla Gildii Robotników, ani dla kompanii przewozowych. Za to dzieci miały nie małą frajdę z tego tytułu. Kulki śnieżne latały niczym kule armatnie z Imperialnych dział, uderzając w głowy zabieganych pracowników i mieszczan.

Fabian von Eischendorff

Fabian w drodze do miejskich łaźni stanął przed rozłożystym wiązem Deutz i oglądał ogłoszenia. Słońce odbijało się w śniegu i raziło go w oczy strasznie, aż zaczął psioczyć pod nosem. Nagle dostrzegł dwa duże ogłoszenia. Wzrok przykuł przede wszystkim napis "Zaginął". Wyczuł w tym okazję zarobku.
__________________________________________________ _______________________

ZAGINĄŁ





Wczoraj wieczorem do miasta przybył jegomość Franz Schuffel.
Ostatnio widział go jeden z woźniców Kompanii Przewozowej "Armatnia Kula".
Potrzebni chętni do poszukiwań. Informacje, które mogą pomóc w poszukiwaniach mile
widziane. Za każdą informację i współpracę godziwa płaca.



Fritz Foyer

__________________________________________________ _______________________


Teatr Komediantów i Wagantów Foyera


Przedstawia

„Oblicze Zła”

W Noc Złowróżbnego Hexensnacht
największy spektakl tego roku
ręką Mistrza Foyera spisany
ukaże oblicze prawdziwego zła
Konstanta Drachenfelsa.


Cena biletu : 1o Koron Imperialnych

Bilet w loży : 5o Koron Imperialnych


__________________________________________________ _______________________

Mimo słońca mróz dawał się we znaki. Poczuł zimno na plecach. Ruszył z miejsca w kierunku miejskich łaźni, myśląc nad ogłoszeniem. Zagłębił się w tłoczną uliczkę prowadzącą na plac targowy i tym samym do miejskich łaźni, które znajdują się niedaleko. Czarny kot przebiegł mu drogę.

- Pech ... - usłyszał za swoimi plecami.

Odwrócił się momentalnie i ujrzał młodego mężczyznę niskiego wzrostem w ubraniu, które świadczyło o jego przynależności do Gildii Kupieckiej. Na wamsie wyszyty symbol gońca. Twarz pokryta bliznami i ropiejące usta były bardzo odpychające. Uśmiechnął się okazując brak jednego zęba.

- Niech pan uważa bo wypadki chodzą po ludziach... - po tych słowach ruszył do przodu i zniknął w tłumie nim Fabian się odezwał.

Carla di Olesi

- Ile razy mam Ci kurwa potwarzać bęcwale, że nie umiesz powozić chmyzie!

- Mówi się powtarzać...

- Ja ci kurwa dam potwarzać po mnie gówniarzu - woźnica złapał za bat i zdzielił młodego pomocnika w łeb. Cała scena była tak komiczna, że zgromadzeni przy ulicznym kuglarzu ludzie zwrócili się w ich kierunku. Carla spokojnym krokiem mijała zbiegowisko ludzi na Hochweg. Już w oddali dostrzegła patrol straży miejskiej, który przeciskał się do sprawców zamieszania. Powodem tego było zablokowanie drogi dla innych wozów i przede wszystkim dyliżansu kompanii przewozowej. Ktoś krzyknął w tłumie gapiów:

- Złodziej! Łapać złodzieja!

Zaczęło się. Cały tłum zakotłował się, aż strażnicy zanurkowali w śniegu. Carla odsunęła się na bok z nadzieją, że w końcu dojdzie na targ, żeby zrobić zakupy i w końcu coś zjeść. Nagle ktoś szarpnął ją za rękę. Małe dziecko. Chłopczyk niespełna ośmioletni w podartym ubranku, zziębnięty, brudny z potarganymi włosami. Popatrzył litościwie w oczy Carli.

- Pse Pani... Kopsnie Pani sylinga?


Erich Zann

Szybkim krokiem podszedł do drzwi wejściowych na tyły Teatru Komediantów i Wagantów Foyera. Zapukał. Drzwi otworzyły się i w progu stanął barczysty mężczyzna w czarnym ubraniu nabijanym ćwiekami. Jego kanciasty pysk i krótko ścięte włosy dodawały mu "uroku". Erich przełknął ślinę z nadzieją, że nie powita go pięścią. Dryblas uśmiechnął się.

- Do kogo fircyku?

- Yyy ... Ten do Xaviera Teufelfeuera...

- Za mną.

Zann zrozumiał, że słownik osiłka ogranicza się do niewielu słów, jakich zapewne nauczył się na ulicy. Wszedł za nim do środka, kierując się przez załadowane kostiumami i sprzętem zaplecze na tyły sceny głównej. Weszli w wąski korytarzyk. Erich zastanawiał się czy mężczyzna się tam zmieści, ale jak widać umiejętność ową opanował do perfekcji. W końcu weszli schodkami na scenę, gdzie jeden z aktorów znany jako Xavier Teufelfeuer kontemplował w zadumie.




Xavier Teufelfeuer

- Ekhem... - dał o sobie znać Erich.

- O! Witaj przyjacielu. Dobrze Cię widzieć. Słuchaj tego. Zasłyszałem to od jednego z dramaturgów z dalekiego Albionu - podniósł czaszkę przed siebie. - Być, albo nie być - oto jest pytanie. Czy ciśnie mnie na sranie? Czy to brzucha mego wołanie? - Monolg przerwał worek z ziemią, który z trzaskiem padł z sufitu na deski sceny.

Eik Vangalar

Dyliżans kompanii "Armatnia Kula" wlekł się strasznie w okazałym śniegu. Eik zaczął powoli żałować, że nie jechał konno. Jednak myśl o mrozie i męczącej podróży w jego stanie psychicznym, nie była przekonująca. Całą drogę wysłuchiwał narzekań szlachcianki i dwóch miłośników dzieł sztuki, którzy spierali się o to, czy sztuka bretońska jest lepsza od tileańskiej. Aż zbierało mu się na wymioty od tej paplaniny. W końcu usłyszał zza okienka strażników, co oznaczało, że dotarł właśnie do Nuln. Sigmar się zlitował. Dzięki Bogom. To trwało sekundy. Dyliżans zatrzymał się gwałtownie i głowa Eika wylądowała w biuście szlachcianki, która z przerażeniem zaczęła krzyczeć w niebogłosy. Na zewnątrz rumor. Mało tego. Koła wpadły w poślizg i jeden z miłośników sztuki wylał większość zawartości butelki z winem wprost na Eika, który wyleciał pod wpływem gibania się dyliżansu przez drzwiczki na zewnątrz, wpadając wprost w zaspę śniegu. Wszędzie biegający ludzie. W oddali krzyk "Łapać złodzieja!". Nad głową Vangalara stanął jakiś łachmyta z tyczką, na której dyndało kilka szczurów. Uśmiechnął się okazując czarne zęby.

- Witamy w Nuln... - skwitował krótko.
 

Ostatnio edytowane przez DrHyde : 05-02-2009 o 21:04. Powód: Redagowanie tekstu
DrHyde jest offline