Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-07-2008, 16:36   #10
Zapatashura
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
6 lutego 2001

Dzielnica finansowa San Francisco robiła nocą bardzo dobre wrażenie. Zresztą, jak centrum każdego wielkiego miasta. Setki świateł: lamp, neonów, rozświetlonych okien. Mnóstwo ludzi, którzy w otoczeniu ogromnych budowli czują się bezpiecznie. I mają ku temu podstawy, co kilka minut widać tutaj przejeżdżający patrol policyjny.


Wieżowce niestety przypominały wszystkie inne w U.S.A. Od wielkiego trzęsienia ziemi na początku ubiegłego wieku nastąpiła gwałtowna manhatanizacja centrum. Ale do dziś widać w nim europejskie akcenty. Chociażby fronton Wells Fargo Bank wita iście grecką kolumnadą. Niestety te piękne perły architektury kryją się za wysokościowcami ze szkła, stali i betonu, z których z rzadka spoglądają w dół na ludzi gotyckie gargulce.
Wystarczy jednak wyjść z tej oazy spokoju, by poczuć zagrożenie. Ruska mafia kontrolująca Russian Street, chińskie tongi w Chinatown. W Little Italy pewnie rozciąga swoje macki Cosa Nostra. Ale tutaj, wśród centrów handlowych, 5-cio gwiazdkowych hoteli i korporacyjnych budynków ludzie mogą odetchnąć. Tryumf cywilizacji nad barbarzyństwem.

Ludzie nie są jednak świadomi, że i ten piękny obszar zamieszkany jest przez niebezpieczne istoty. Istoty dalece groźniejsze niż pospolici rabusie i złodzieje. Toshiro Takegawa był jedną z tych istot, w tej chwili zmierzającą do wampira który był prawdziwym panem tej dzielnicy. Szedł Pine Street, mając doskonały widok na ogromną Potrójną Piątkę, jak nazywano wieżowiec. Po swojej lewej minął skrzyżowanie z Grant Avenu: bramą do Chinatown. oazą dalekiej z tego miejsca kultury azjatyckiej. Namiastką domu dla takich jak Toshiro.
Po kolejnych pięćdziesięciu metrach był już na St Marry Square. Spojrzał na pomnik Sun Jat Sena, chińskiego polityka, twórcy Kuomintangu. Nawet w U.S.A. doceniono jego geniusz.
I w końcu punkt docelowy. Właśnie w tym budynku, istnej apoteozie amerykańskiej architektury, miał spotkać się z regentką Muh Lin Liu. Ciekawe na którym piętrze ma swoją siedzibę? Pewnie na 52, samej górze.


Była godzina 23.15, gdy wszedł do hallu budowli. Nie miał jednak nawet okazji dojść do recepcji, gdy podeszła do niego młoda i bardzo zjawiskowa kobieta. Ubrana była w krótką spódniczkę od żakietu, odsłaniającą od połowy uda w dół długie i szalenie zgrabne nogi okryte rajstopami. Biała koszula opinała jej niezbyt duże piersi, eksponując je jednak w bardzo kuszący sposób. Kaskada rudych włosów opadała jej na ramiona, otaczając jej piękna twarz.


-Pan Takegawa?- spytała patrząc znad okularów. -Nazywam się Victoria Whine- przedstawiając się ukłoniła się lekko.-Jestem sekretarką pani Muh, proszę udać się za mną, pani już na pana czeka.

Dziewczyna, zdecydowanie żywa, wskazała dłonią w kierunku windy. Szła krok za tobą, lecz rzeczoną windę wezwała przyciskiem osobiście. Gdy ta zjechała, Victoria puściła cię przodem i wybrała najwyższe piętro, czyli czterdzieste. Widać do wyższych kondygnacji prowadzą osobne windy.

Na korytarzach czterdziestego piętra Whine wskazywała ci drogę wśród gąszczu biur i stanowisk komputerowych rezydujących w budynku firm. W końcu weszliście do następnej windy. Sekretarka wyjęła z kieszeni żakietu kluczyk, który wsadziła do panelu z przyciskami. Dopiero wtedy wybrała piętro czterdzieste ósme.

(...)

Przed drzwiami biura regentki Chinatwon stało dwóch ochroniarzy w drogich garniturach. O ile orientowałeś się w zachodniej urodzie, obaj byli pewnie uznawani za bardzo przystojnych. Nie zaprzątałeś sobie jednak nimi głowy.
Wnętrze biura było okazałe i udekorowane w stylu chińskim. Zamiast typowych jarzeniówek rozświetlały je dziesiątki lampionów, jedynie na ogromnym biurku stała zwykła lampka biurowa. Ściany ozdobione były przez chińskie malowidła


Orientalności dodawały też liczne egzotyczne kwiaty przyozdabiające pomieszczenie.
Regentka widząc twoje wejście wstała z fotelu, obeszła swe biurko i podeszła do ciebie. Wyglądała młodo, ale biorąc pod uwagę jej stanowisko, nie można było w żaden sposób podejrzewać, że sama była młoda. Jej uroda była czysto chińska i olśniewająca dla Azjatów. Drobna postura, owalna twarz, pełne usta podkreślone czerwoną szminką, ciemne oczy i naturalne, czarne, długie włosy. Ubrana jednak była na modłę zachodnią, w nadzwyczaj prostą, biała sukienkę na ramiączkach. Efekt wywierany przez strój był dodatkowo zadziwiający, biorąc pod uwagę porę roku.


-Nihao Takegawa Toshiro san- powitała cię specyficzną mieszanką chińskiego przywitania i japońskiej tytulatury, kłaniając się przed tobą ze złożonymi dłońmi.
-Vici, możesz zostawić nas samych- odprawiła sekretarkę.

10 lipca 1985

Kelsey był w swoim schronieniu, gdy usłyszał pukanie do drzwi. Gdy do nich doszedł i otworzył, ze zdziwieniem zobaczył, że na korytarzu stoi jeden z pracowników Federal Express. W ręce, zamiast jakiejś paczki trzymał jedynie list.
-To do pana- powiedział pustym głosem wręczając kopertę. Nie żądał żadnego pokwitowania, nawet nie spytał cię o nazwisko. Po prostu wręczył ci list i odszedł.

Treść listu była następująca:

Szanowny Panie Paulu Kelsey
W związku z niepokojącymi doniesieniami, o możliwości złamania przez Pana wymogów Tradycji, odpowiednie osoby przeprowadziły należyte dochodzenie.
Jego wyniki nie wykazały żadnego bezpośredniego złamania panujących zasad, choć Pańskie działania niosły znamiona lekkomyślności. W związku z powyższym zwracam panu pisemną uwagę, wraz z ostrzeżeniem dotyczącym Pańskich przyszłych działań publicznych. Następne uchybienia w kwestiach bezpieczeństwa wywołają daleko idące reperkusje.
podpisano:
Gordon Woods


No proszę, baron Francis jednak do czegoś doprowadził. Zasadniczo jednak to pismo nic nie znaczy, nie dostałeś nawet ustnej reprymendy. Z drugiej strony, taki niepochlebny list od samego seneszala na pewno nie poprawi ci notowań w Invictus.

15 sierpnia 2004

Paul spędzał ten wieczór w swoim apartamencie w Holiday Inn, hotelu znajdującym się przy ruchliwej Van Ness Avenue.


Lokalizacja była bardzo dobra, tuż przy centrum i jednej z arterii miast. O ile nie wpakować się w żaden korek, spod hotelu można w dość krótkim czasie dotrzeć do dowolnego miejsca w północnej części San Francisco. W dodatku okolica była doskonałym miejscem do polowań, a bliskość siedziby księcia i regentki również była czymś pozytywnym.
Akurat ta noc miała jednak być jedną z tych, które zaburzają zwyczajowa monotonię wampirzej egzystencji. Choć oczywiście Kelsey nie mógł się tego spodziewać, gdy telefon w jego apartamencie zaczął dzwonić.
Gdy Paul podniósł słuchawkę, okazało się, że jego spokój postanowił zakłócić recepcjonista.
-Proszę pana, w recepcji czeka jakiś mężczyzna twierdzący, że chce sie z panem spotkać. Mówi, że nie jest umówiony, ale i tak sie pan z nim spotka. Pytałem o jego nazwisko, ale nie chce go podać. Nie wygląda niebezpiecznie, to chyba jakiś businessman, ale nie wiem czy mam go do pana wysłać.

A któż to może być? Nikt nie zapowiadał wizyty, poza tym skąd ten ktoś może wiedzieć, że akurat tutaj przebywasz?
 
Zapatashura jest offline