Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-07-2008, 23:11   #2
Kaworu
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
Paweł nienawidził takich dni.

Najpierw było spokojnie…

Rodecki wstał rano i powoli wykonał poranną toaletę. Nie wiedzieć czemu, szef stwierdził że „ma wolny dzień zgodnie z umową” i zamierzał go wykorzystać na wykonanie całej rzeszy czynności, które –choć małe- sprawiały mu radość. Tak więc mógł nacieszyć się prysznicem, truskawkowym szamponem dla dzieci, który tak uwielbiał, i tą nową pastą do zębów o smaku świeżej pomarańczy. Po kąpieli przyszedł czas na śniadanie- niestety, pudełko z kawą w tajemniczy sposób wsiąkło w ziemię, więc mężczyzna musiał się zadowolić szklanką przegotowanej wody i kanapką zrobioną z tego, co było w lodówce. Resztę poranku Eteryta spędził na czytaniu „The Science”. Gnębiło go jednak uczucie, ze o czymś zapomniał. O czymś bardzo ważnym. Tylko o czym?

…potem trudności zaczynają się piętrzyć…

Po południu Paweł uznał, że wypadałoby zamówić pizzę. Nie miał w domu potrzebnych składników, a po za tym potrawa miała dziwną tendencję przypalania się gdy tylko Rodecki odchodził na chwilę do sąsiedniego pokoju. Tak więc zadzwonienie do pizzerii nie było tak złym pomysłem. Po przetrzepaniu kieszeni spodni okazało się jednak, że miejsce, w którym przebywa komórka było równie tajemnicze jak lokacja, w której spoczywała kawa. Niewzruszony mężczyzna ruszył do piwnicy, by tam poszukać urządzenia. Przecież nawet on nie był tak roztrzepany, żeby wrzucić przyrząd razem z praniem do pralki. Prawda?

… by w najmniej spodziewanym momencie…

Po kilkunastu minutach szukania w piwnicy wśród części mechanicznych różnego rozmiaru i stanu technicznego Paweł uznał, że powinien zadzwonić na komórkę ze swojego telefonu stacjonarnego. Jak pomyślał, tak zrobił. Niestety, po wklepaniu numeru Eteryta przywitała głucha cisza. Było to dziwne- niezależnie od tego, jak bardzo bujający w obłokach, Rodecki dbał o sprzęt i telefon powinien być jako-tako naładowany. Przecież nie rozładował się w jeden dzień? Choć może był to tydzień?

Po nieudanej próbie odnalezienia telefonu Paweł postanowił rzucić okiem na tablicę. Zawsze zapisywał tam rzeczy o których nie miał prawa zapomnieć (czyli całe mnóstwo) i jeśli z komórką coś się stało, to tam właśnie powinna znajdować się tego przyczyna.

Od razu zauważył urzędowy papier. Oczywiście, zapomniał zapłacić rachunku. Więc to tak go gnębiło! Rodecki odpiął papier od tablicy i zanurzył się w lekturze, zastanawiając się czy i jak można ponownie uruchomić aparat. Gdy jednak zdał sobie sprawę, że uczucie niepewności nie zniknęło, jego spojrzenie padło na małą karteczkę na tablicy, zaznaczoną na zielono odblaskowym mazakiem.

… runąć człowiekowi na głowę.

Paweł już wiedział, co go tak gnębiło przez cały dzień. Wiedział, czemu miał dziś wolne. Przede wszystkim jednak wiedział, że spóźnił się dobre sześć godzin. Bez namysłu wybiegł z domu, szukając kluczyków od malucha i modląc się, by były w portfelu.

Tak, to był właśnie jeden z takich dni. Paweł ich nienawidził.
 

Ostatnio edytowane przez Kaworu : 26-07-2008 o 14:12.
Kaworu jest offline