Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-07-2008, 01:14   #3
echidna
 
echidna's Avatar
 
Reputacja: 1 echidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemu
Dagmara zrobiła kolejny krok. Kolejka w skarbówce żółwim tempem posuwała się do przodu. Gdzieś tam w środku zaczął się odzywać cichutki szept powtarzający w kółko „Czas na papieroska”.
– Popilnuje mi pan miejsca? Wyszłabym na papierosa – poprosiła mężczyznę za sobą.
Po chwili stała przed gmachem zaciągając się głęboko. „Nienawidzę takich dni” – pomyślała wypuszczając dym ustami. Wtedy właśnie odezwał się telefon. Kobieta za wszelką cenę chciała przetłumaczyć Oderfeldowi, że nie może spełnić jego prośby. Nie wyszło – mężczyzna nie dał jej dojść do słowa. Zrezygnowana przytakiwała posłusznie, na koniec pożegnała się, westchnęła i wrzuciła telefon do torebki.„No i szlag trafił moje miejsce w kolejce! A byłam już tak blisko!
Wsiadła do samochodu, przekręciła kluczyk w stacyjce i ruszyła. Auto powoli wlokło się po zatoczonych ulicach. Wrocław w godzinach szczytu to nie jest to, co tygryski lubią najbardziej. Zamyśliła się, gdzieś za nią zaryczał klakson.„I czego trąbisz, Baranie?!"

W końcu – cudem jakimś niezwykłym – udało jej się zaparkować przed budynkiem Dworca Głównego. Tuż przed wejściem zgasiła papierosa i wkroczyła do cuchnącego wnętrza. Idąc bez pośpiechu przelotnie spojrzała na tablicę informacyjną. Godzina 12:44, peron 3. „Chłopak nie zając, nie ucieknie. Czeka 4 godziny to poczeka jeszcze chwilę” – pomyślała z ironicznym uśmiechem. Ruszyła spokojnym krokiem we właściwym kierunku.
- Zastanówmy się, jak może wyglądać nastoletni Syn Eteru? Hmmm, pryszcze, pryszcze, pryszcze, kucyk i zapadnięta klatka piersiowa? – mruknęła do siebie wchodząc po śliskich schodach. Problem miał się niedługo rozwiązać sam.
Na pustym peronie rozległo się ciche stukanie obcasów. Niebawem na schodach prowadzących ku wyjściu pojawiła się sylwetka. Wysoka, szczupła kobieta powoli szła w kierunku siedzącego samotnie nastolatka. Ubrana w wydekoltowaną czarną sukienkę do kolan i czarne buty na wysokim obcasie posuwała się do przodu delikatnie kołysząc biodrami. Jedynym akcentem przełamującym jednostajną kolorystykę ubioru był duży srebrny wisior z krwistoczerwonym klejnotem.

- Witaj – powiedziała kobieta szczerząc równe, białe zęby w delikatnym uśmiechu- Marek Różogórski, jak mniemam? Jestem Dagmara – dodała podając chłopakowi rękę na przywitanie. Twój opiekun niestety nie mógł cię odebrać, ale przeprasza za to całe zamieszanie. Idziemy?
Nie czekając na potwierdzenie ruszyła ku wyjściu. Niebawem oboje znajdowali się przed dworcem. Dagmara skierowała swe kroki ku czarnemu Audi A8, przy którym właśnie kręcił się jakiś policjant.
- Przepraszam, ja tylko na moment – powiedziała do mężczyzny uśmiechając się zalotnie – Już odjeżdżam. Wkładaj torbę do bagażnika i jedziemy – zwróciła się do chłopaka po czym wsiadła.
Już po chwili jechali jedną z głównych ulic miasta. Chwilę pogrzebała w schowku i wyjęła z niego paczkę papierosów, wyjęła jednego i zapaliła.
- Palisz? – zapytała zaciągając się. Uchyliła okno. – Jesteś głodny? Może zjemy coś na mieście? Ja stawiam.
 
__________________
W każdej kobiecie drzemie wiedźma, trzeba ją tylko w sobie odkryć.

Ostatnio edytowane przez echidna : 28-07-2008 o 13:58.
echidna jest offline