Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-11-2005, 19:37   #4
Yarot
 
Yarot's Avatar
 
Reputacja: 1 Yarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnie
Sesje w WFRP są coraz bardziej popularne. Nie wiem, czy cieszyć się z tego powodu czy nie, bo jednak MG-ów jest mniej niż chętnych. Jako podsumowanie ostatniego tygodnia oraz moich wymian z Wami na PW podaję listę graczy, którzy chcieliby zagrać w "12 kroków". Jesli nie umieściłem Cię, to daj mi koniecznie znać. Cyferki z boczku są dla mnie informacją o "stanie postaci". Gradacja jest taka, że 1 to tylko zgłoszenie zaś 5 to pełna postać czekająca na jej wybranie do gry.

Memo 5
Nassair 3
Milly 1
Glyph 5
Sayane 2
Kemuri 4
Darken 5
inwyt 5
Toma5on 2
Hood 1

Jak widać lista długa a tylko do 5 osób zagra, zatem niech to będą Ci, którym naprawdę zależy. Ponieważ wielu z Was chciałoby zagrać, ale nie znają albo szczegółów albo świata to w dziale komentarzy do sesji uruchomiłem już komentarze do "12 kroków". W nich będę zamieszczać informacje o świecie, o mechanice lub inne, które uważacie za stosowne znać przed sesją. Zdaję sobie sprawę z tego, że tylko połowa zagra i trzymam Was w niepewności. Mam w tym swój cel i mam nadzieję, że mi to wybaczycie. Jednak byście nie czuli się tymi, którzy przegrali, jak się nie dostaną - uruchomiona będzie druga grupa. Można powiedzieć, że alternatywna. I może dojść do spotkania grup a już na pewno niektórych z Was. Może to wprowadzić ciekawy wymiar do grania, szczególnie że okoliczności mogą być...ehem, niecodzienne. W przyszłym tygodniu już będzie wiadomo, kto i co. Uzbrójcie się w cierpliwość. Nadal czekam na postacie, zbieram uzupełnienia do już istniejących. Dzięki za zainteresowanie. Mam nadzieję, że sesja Wam to wynagrodzi.


Kurt ledwo trzymał pion siedząc na ławie pod jedną ze ścian "Głowy Barana". Pfeildorf to spokojna mieścina i znają się tu na ważeniu piwa jak mało kto. Kurt szybko się o tym przekonał kiedy usłyszał szum Morza Szponów w głowie. Powiedział sobie, że już nigdy więcej a już napewno nie dziś wieczór. Odstawił kufel i oparł się o ścianę. Poczuł się jak podczas przypływu w Marienburgu. Fala wezbrała....i cała kasza ze skwarkami znalazła się na podłodze. Nie przeszkadzało to jednak tym, którzy już tam dawno leżeli i spali w najlepsze. Kurt obtarł usta rękawem, ale kwaśny smak w ustach pozostał. Przypływ został odpędzony.
Wtedy dostrzegł jednego krasnala. Siedział skupiony nad kuflem z którego nie ubywało. Od czasu do czasu zerkał za siebie, jakby kogoś szukał. To właśnie to spojrzenie dostrzegł marynarz i zaraz podążył za nim. Dojrzał młodzieńca, niewiele starszego niż on sam, jak stał przy barze i kiwnął głową nieznajomemu krasnoludowi. Kurt przetarł oczy, by lepiej widzieć, co się będzie działo. Jakiś wewnętrzny głos mu mówił, że coś się zdarzy.
I rzeczywiście. Krasnolud zwinnie zeskoczył z siedzenia i potruchtał do człowieka przy barze. Stanął przed nim, popatrzył i splunął pod nogi. Młodzieniec niewiele sobie z tego zrobił, bo spojrzał tylko na buty i powiedział:
- Mości krasnoludzie. Czy nie mówion Ci, że nieładnie jest pluć na czyjeś buty? - pytanie retoryczne zawisło w powietrzu, ale karzeł nie zamierzał odpowiedzieć.Za to człowiek i owszem:
- No jasne, że nie. Przecież to takie zadupie, że nie znalazł by się .... - nie dokończył, bowiem opierścieniona pięść spadła na żołądek z siłą młota kowalskiego. Człowiek zgiął się momentalnie i świsnął, jakby stracił dech.
- A to było ładne? - chropawy głos krasnala zabrzmiał w ciszy karczmy jak odgłos tartaku.
Cios z tyłu skutecznie trafił w byczy kark niskiej istoty. Brodacz zatoczył się i odwrócił jakby chciał zobaczyć swego napastnika. Krurt nie wiedział jaki był tego efekt. Usłyszał jedynie "Kharuk Hadar! Haida! Haida!". Zrobił się tumult, wszczął rwetes i zaczęła się regularna bitwa. Nauczony doświadczeniem marynarz szybko wszedł pod stół. Zaraz pożałował, gdy do nosa doszły go dziwne zapachy, ale warte było to niż dostanie w łeb. A w karczmie bójka szalała w najlepsze. Łokcie wybijały zęby, nogi kopały, ręce drapały a zęby kąsały. Ludzie i krasnoludy zwarli się w walce a z łbów obu nacji kurzyło się jak z ogniska. Brzęk tłuczonych glinianych naczyń, trzask kufli i ław, mieszał się z krzykami rannych oraz posapywaniami jak z miechów kowalskich. Pięści zaczerwieniły się od krwi a oczy zaszły łzami. Nie było w karczmie nikogo, kto by nie walczył. Ci ostatni albo wybiegli albo się poukrywali. Każdy tylko czekał kiedy usłyszy gwizdki strażników. Ale ci, jak na złość, nie chcieli przybywać.
Wreszcie Kurt je usłyszał. Jego plecy będą bezpieczne, bo już zarobił kilka kopniaków, mimo schowania pod stołem. Już sobie obiecywał, że nie tylko nie będzie pił tutejszego piwa, ale i będzie starał się trzymać od tych ludzi z daleka. To dziki kraj, gdzie wszystko jest możliwe. I jeszcze te wymiociny....
 
__________________
...and the Dead shall walk the Earth once more
_. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._
Yarot jest offline