Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-07-2008, 17:25   #8
WieszKto
 
WieszKto's Avatar
 
Reputacja: 1 WieszKto nie jest za bardzo znanyWieszKto nie jest za bardzo znanyWieszKto nie jest za bardzo znany

Drzwi otworzył ci milczący, ponuro wyglądający majordomus. Bez słowa zaprowadził cię do pokoju, w którym wszystkie okna były zasłonięte i nie wpuszczały żadnego światła. Na środku stało samotne krzesło.

- Proszę usiąść. - usłyszałeś głos za sobą. - Witam w moich skromnych progach. Celestin Balzac.

Ukłonił ci się i wskazał gestem krzesło. Sam sobie przysunął drugie (zdawało ci się, że wyczarował je z mroku).
- Na ile znacie współczesną historię odkryć geograficznych? - zadał ci bezpośrednie pytanie, oczekując bezbłędnej odpowiedzi. Tylko jakiej?

Nie lubię ciemności jednak czuję się w nich swobodnie. Wiedziałem że metody organizacji polegają na konspiracji - tego wymagało bezpieczeństwo jej członków. Jednak zaciemnienie na spotkaniu gdzie każdy z nas znał personalia drugiej osoby było lekko przesadzone. Uśmiechnąłem się pod nosem i zająłem wskazane miejsce. Przyglądałem się Balzacowi starając się go ocenić po wyglądzie i sposobie zachowania. Nie spieszyłem się z odpowiedzią szukając odpowiednich słów.

- Podstawy nauki zwanej archeologią poznał każdy żak Uniwersytetów. Zjawisko to jest stosunkowo nowe, niektórzy traktują je raczej jako hobby a nie poważne zajęcie. Miałem zaszczyt uczestniczyć w wykładzie magistra Magellanusa ponoć odkryto jakiąś nową wyspę...? O co konkretnie pan pyta...? - starałem się zamaskować braki aktualnej wiedzy na temat jakichkolwiek odkryć geograficznych...

Balzac. Dziwne nazwisko. Mężczyzna z pewnością nie należał do szlachty. Możliwe, że jakiś mieszczanin. I mimo to, stał wyżej w hierarchii. Musiał się zasłużyć. Wyglądał jak ktoś, kto wie, co robi.

Przekonany o słuszności swoich działań, możliwe, iż to kryło strach czy przerażenie, lecz tych uczuć nie można było dostrzec na twarzy. Ubrany z klasą, według współczesnej mody. Idealnie wyrojona kamizelka, bladoniebieska, jednak płaszcz lekko przekrzywiony, ze srebrną spinką świadczyły o przynależności do Rilasciare. I specyficznie spięte włosy. Sygnały, których nie mogłeś pominąć, acz niedostępne przeciętnemu śmiertelnikowi. Nie krył się bynajmniej w mroku, gdyż przysunął się do ciebie na taką odległość, abyś go wyraźnie widział. Po twojej wypowiedzi uśmiechnął się półgębkiem.
- Tyle wystarczy. Potrzeba mi osoby, która by trochę zapanowała nad bałaganem. Sytuacja wygląda następująco: Ostatnio z morza wyłoniła się wyspa Thetra i każda głowa reprezentująca nację chce położyć na niej łapę. Obecnie wyspę otacza kordon karawel - każda o innej banderze. Będzie Was pewnie trójka lub czwórka, waszym zadaniem będzie dostać się a wyspę i wynieść z niej, co się da po czym Rilasciare zajmie się resztą. Jeśli chcesz, to z tych osób, które będziesz mieć do dyspozycji, możesz utworzyć własną komórkę.
Propozycja zdawała się jednorazowa.

Zdziwiłem się. Balzac mówił bez skrępowania nie pozostawiając niedomówień. Jak bardzo odwykłem od rzeczowych dyskusji w Vodacce...
- Wybacz mi senior, ale co konkretnie życzy sobie znaleźć nasza organizacja na tej wyspie i w jakim celu? Czy osoby które udadzą się tam ze mną są członkami stowarzyszenia? Dlaczego akurat ja? pytania szybko zaczynały się mnożyć, ale jeśli moja wyprawa miała przynieść efekty potrzebowałem jak najwięcej ilości informacji czego mogłem się spodziewać w trakcie....


Caspian miał ogromną ochotę westchnąć. Ale niestety nie mógł. I co właściwie odpowiedzieć? Jakby chciał wprowadzić we wszystkie szczegóły tego "młokosa" (chodziło o pozycję w Organizacji), siedzieliby tu przez kolejne trzy dni. Lakonicznie i treściwie, resztę sprawdzi na własnej skórze.
- Zacznę od ostatniego pytania - polecono mi Cię. Zresztą chyba nie masz niczego lepszego do roboty? Zawsze możesz czekać na kolejną okazję, aby zrewanżować się Organizacji. Osoby, które zapewne z Tobą wyruszą nie należą do Rilasciare. Zawsze można naprawić ten "błąd". Rób, co uważasz za słuszne. A co do wyspy... - Caspian przeczesał włosy dłonią i zamknął na moment oczy. Treściwie i lakonicznie, tak? Ha! Dobre sobie. - Nie wiadomo, czego się spodziewać. Będzie z Tobą, mosieur, podróżował członek Towarzystwa Odkrywców i on się zajmie opisem i przewiezieniem. Zapewne wyspa zabudowana jest pozostałościami Syrneckimi. Interesuje Nas wszystko, co może się przydać. Wszystko. Czy wyraziłem się wystarczająco jasno? Jeszcze chcesz Monsieur, wiedzieć?

Jednak to Luca westchnął. Dziwiło go że jeśli organizacji naprawdę zależy na zdobyczach na tej wyspie tak mało przekazano mu informacji. Do tego ludzie z którymi miał wykonać tę misję nie byli członkami Stowarzyszenia więc ich interesy mogłyby być sprzeczne. Ale to nie nowość w Vodacce spotykał się z takim zachowanien bardzo często.

- Oczywiście że zamierzam spłacić mój dług wobec Rilasciare... Jestem człowiekiem honoru i podejmę się misji, w którą pan mnie wysyła senior. Ufam że wszystko zakończy się szczęśliwie i bez zbędnych komplikacji. Od czego zaczynamy?...
 
WieszKto jest offline