Może jeszcze dzisiaj rano, może nawet godzinę temu widząc tę twarz prześladująca go w nocnych koszmarach być może by sie zawahał.
Ale nie teraz, gdy wokół leżała ciała jego przyjaciół, ludzi, którzy byli dla niego jedyna rodziną.
W snach, w "normalnym" życiu pod okupacja nie raz i nie dwa zastanawiał się co ten człowiek chciał mu powiedzieć, zanim Jonasz nacisnął spust.
Wtedy wiele by dał by to wiedzieć. Ale teraz jakie to miało znaczenie ?
Poderwał lufę peemu i wygarnął serią prosto w twarz ze swych koszmarów. Obryzgały go kawałki kości i krew. Siejąc krótkimi seriami po wnętrzu katedry cofał sie powoli w kierunku schodów na wieżę. |