Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-08-2008, 22:08   #4
Sheverish
 
Sheverish's Avatar
 
Reputacja: 1 Sheverish nie jest za bardzo znany
Przestrzeń.

Niezmierzona przestrzeń lekko kołyszącej się tafli wielkiej wody wydawała się znacznie potężniejsza niż postrzępione, suche wzgórza Abisynii do których mężczyzna tak przywykł przez ostatnie lata. Wpatrzony w zachód Słonecznego dysku rozmyślał o śpiących już dawno braciach i siostrach. Ta podróż była zbyt długa i męcząca jak dla niego. Tyle siedzenia bezczynnie w miejscu. Nie biegał po suchych trawach. Nie polował na wieczorny posiłek. Nie szukał młodych, które rozbiegły się w trawie podczas zabawy. Wszystko było tak nieruchome, nudne, statyczne i zamknięte w czterech ścianach okrętu. Czas niemalże zamierał w ściśniętej przestrzeni. Dlatego cały czas spędził na pokładzie, obserwując przestrzeń niezmierzoną.

Dobili do brzegu. Szamotanina z cumami wytrąciła Kaberu z rozmyślań. Odepchnął się od barierki, o którą oparty obserwował Słońce, a długie nogi i szybki krok poprowadziły go do pokoju. Hotelowego boya odesłał szybko i z lekkim uśmiechem zarzucając na ramię niewielką torbę podróżną. Wychodząc spowrotem na pokład poprawił hawajską koszulę, szarozieloną w żółtozłote kwiaty. Szczupły i niezbyt wysoki podróżnik starał się wtopić w tłum nie robiąc niczego niezwykłego. Słuchał z niewielkim zainteresowaniem tego co mówił przewodnik, chociaż nastawił uszu słuchając o dziczy po drugiej stronie wyspy. Dicz napawała go nadzieją na uśmiech na tym obcym brzegu.

Hotel. Cień budynku hotolowego przytłoczył go ogromem, na szczęście nie tak bardzo jak miasta cywilizacji od której już dawno uciekł na pustkowia Etiopii, a do której musiał wrócić by tu się dostać. Szybko udał się do swojego pokoju. Tym razem wolał zamknąć się w tym ciasnych czterech ścianach. Wolał odrobinę samotności od ludzkości, wolał wezwać strzępy dusz swych braci by móc pomówić w spokoju, by wyciszyć się i medytować, by odpocząć. Tak. Odpocząć od zgiełku cywilizacji. Odprawił znów hotelowego boya gestem i krótkimi słowami.

- Odejdź. Zawołam jeśli będę czegoś potrzebował. Odejdź teraz.

Rzucił torbę na łóżko. Zdjął podróżne buty i skarpety. Szybko przemył stopy, dłonie i twarz. Bosy Dwunogi Kaberu wyszedł spowrotem na korytarz nieznalawszy niczego by zwilżyć gardło w pokoju, a na zewnątrz zauważył wcześniej jakieś automaty. Westchnął cicho zamykając za sobą drzwi. Ostrożnie rozejrzał się tkwiąć dłuższą chwilę w bezruchu, jakby wypatrując zwierzynę z wysokich traw, po czym skupił bystry wzrok na dziewczynce.

- Piwo nie jest chyba odpowiednie na Twój wiek, Malutka, prawda?

Zbliżył się spokojnie. Ostrożnie stawiając stopy zachowując delikatną, zwierzęcą równowagę kroku, jakby nie do końca był człowiekiem...
 
__________________
Byłbym nikim
Bez drugiego
Człowieka

Wiersze piszÄ™. Wiersze.

Ostatnio edytowane przez Sheverish : 03-08-2008 o 13:56.
Sheverish jest offline