Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-08-2008, 16:31   #10
Ayame
 
Ayame's Avatar
 
Reputacja: 1 Ayame nie jest za bardzo znany
Leila zasnęła (o dziwo) dość szybko co nie było w jej zwyczaju. Nigdy nie było tak aby mogła spać spokojnie w pierwszą noc w nowym miejscu. A już na pewno nie było tak ze była to noc bez snu. Tylko czarna plama. O ( jeszcze większe) dziwo dziweczynka czuła się w pełni wypoczęta co umożliwiło jej w miarę szybkie wygramolenie się z łóżka i zrobienie porannej toalety. Nigdy nie szczególnie nie interesowało ją kiedy wstaje toteż nie pokwapiła się zerknięciem na zegarek. Na przybór służący do odmierzania godzin zerknęła dopiero od niechcenia kiedy poczuła doskwierający jej głód. Była 10.13. A przynajmniej tyle wskazywał zegarek elektroniczny stojący na małym stoliczku obok łóżka. No... Najwyższy czas coś zjeść...- to pomyślawszy chwyciła za słuchawkę telefonu i wybrała numer do służby hotelowej wypisany na obudowie tegoż przyżądu. Odebrał radosny wręcz świergotliwy i irytujący głos kobiety z obsługi:
- Obsługa hotelu "Księżycowe ogrody". W czym mogę służyć?
- Mówi Leila Evans. Proszę o przygotowanie mi śniadania. Będę w stołówce za 10 min.
-Oczywiście dobra Panienko. Już się robi. Jakieś specjalne życzenia co do menu?
- Tak. Chcę jajecznicę z kolibrzych jaj na bekonie( ma być jak najchudszy i pokrojony w małe plasterki). Do tego chleb biały lekko zapieczony z czosnkiem. Ale bez przesady. Nie chcę żeby przez cały dzień cuchnęło mi z ust. A do popicia zielona herbata przyżądzona na tradycyjny japoński sposób. Innej nie trawię.
- Oczywiście dobra Panienko. Jak sobie dobra Panienka zażyczy. Życzę dobrej Panience smacznego.

Młoda Evans odłożyła słuchawkę lekko poirytowana. Jasne obsługa hotelowa była bardzo miła ale po co dodawać do każdego zwrotu słowo "dobra/dobry/ dobzi?" Swoją drogą ciekawa była czy faktycznie spełnią jej ekscentryczną zachciankę. A ona będzie wiedzieć czy faktycznie podadza jej to co tak na prawdę chciała.
Podeszła do olbrzymiego lustra ściennego i poprwiła kucyki. Miała na sobie granatową sukieneczkę bez rękawów z pojedynczymi białymi paskami biegnącymi po bokach i pasujące ciemnoniebieskie tenisówki. Następnie kiwnęła głową na małego smoka leżącego leniwie po środku ogromnego łoża i stworzonko przyleciało do niej i spoczęło na jej ramieniu. Leila przeszukała swoje bagaże w poszukiwaniu małego plecaczka do schowania portwelika i kluczy oraz husteczek i paru innych drobiazgów w postaci spinek itp.
Wyszła powoli zamykając drzwi. Jej uwagę niemal natychmiast przykuło ogłoszenie wiszące obok jej drzwi. Przeczytała je uważnie. I znów "dobry/ dobra/dobre" na każdym kroku. Rozumiała doskonale że chcą dogodzić klientom ale to już lekka przesada. Nic to. Westchnęła ciężko. Z kolei sama perspektywa wyprawy w nieznane bardzo ją zaintrygowała. Ciekawe czy jej kolonia ma to w planach. Chętnie by się tam wybrała. W końcu czegoś takiego nie będzie miała w wysokoucywilizowanej miejskiej dżungli z której pochodzi. Tak rozmyślając dotarła do stołówki... A raczej mini restauracji.
Ledwo zdążyła przekroczyć próg a już przed nią pojawił się wysoki przystojny brunet o jasnej cerze i ciepłych brązowych oczach odziany w frak typowego stareotypowego kelnera z notatniczkiem w lewej ręce i tacą w drugiej.
- Dobra Panienka Evans zgadza się?-powiedział piorunując ją uśmiechem. Dziewczynka byłą jednak zbyt przyzwyczajona do lizustwa a kolejne "dobra" tylko zadziałało na nią jak płachta na byka.
- Tak zgadza się- wycedziła przez zęby.
- Śniadanie dobrej Panienki jest już gotowe. Zprowadzę dobrą Panienkę do jej dobrego stolika.
Mała poczerwieniałą ze złości ale nie mówiłą nic. Nie chiała kłopotów już pierwszego dnia co było dla niej rzadkością. Chciała jednak w pełni wykorzystać ten pobyt na relaks a nie na użeranie się ze służbą.
Mężczyzna zaprowadził ją do stolika niedaleko okna, z którego rozciągał się widok na miasto a także i na dzicz. Po raz kolejny myśl o wyprawie pojawiła jej się w głowie. Trzeba będzie porozmawiać z kierowniczką kolonii. Tylko gdzie ona jest... A z resztą. Będzie się tym martwić po śniadaniu.
Zabrała się do jedzenia. No, no... Mają szczęście... Faktycznie było to dokładnie to co sobie zażyczyła.
 
Ayame jest offline