Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-08-2008, 16:28   #1
Kagonesti ZW
 
Kagonesti ZW's Avatar
 
Reputacja: 1 Kagonesti ZW ma wspaniałą przyszłośćKagonesti ZW ma wspaniałą przyszłośćKagonesti ZW ma wspaniałą przyszłośćKagonesti ZW ma wspaniałą przyszłośćKagonesti ZW ma wspaniałą przyszłośćKagonesti ZW ma wspaniałą przyszłośćKagonesti ZW ma wspaniałą przyszłośćKagonesti ZW ma wspaniałą przyszłośćKagonesti ZW ma wspaniałą przyszłośćKagonesti ZW ma wspaniałą przyszłośćKagonesti ZW ma wspaniałą przyszłość
[StoryTelling] Przeklęta klątwa

W karczmie nie było dziś tłumów. Panował względny spokój, zakłócany co jakiś czas sporadycznym krzyknięciem lub wybuchem grupowego śmiechu. Zza zaplecza czuć było zapach wędzonego mięsa, oraz ziół - bazylii i jaśminu, a nieszczelne okna przepuszczały liche strumienie wiatru deszczowego popołudnia. Grobandyr spijał powoli kolejne łyki korzennego wina i z pogardą spoglądał na grających w kości krasnoludów. Nie lubił tych kurdupli, od kiedy pierwszy raz je zobaczył. Wulgarne, chamskie i w dodatku brzydkie. Zastanawiał się jak wygląda krasnoludzka pleć "piękna", a przez chwile przeszła mu myśl iż opitym krasnoludom pewnie wszystko im jedno z kim lub z czym "to" robią. Na jego ustach pojawił się grymas zniesmaczenia, szybko oddalił więc nieestetyczną wizję.

[MEDIA]http://mendokaze.googlepages.com/SawSoundtrack-CharlieClouser-HellowZ.mp3[/MEDIA]

Nagle poczuł się nieswojo. Przeszedł go dziwny dreszcz, tak jakby ktoś go obserwował i w dodatku świdrował na wylot. Gwałtownym ruchem głowy spojrzał za siebie i znieruchomiał. W przenośni... i dosłownie. Tylko jego oczy otwarły się znacznie w przerażeniu. Nie mógł jednak wydusić z siebie głosu, nie mógł poruszyć ani ręką, ani nogą. Jego skóra bielała z każdą sekundą jej widoku. To... była... ona. Ona... Tylko nie ona! Doskonale pamiętał pierwsze spotkanie, wbrew pozorom to on wyszedł górą, ale jak się później dowiedział, tylko za sprawą jej dobrej woli... która jak widać skończyć się miała tu i teraz. Co mogła stara i biedna kobieta prosząca o kawałek chleba? Jak widać dużo... Ujrzał tylko ten przepity, chytry uśmiech białej maski, i zmęczony wzrok ukryty pod nią. A potem rozpoczął się koszmar. Jego głowa automatycznie pod wpływem nieznanej siły odwróciła się ku jednemu z krasnoludów, który nieco chwiejnym krokiem kierował się do wyjścia. Ta sama siła kazała mu wstać z krzesła. Próbował się opierać, lecz był jak marionetka we władzy lalkarza. Gdy krasnolud zbliżał się, jednym krokiem zastawił mu drogę. Choć cały był zlany potem, a umysł był przerażony, jego ciało nie opierało się nieznanej magii. Krasnolud spojrzał mętnym i wrogim wzrokiem na Grobandyra. Myśląc zapewne , że to oferta kolejnej bitki, odszukał pośpiesznie dłonią rękojeść. Grobandyr przewracał oczy w panice, próbował siłą woli zaprzestać temu koszmarowi, ale nie był w stanie nic zrobić. Zszokowany oglądał jak jego dłoń otwiera się sama, powolnym ruchem zmierza ku krasnoludowi, a jego kręgosłup ugina się jakby pchało go stado wołów. Krasnolud w pierwszych sekundach chciał odskoczyć, lecz gdy dłoń Grobandyra wylądowała na jego kroczu i zaczęła delikatnie je masować, na twarzy krasnoluda wyryło się totalne zaskoczenie i zdumienie zarazem. Grobandyr krzyczał z całych sił wewnątrz, przeklinał ją, i całą krasnoludzką rasę. Ciało nadal nie reagowało na usilne próby odzyskania kontroli. Po chwili na ustach krasnoluda zawitał uśmiech. Krótko potem, krasnolud oblizał wargi i przytaknął głową szczerząc marne uzębienie. W oczach Grobandyra za to zaczęły gromadzić się łzy. Był zrozpaczony. Chciał się zabić, ale pewnie nie zrobi tego póki ktoś tego nie zechce. Jego dłoń mimowolnie opadła delikatnie na policzek brodacza. Dwie minuty później wyszli razem za karczmę. Po kolejnych pięciu, okolice karczmy usłyszały najbardziej przerażający krzyk rozpaczy i bólu jaki kiedykolwiek miał tam miejsce...




--- --- ---


Aloha! Jeśli nie przeraził was wstęp, to gratuluję. No chyba, że jesteście krasnoludami - wtedy nie gratuluję. Nie, nie mam nic do krasnoludów. Naprawdę. To nie ich wina, że są jakie są... No dobra, dość tych żartów.

Chciałbym was zaprosić do sesji storytellingowej, która będzie... nie zgadniecie... parodią Tak! Sesja ta będzie utrzymana w absurdalnym humorze i często gracze znajdą się w niecodziennych sytuacjach. Motorem napędowym tej sesji będzie tytułowa klątwa, a raczej kilka klątw, w dodatku dokuczliwych, których gracze będą chcieli się pozbyć. Same klątwy pozostaną niespodzianką, do czasu sesji - ale zaręczam, nie będzie łatwo Teraz specyfikacje:

- od 3 do 5 graczy - im więcej graczy, tym więcej klątw <diaboliczny śmiech>
- częstotliwość postów - minimum raz na tydzień
- karta postaci wysyłana mi na PW wymaga:


a) obrazka
b) historii
c) profesji
d) ekwipunku
e) danych osobowych (płeć, pochodzenie, rasa)
f) umiejętności

- nie ma rzucania kośćmi, jest tylko wasz spryt
- sesja ruszy jak uzbiera się od 3 do 5 graczy
- sesja będzie w ogólnie pojętym świecie fantasy
- żadnych ograniczeń co do klas lub profesji


Mam nadzieję, że się nie boicie?
 
__________________
"You can have power over people as long as you don't take everything away from them. But when you've robbed a man of everything, he's no longer in your power." Aleksandr I. Solzhenitsyn.

Ostatnio edytowane przez Kagonesti ZW : 04-08-2008 o 17:21.
Kagonesti ZW jest offline