Jolene siedziała w swoim gabinecie czekając na następnego pacjenta. Jak ja to robię? To pytanie gnębiło ją odkąd odkryła swoje zdolności. Ktoś zapukał.
-Proszę wejść. – drzwi otworzyły się skrzypiąc.
- Dzień dobry. – Jolene na chwilę zamarła widząc człowieka w czerwonej szacie, która zakrywała wszystko. Dosłownie wszystko.
- Dzieeń doobry. – jąkała się odpowiadając. – Co pana do mnie sprowadza? – Uspokoiła głos z wielkim trudem. Postać wzbudzała w niej niepokój.
- Nie bój się mnie. – Spokój w jego głosie zadziałał także na Jolene – Jestem Meribel, druid. Przyszedłem ci opowiedzieć o … o twojej misji. – Jego słowa zdziwiły dziewczynę.
- O jakiej misji? O czym ty mówisz? – Miała mętlik w głowie, słowa Meribela tylko to pogorszyły. Nawet nie zauważyła gdy przeszła z nim na ''ty''.
- Zostałaś wybrana by ratować ludzkość od zagłady. Na pewno zauważyłaś dziwne zachowanie życia w swoim otoczeniu. Uleczenia, których dokonujesz są darem, wielkim darem. Ale niosą za sobą odpowiedzialność równie wielką. – To zwykły szaleniec, kłamie jak z nut. Ale jeśli mówi prawdę to … to co? Przecież do niczego mnie nie zmusi, nie może mnie zmusić. A jeżeli ludzie beze mnie nie przeżyją…
- Czy pójdziesz ze mną i pomożesz ludziom, mi i sobie i wszystkim innym. Czy pójdziesz?
- Tak… nie, tak… nie wiem – Rozpłakała się. Nienawidziła niepewności
- Nie płacz. Podejdź coś Ci pokażę. No chodź, nie bój się. – Podeszła niepewnym krokiem, ciągle miała łzy w oczach. – Wyciągnij rękę. – Druid mówił cały czas swoim spokojnym głosem. Jolene powoli wyciągnęła dłoń. Drżała. Meribel nakreślił na jej ręce parę szybkich znaków. Zadrżała gdy spłynęła po niej fala zimnej energii.
- W normalnych warunkach teraz ujawniła by się twoja moc, ale widzę że zrobiła to już wcześniej. Czy pójdziesz by uratować świat? – Nakreślił w powietrzu kształt drzwi. Prostokąt zapłonął blaskiem. Meribel wszedł do portalu.
- Tak. – Zrobiła to samo co druid, weszła i znikła.
__________________ Skoro jest dobrze, to później musi być źle. A jak jest wspaniale, to będą wieszać.
(Z dzieła Sarturusa z Szopinberga „O rozkoszy bycia obywatelem Imperium”) |