Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-08-2008, 16:57   #4
Seorse
 
Seorse's Avatar
 
Reputacja: 1 Seorse jest po prostu świetnySeorse jest po prostu świetnySeorse jest po prostu świetnySeorse jest po prostu świetnySeorse jest po prostu świetnySeorse jest po prostu świetnySeorse jest po prostu świetnySeorse jest po prostu świetnySeorse jest po prostu świetnySeorse jest po prostu świetnySeorse jest po prostu świetny
Jonathan przeszedł po swoim biurze. Czemu tak długo nie wraca? Nie mogąc znieść czekania usiadł i przejrzał w Internecie wiadomości. Nowości techniczne, nowy chłopak jakiejś aktorki której nikt nie zna, dolar idzie w górę. Czyli nic ciekawego. Drzwi zaskrzypiały, głowa Granta zwróciła się ku drzwiom. Wyłoniła się postać w obszernej szacie, twarz miała całkowicie przysłoniętą kapturem. Nieznajomy wniósł ze sobą jeszcze większy niepokój.
-Kim jesteś? Kto cię tu wpuścił? Co tu robisz? – Głos Jonathana był pewny i donośny, ale w pewnym momencie dało się w nim wyczuć zwątpienie.
- Jestem Kantron. Nie bój się, jestem tu by złożyć ci pewną propozycję.- Kantron żywo gestykulował. Muszę go zająć rozmową by wyciągnąć pistolet.
- Jaka to propozycja? Czyim przedstawicielem jesteś? – Chłopak specjalnie ociągał się z mówieniem, by zyskać na czasie. Trzymał dłoń na spuście.
- Nikt mnie nie przysyła, jestem przedstawicielem tajnej organizacji, zaj… - Nie skończył, jego słowa przerwał strzał. Kantron wykonał szybki ruch ręką. Jonathan nie mógł uwierzyć własnym oczom, pocisk zatrzymał się przed mężczyzną. Kantron opuścił rękę, pocisk spadł na podłogę.
- …mującej się ochranianiem ludzkości. W sumie to nie jest propozycja tylko fakt. Jesteś częścią tej organizacji. – Biznesmen wytrzeszczał oczy na przybysza. – Co?- wyjąkał.
- Chodź, zbliż się. – Jonathan podszedł bez wahania, po tym co zobaczył nic już nie mogło go zdziwić. Był tak oszołomiony, że nawet nie zapytał po co ma podejść. – Wyciągnij rękę… nie tą. Tą bez pistoletu.- Posłusznie wykonał polecenie. Kantron nakreślił na jego dłoni znak. A jednak pomylił się dużo rzeczy mogło go zdziwić. Choćby fakt, że z jego dłoni wyleciał płomień i rozlał się po całym pokoju.
- O cholera… - mówiąc to Kantron nakreślił szybki znak ręką tym razem w powietrzu. Na tym miejscu powstała ściana błękitnego blasku. – Wskakuj! Wyjaśnię ci wszystko na miejscu. – Wskoczył w portal pociągając za sobą zdezorientowanego Jonathana.
 
__________________
Skoro jest dobrze, to później musi być źle. A jak jest wspaniale, to będą wieszać.
(Z dzieła Sarturusa z Szopinberga „O rozkoszy bycia obywatelem Imperium”)
Seorse jest offline