Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-08-2008, 12:02   #5
Seorse
 
Seorse's Avatar
 
Reputacja: 1 Seorse jest po prostu świetnySeorse jest po prostu świetnySeorse jest po prostu świetnySeorse jest po prostu świetnySeorse jest po prostu świetnySeorse jest po prostu świetnySeorse jest po prostu świetnySeorse jest po prostu świetnySeorse jest po prostu świetnySeorse jest po prostu świetnySeorse jest po prostu świetny
Thomas ledwo wyszedł z łóżka, po wczorajszej akcji omal nie spłonął. Zapalił się gabinet jakiegoś biznesmena. Nie interesował się tym, ale koledzy powiedzieli mu, że nazywał się Jonathan Grant. Był najbogatszym człowiekiem w europie. Gdyby nie to, że przyjechali szybko nic nie zostałoby z willi. A tak spłonął tylko gabinet. Ciekawe co spowodowało pożar. Pewnie spięcie, potem zapaliły się firany i tak dalej. Zadzwonił dzwonek drzwi. Powoli i ospale ruszył ku wyjściu z domu. Jeśli domem można nazwać łazienkę, kuchnię i salon połączony z przedpokojem. Tylko najpotrzebniejsze umeblowanie, gołe ściany, mało okien. Wszystko było stare i zniszczone. Ale trudno się dziwić, kupił ten dom od jakiegoś dziadka, który wybierał się na tamtą stronę. Otworzył drzwi. Zza progu przyglądał mu się jakiś dziwny facet. Ubrany był w czerwoną szatę z wielkim kapturem, który zwisał teraz na plecach nieznajomego. Twarz miał zwykłą, nie wyróżniającą się niczym. Niczym oprócz oczu. Oczy miał brązowe, ale kryła się w nich głębia, wiedza wielu pokoleń. Wyglądał na 30 – latka, ale oczy mówiły coś zupełnie innego.
- Dzień dobry. – Powiedział szybko Thomas
- Witaj. – Miał spokojny głos, spokojny ale za razem donośny.
Nazywam się Meribel i przyszedłem, by opowiedzieć Ci o pewnych rzeczach. – Powiedział to powoli, bardzo powoli.
- Hmm… Zapraszam do mojego skromnego domu. – Gestem zaprosił nieznajomego do środka. Nie wiedział do końca czemu to robi, ale coś mu mówiło że to ważna sprawa. Meribel przekroczył próg i rozejrzał się po pokoju. Usiadł na kanapie, gdzie przed chwilą leżał Thomas.
-Przepraszam, że nie zaproponuje nic do picia ale nie mam czajnika. Więc, o co chodzi? – Był lekko zażenowany brakiem podstawowego wyposażenia domu i słowa były dość ciche.
- Nie szkodzi i tak bym odmówił. Ale przejdźmy do rzeczy… zaraz ci powiem o wszystkim. - Zamyślił się. – Albo nie będę ci opowiadał tylko pokażę. Choć podaj mi rękę. – Ciągnięty nieznaną siłą Thomas podszedł i wyciągnął dłoń. Meribel nakreślił parę linii na kończynie Thomasa. I wszystko stało się tak szybko. Jego ręka wyglądała jak z drewna. Spróbował nią poruszyć, nie mógł. Postukał w nią. Ona była z drewna.
- Coś ty mi zrobił?
- Ja nic. Sam to zrobiłeś. – Gdy to mówił ręka wróciła do normalnego stanu. Ale słowa Meribel wprawiły go w osłupienie.
-Co? Co to było? – wymamrotał powoli Thomas.
- Hum. Zostałeś wybrany by ratować świat i ludzkość… czyli robić to co robiłeś tylko w inny sposób.
- Ale jak?
- Czy wy nie macie innych pytań? – Wyraźnie zniecierpliwiony Meribel nakreślił w powietrzu kształt drzwi. Zapłonęły niebieskim ogniem. – Chodź i zobacz. – wskoczył do portalu pociągając za sobą Thomasa.
 
__________________
Skoro jest dobrze, to później musi być źle. A jak jest wspaniale, to będą wieszać.
(Z dzieła Sarturusa z Szopinberga „O rozkoszy bycia obywatelem Imperium”)
Seorse jest offline