Obóz
Milczenie zapadło, gdyż każdy w duchu rozważał co im czynić wypada. Skwierczało ognisko, skry strzelały w niebo i zdawało się że to gwiazdy w górę się unoszą. Pociągano tylko suto z kielichów i kubków gdyż wino jak wiadomo, a miód to już szczególnie na rozum pomagał i w podjęciu decyzji.
Ciszę przerwał głos pani
Dębskiej.
- Waszmościowie wiecie wszyscy jaka mnie krzywda spotkała z Rożyńskiego. Męża mego zabił w zdradzieckim pojedynku, gdy wierząc ze szlachcicem ma sprawę na szable go wyzwał, a jego zbiry plecy mu pokłuli kindżałami. I dlatego w imię jego pamięci zgadzam się na ten pomysł jeśli Waszmościowie chcecie go przeprowadzić.
Zapanowało ogólne milczenie które przerwał pan
Daniłłowicz
- Waszmość Pani dziękujemy, lecz nie wiem czy wolno nam wystawić na hazard życie Pani.
- Panowie Bracia ! Oto propozycja pani Dębskiej.
- Moją jest podłożenie owej puszki prochowej. Ognia pod bramą krzesać nie trzeba wystarczy paru pachołków byle tyle ogienek tlący się w manierce nieśli. Część wojska palbę na inną stronę murów czyni by wróg tam zwrócił uwagę. Gdy brama już w drzazgi pójdzie wtedy siły główne konno w pobliżu czekające przez tenże wyłom do serca twierdzy się wdzieraja.
- Można też spróbować by ludzie udający że do Rożyńskiego chcą przystać bramę ową tajemnie nam otwarli i wtedy uczynić atak.
- Padło też by szturmu popróbować z zaskoczenia niechże tedy i ta pójdzie pod rozwagę.
- Inaczej jeno chyba zostaje nam oblężenia tylko próbować więc i nad tym pomyślmy.
- Wszystkie chyba supozycje jakie tu padły w mowie swej ująłem tedy mówmy kto za jaką głos oddaje. Bo zwiad wszak tak czy siak pod murami uczynić musimy.