Jaksa podniósł się powoli.
Bez wątpienia pan Daniłłowicz przedstawił wszystkie możliwości. Z wyjątkiem, rzecz jasna, pomysłu odstąpienia bez zrobienia czegokolwiek. A skoro należało wybrać jakąś możliwość, to on nie zamierzał zmieniać zdania...
- Znane są wszystkim argumenty za takim czy innym sposobem przemawiające, więc powtarzać ich nie będę.
- Przedstawiłem już mój pomysł i dziwnym by było, gdybym go nie poparł. Chociaż niezbyt mi odpowiada, by pani Dębska - skłonił głowę w stronę wspomnianej - własną osobę na hazard wystawiać miała, to nie jestem jej krewnym ni powinowatym, bym mógł na drodze decyzji jej stanął.
- Dostosuję się oczywiście do tego, co panowie bracia postanowicie - dodał, by nikt nie mniemał, że prywatę jakową ma na myśli.
Usiadł i sięgnął po kielich. W przeciwieństwie do innych napełniony wodą, jako że imć Jaksa trunków wszelakich, nawet piwa, unikał. |