Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-08-2008, 18:00   #3
Hanibal
 
Hanibal's Avatar
 
Reputacja: 1 Hanibal jest na bardzo dobrej drodzeHanibal jest na bardzo dobrej drodzeHanibal jest na bardzo dobrej drodzeHanibal jest na bardzo dobrej drodzeHanibal jest na bardzo dobrej drodzeHanibal jest na bardzo dobrej drodzeHanibal jest na bardzo dobrej drodzeHanibal jest na bardzo dobrej drodzeHanibal jest na bardzo dobrej drodzeHanibal jest na bardzo dobrej drodzeHanibal jest na bardzo dobrej drodze
Bądź cicho, nie krzycz, nie daj im satysfakcji. - pomyślał gdy strażnik brał zamach do pierwszego uderzenia. Może nie dostałbym takich cięgów, gdybym pierwszego dnia nie uderzył dowódcy. Kolejne uderzenie sprowadziło Edgara do parteru. Ciekawe ile im zapłacił ten chędożony hrabia? Kopalnia. To jest szansa, ucieknę stamtąd, jeśli do tego czasu nie wyzionę ducha. Ostatni cios otumanił go całkowicie, próbował się zasłonić ale kajdany krępowały ruchy. Ból był wielki, wprost nie do opisania, zastanawiał się czy śmierć nie byłaby najlepszym rozwiązaniem. Na wejście trzech nowych osobników nie zareagował, było mu to obojętne. Dopiero gdy rozkuli kajdany zaczął rozglądać się po okolicy. Strażnicy mieli nietęgie miny. Nagle zrozumiał, ludzie hrabiego odgrywają tę scenę aby zabrać go na jego dwór, De Mimsy chciał zemsty. Wyprowadzono go z celi. Po chwili usłyszał głos, niski mężczyzna mówił coś do niego, stał blisko lecz głos dochodził jakby z oddali. Lekarstwem na taki stan fizyczny okazała się zimna woda. Oprzytomniał od razu, słowa mężczyzny, który przedstawił się jako Baltazar sprawiły, że w głowie Edgara zaczęły pojawiać się coraz to nowe myśli, plany i koncepcje. -Jeśli jest prawdą to co mówisz za wolość wykonam to zlecenie. - Gdyby był to jakiś podstęp po prostu ucieknę. - dodał w myślach.

Przez całą drogę nie odezwał się ani razu, nie miał ochoty na rozmowę, nie wiedział co go czeka. Zleceniodawcą miał być sam Lord William. Edgar wiedział kto to lecz nie przywiązywał do tego wagi. Uznał, że będzie musiał wykonać jakąś brudną robotę, niegodną podwładnych Lorda, nie wahał się, za wolność był w stanie zrobić bardzo dużo. Szczegóły miał poznać następnego dnia, teraz Baltazar zostawił go u zaprzyjaźnionego medyka, któremu nakazał doprowadzić go ,,do porządku”.

Następnego dnia Edgar wyglądał o wiele lepiej, miał siniaki lecz dzięki medykamentom nie czół bólu, wszystko też goiło się w zawrotnym tempie.
Baltazar wraz z kilkoma ludźmi o poranku zawitał pod dom medyka. Polecił połowie swego oddziału aby odeskortowali Edgara do zamku, a sam z resztą odjechał.
Zamek był ogromny i widać było, że mieszka w nim ktoś możny. Wszędzie pełno obrazów i drogocennych staroci. Priss spodziewał się, że Lord będzie trochę starszy jednak po rozpoczęciu uczty skupił się tylko na konsumpcji. Nie przejmował się tym co pomyślą inni osoby zgromadzone w tym miejscu, Lord potrzebuje go więc nie zwróci mu uwagi a reszta specjalnie go nie obchodziła.
Po skończonym posiłku Lord wstał i zaczął wygłaszać przemówienie. Edgar siedział najbliżej, miał dobry wgląd na pozostałych. Lustrował każdego po kolei. Sam wyglądem nie rzucał się w oczy. W tym samym momencie gdyby ktoś przyglądał się jemu ujrzałby chudego mężczyznę przed trzydziestką. Gdy ktoś widzi go po raz pierwszy uwagę przykuwają jego ogromne zielone oczy. Można by uznać go za przystojnego lecz cały efekt psuje uśmieszek pełen drwiny pojawiający się na jego twarzy za każdym razem gdy z kimś rozmawia.
Gdy Lord William zapytał o ewentualne pytania pierwszy zabrał głos wysoki mężczyzna. Powiedział, że wszystko jest dla niego jasne. Dla Edgara też było wszystko jasne, prawie wszystko.
- Moje wyposażenie.- powiedział do Lorda- mają klawisze, chociaż może już wszystko sprzedali. Potrzebuję mojego ekwipunku albo pieniędzy na nowy. Wolałbym mój chyba, że macie coś dla mnie…
 
__________________
War...War never changes

Ostatnio edytowane przez Hanibal : 14-08-2008 o 18:10.
Hanibal jest offline