Wątek: Ia Drang 1965r.
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-08-2008, 01:37   #2
Gwena
 
Gwena's Avatar
 
Reputacja: 1 Gwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemu
2000 14 godzin do lądowania
Kapral Stefan Popławski skończył nanosić dermatografem ostatnie informacje z wywiadu na foliową nakładkę na mapę doliny Ia Drang. Nie ma ich za wiele, zwłaszcza nie ma wiarygodnych, właściwie mógłby napisać wielki znak zapytania na całej mapie. Zamiast tego naniósł kilkanaście znaczków, głównie z nocnych zdjęć lotniczych, najczęściej "zauważone ognisko". Chłopa? Vietcongu? Czort wie... Zaznaczył kilka obszarów w których według informatorów działają komuniści - szukaj wiatru w polu - mruknął po polsku. Nie zazdrościł swemu przełożonemu prezentowania tak mizernych i nie pewnych informacji reszcie oficerów. Cóż tak bywa w S-2...
W czasie ponad godzinnej odprawy czeka w rogu namiotu na ewentualne polecenia, ale odprawa przebiega bez zakłóceń. Po skończonej odprawie zdjął nakładki i schował do skrzyni na dokumenty tajne. Gdy skończył zawołał go S-2 - Ski, jutro lecisz w pierwszej grupie z Charli, może złapią jakiegoś Vieta to go weźmiesz na spytki. Zgłoś się do sierżanta Harpera, gdzieś cię upchnie.

Sierżant Harper nie był zachwycony nabytkiem - Co mam z tobą robić Ski. Nie mam miejsca w żadnym helikopterze w pierwszej fali, a nie będę rozbijać jakiejś drużyny by cię zabrać.
Stefan wzruszył ramionami - Wytłumacz to S-2, ja mam rozkaz.
Harper zaklął i zdecydował - Chudzielec z ciebie, jakoś upchniemy cię, lecisz ze mną jako nadliczbowy, pilot przymknie oko na te parę funtów więcej.

0930. 78 minut do lądowania
210 funtów - 130 Stefana i 80 jego wyposażenia dołączyło do plutonu C w oczekiwaniu na załadunek Jak zwykle zgodnie ze zwyczajem wojskowym najpierw czekano bezczynnie do 1000, a potem załadunek odbył się biegiem.

1046 helikopter 2-7
Lot był spokojny, póki strzelec nie zaczął przykrywać strefy lądowania ogniem. Stefan wychylił się, jednak nie zauważył żadnego ognia z ziemi. Wyskoczył z przyziemiającego helikoptera i pobiegł wraz z innymi na północny skraj dżungli. W odróżnieniu od większości nie strzelał - dżungla, dość rzadka w tej okolicy, prawie zwykły las - milczała, a polskie partyzancko-powstańcze dziedzictwo nakazywało wręcz instynktownie nie marnować amunicji, w przeciwieństwie do podejścia stosowanego w jego nowej ojczyźnie.
Gdy dopadł do wybranego krzaka, przypadł do ziemi, odbezpieczył M16 i zaczął lustrować przedpole. Po kilkukrotnie powtórzonej komendzie wstrzymania ognia zrobiło się cicho. Stefan poczuł się prawie jak na ćwiczeniach. Pot na czole był spowodowany na pewno tylko upałem.
 
Gwena jest offline