Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-08-2008, 13:05   #6
Beriand
 
Beriand's Avatar
 
Reputacja: 1 Beriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemu
W Nashkel nikt nie chciał kupować ani zwojów, ani mikstur. No cóż, nie pierwszy raz. Ale żadnych zadać dla "poszukiwaczy przygód", "magów", czy "umiejących zachować dyskrecję" też nie było. No dobra, też nie pierwszy raz. Nie zmienia to jednak faktu okropnej nudy. Przez trzy pierwsze dni Magnus tworzył różne przedmioty, ale w końcu skończyły mu się składniki. A żeby je zakupić, musiałby coś sprzedać. Tak więc czarodziej już chciał się spakować i ruszać dalej, gdy wreszcie pojawiło się upragnione ogłoszenie. 500 sztuk złota... do podziału... na początek nieźle. Mag z miejsca ruszył do kapitana straży, który jednak zbyt wiele nie wiedział. Czasu też nie miał. Magnus nic z tej wizyty nie wyniósł. Po powrocie do gospody zamówił wino i porządną kolację. Ale nie dane było mu zjeść w spokoju- przypałętała się grupka krasnoludów. To że te pokurcze umieją tylko wykonać kończynami ruch tylko w górę i w dół, umiejąc użyć tylko młota i topora, oznacza że będą się czepiać każdego, kto wygląda na maga lub ma zdolności pozwalające na więcej niż pełzanie po ciasnych jamach. Chwilę rozmawiali z pozornym spokojem, potem krasnoludy rzuciły kilka prostackich obelg. Pierwszy nie wytrzymał poczciwy kruk Melphion, chowaniec. Kilka słów o żłopiącym najgorsze piwo nie ogolonym od lat konusie sprawiło, że trzeba było się dość szybko wycofać do pokoju.

Z braku innych zajęć pozostał sen. Tak więc czarodziej wstał późno, a potem jeszcze kilkadziesiąt minut studiował księgę zaklęć. Potem zamówił jedzenie do pokoju, mając nadzieję że te durnowate krasnoludy po zjedzeniu tony wołowych wnętrzności o poranku wyjadą. Kiedy zjadł, zszedł na dół z krukiem na ramieniu, opierając się na kunsztownie wykonanej lasce. Niestety- od razu zauważył grupkę chlejących karłów. Jeden z nich nawet wstał i uśmiechając się wrednie, podszedł do Magnusa. Niestety nie zdołał usłyszeć, że troll to w porównaniu z nim elfickie dzieło sztuki, bo do gospody wszedł kapitan straży. Mag tylko uśmiechnął się kpiąco do krasnoluda i ruszył w stronę zleceniodawcy. Ten podszedł do trzyosobowej grupy, siedzącej przy stole po drugiej stronie karczmy. Magnus pozwolił wypowiedzieć się wszystkim- najbardziej spodobał mu się elfi czarodziej, zadał większość pytań jakie chciał wypowiedzieć Magnus, a reszta to jakieś dziwaki- po czym wtrącił swoje:
-Gdzie znajdowane są ofiary? Nie było przy nich żadnych śladów? Poza tym, jestem Magnus Pether, czarodziej.
 

Ostatnio edytowane przez Beriand : 25-08-2008 o 13:09.
Beriand jest offline