Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-08-2008, 17:34   #4
Idylla
 
Idylla's Avatar
 
Reputacja: 1 Idylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znany
Zatrzymała się przy starym grobie. Niezgrabnie wyryty napis świadczył o latach w jakich był tworzony. W czasach kiedy na czarownice palono na stosie, tylko dlatego, że krzywo spojrzała na kotkę sąsiadów. Był to trudny okres w dziejach magii. Christina wiedziała o nich jedynie z książek, jakie czytała dla zabicia czasu. W Japonii zawsze szanowano ludzi obdarzonych magicznymi zdolnościami. Patrzono na nich jak na bogów, którzy pod wpływem dobrej woli pomagali ludziom, czyniąc dobro lub zło. Ubłagani modlitwą czy darami, zstępowali na ziemię pod postaciami zwierząt, bądź niezwykle rzadko ludzi i pomagali chorym i umierającym.
Spacerowała między nagrobkami, każdy dotykając i wyczuwając smutek, złość lub niemoc. Słabości dnia codziennego w tym krótkim żywocie ludzkim. Ona syciła się nimi. Zabierała cząstkę tego strachu, tego cudownego uczucia bezradności, cześć tych niezwykłych pokładów radości, drzemiących w martwym ciele zakopanym kilka metrów pod ziemią. Zatrzymywała się na dłużej przy grobach dzieci, odczytując nazwiska, bardziej lub mniej zamazane przez upływający czas, miliony kropel deszczu, gęstą mgłę albo mech porastający niektóre nagrobki.
Mali ludzie, którym nie dane było poznać świat o tej bolesnej strony. W radosną nigdy nie wierzyła, choć wiele razy widziała dowody na jej istnienie.
Ubrana w białą bluzkę i spodnie, okryta czarnym jak nocne niebo płaszczu wyróżniała się na tle księżyca, i uniknęła we mgle, białej jak mleko.
Rytuał dobiegł końca. Zyskała nowe siły. Nie potrzebowała żywic się cząstkami, jakie znalazła na cmentarzu. Jednak one były tak kuszące. Tak słodko pachnące. Tak intensywne, że nie sposób było im odmówić. Obserwowała kapłana przyglądającego ceremonii, wyraźnie znudzonego. Zgarbiona postawa, niedbale opierający się o ścianę, patrzył na poczynania przewodzącemu. Wraz z ostatnim pchnięciem noża wyprostował się. Gdy krypta wypełniona bezmiernym chłodem zaczęła pustoszeć, gdyż ludzie dostając to, czego chcieli usuwali się stamtąd jak najdalej.
Ona podeszła do kapłana i skłoniła się ostrożnie. Spodziewając się ataku od tył. Nie wiedziała, kim był człowiek, który również zbliżał się do zakapturzonego człowieka, ale nie ufała mu. Instynkt nie pozwolił odpoczywać zmysłom, nawet na chwilę. Zawsze czujna. Opanowana, wyprzedzała przeciwnika o krok. Przynajmniej miała zasadniczą przewagę. Kto posądzi kobietę o nekromancję? Zwłaszcza na takim poziomie jak ona? Może nie dorównywała mistrzom, ale jak na początkującego była chwalona i uwielbiana przez kapłanki świątyń. Głupiutkie dziewczyny nie sądziły, że będzie w stanie je zabić. Sądziły, że ratuje im życie. Gdy człowiek umierał pod jej opieką, tłumaczyły to wolą bogów. Naiwne i takie słabe. Kiedyś i im przyjdzie zginać. Christina za dobrze znała swojego brata i innych nekromantów ze swojego kraju. Ale po co wspominać o czymś co nie ma już znaczenie? Przecież to strata czasu...
Wysłuchała spokojnie kapłana. Przyjęła misję bez najmniejszego słowa sprzeciwu. Jedynie skłoniła się, nadal obserwując poczynania drugiego nekromanty.
Mężczyzna, który miał ich zaprowadzić na miejsce, ten sam który podał im fiolki i zapytał jak mają na imię, nie wydawał się niebezpieczny, ale lepiej uważać na niego.
-Zatrzymaj proszę ten "haszysz". Dziękuję za pomoc i szczere chęci, lecz nie przywykłam do stosowania takich "wspomagaczy". Wybacz - odparła spokojnie i znów lekko się skłoniła, by nie urazić mężczyzny. Wiedziała, że niegrzecznie jest odmawiać, lecz przyjmowanie specyfików ułatwiających walkę i pozostawiających tak kłopotliwe efekty uboczne było wbrew zasadom, jakie wpajano jej od dzieciństwa. – Nazywam się Christina Kuro. Pochodzę z Japonii, miło mi cię poznać, Tom-kun.
 
Idylla jest offline