Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-08-2008, 23:05   #5
Hanibal
 
Hanibal's Avatar
 
Reputacja: 1 Hanibal jest na bardzo dobrej drodzeHanibal jest na bardzo dobrej drodzeHanibal jest na bardzo dobrej drodzeHanibal jest na bardzo dobrej drodzeHanibal jest na bardzo dobrej drodzeHanibal jest na bardzo dobrej drodzeHanibal jest na bardzo dobrej drodzeHanibal jest na bardzo dobrej drodzeHanibal jest na bardzo dobrej drodzeHanibal jest na bardzo dobrej drodzeHanibal jest na bardzo dobrej drodze
Taksówka zatrzymała się przed główną bramą cmentarza.
- Jedenaście dolarów i siedem … no dobra jedenaście dolarów. Z wizytą u zmarłych, o tej godzinie?
- Proszę. Nie na cmentarz, mieszkam sto metrów stąd. Chciałem aby pan tutaj zaparkował ponieważ odgłos samochodu mógłby obudzić moją żonę. Życzę spokojnej nocy.
- Nawzajem.- odpowiedział kierowca i ruszył w drogę powrotną do centrum.
- Zawszeni taksiarze
- mruknął Aleksandr gdy tylko samochód zniknął za rogiem –niedługo zapytają czy może iść ze mną? - Pokręcił z dezaprobatą głową a następie ruszył w kierunku zardzewiałej furtki.
Nie potykał się, nie błądził we mgle. Chodził tędy często. Obszedł kilka wysuszonych drzew i tym samym znalazł się w najstarszej części cmentarza. Sam nazywał go nekropolią jednak większości ta nazwa się źle kojarzyła, gorzej niż cmentarz, prawie tak źle jak uroczysko.
Idąc wąską ścieżką mijał dziesiątki jak nie setki grobów. Widać było, że o większości z nich świat już zapomniał. Dziewięćdziesiąt procent było pozapadanych i porośniętych mchem, te które ktoś czasami odwiedzał były co najmniej brudne. Jednak on o tym nie myślał, nie zastanawiał się nad tym, że każdy nagrobek oznacza życie, które ktoś kiedyś utracił, w końcu przyszedł tu po coś innego.
Po paru minutach doszedł do drzwi od krypty.
- Kto idzie? - usłyszał gardłowy głos, pierwszą myślą była odpowiedź „twoja stara” jednak po chwili zreflektował się i odpowiedział:
- To ja, wpuście mnie.
- A Sasza, właź, prawie wszyscy już są.

Wnętrze krypty. Zimno, ciemno, Aleksandr żałował, że nie ubrał się cieplej. Stanął w rogu pomieszczenia, skinieniem głowy przywitał się z osobami, które znał bliżej i czekał.
Śmierć dziewczyny nie zrobiła na nim wrażenia, widywał takie sceny regularnie. Od razu poczuł przypływ energii, zachwiał się ale udało mu się utrzymać równowagę. Otrząsnął się z chwilowego szoku, świadomość wracała, czuł się znacznie lepiej.
Ludzie zaczęli się rozchodzić, ruszył w kierunku głównego kapłana, prosił on o pozostanie po rytuale. Rozmawiał z kimś, z Azjatką. Cing, Ciang, Ciąg- portfel wsiąkł.- pomyślał.
Szefowi nie mógł się sprzeciwić, ale pracować z … - spojrzał na dziewczynę – tak, orientalna uroda ma jednak w sobie to coś.
Mężczyzna, który przedstawił się jako Tom był nadspodziewanie grzeczny, co mogło dziwić ponieważ większość członków stowarzyszenia zdecydowanie wolała zimniejsze powitania. Aleksandr przyjął fiolkę i pieczołowicie schował w wewnętrznej kieszeni kurtki. Poczekał aż Azjatka się przedstawi a następnie powiedział:
- Jestem Aleksandr Władimirowicz Malkin, ale możecie mówić do mnie „Sasza.”
 
__________________
War...War never changes

Ostatnio edytowane przez Hanibal : 29-08-2008 o 10:54.
Hanibal jest offline