Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-09-2008, 23:55   #5
Antari
 
Antari's Avatar
 
Reputacja: 1 Antari nie jest za bardzo znanyAntari nie jest za bardzo znanyAntari nie jest za bardzo znany
W końcu reszta plutonu wróciła do koszar. Kazano nam wyłączyć "szczekaczkę", gdyż większość żołnierz albo była pijana albo zmęczona długimi seansami. Próbowałem grać na harmonijce, lecz i to przeszkadzało tej bandzie. - Pójdę do porucznika Greena. - wyjaśniłem Jamesowi. - Może wie, kiedy wyruszamy. James pokiwał głową, lecz ledwo wyszedłem z koszar, a usłyszałem za sobą jego wołanie. - Poczekaj, idę z tobą. Mam dość tych wrzasków i chętnie się przejdę. Pomimo zdenerwowania misją, on też chciał się stąd wyrwać, zacząć działać. Szliśmy w milczeniu. Biuro porucznika Harry'ego Greena wkrótce stanęło nam przed oczami. Jednak kiedy zapukaliśmy i weszliśmy w środku zastaliśmy tylko jego asystenta. - Porucznik wyszedł na chwilę, zaraz wróci. - To sobie poczekamy. - rzekłem do Jamesa. Rzeczywiście, porucznik zjawił się dopiero po pół godzinie. Gdy wszedł do środka na jego minie pojawił się grymas wściekłości. - Panowie! Do jasnej cholery, szukam was od kwadransa, a wy sobie tu siedzicie?! - Panie poruczniku, czyżbyśmy wyjeżdżali? - Tak, do diabła, byłym w waszych koszarach, aby to oznajmić! Dziś w nocy wylatujemy, więc spadajcie do łóżek spać ile się da! Wyszliśmy więc, jak rozkazał dowódca, uprzednio salutując. Szybkim krokiem doszliśmy do koszar i położyli na pryczach. Wkrótce zgaszono światła. Zasnęliśmy, myśląc o zbliżającym się "wyjeździe".
 
__________________
En Taro Tassadar!
Antari jest offline