Tom wziął flakonik i z powrotem schował go do kieszeni, przyznał, że na temat haszyszu ma podobne zdanie do Christiny. Za to Aleksandr nie miał zamiaru oddawać swojej „działki”, uważał, że w kryzysowych sytuacjach proszek ten może być przysłowiowym „asem w rękawie”.
Nie zwlekając dłużej ruszyli w kierunku wyjścia. Aleksandr słyszał głosy. Głosy zmarłych, które mu zawsze towarzyszą gdy tylko zbliży się do cmentarza. Nigdy się nie oswoił z tymi głosami, często zatykał uszy gdy je słyszał. Nie pomagało, starał się skoncentrować na zbliżającej się misji lecz głosy nie pozwalały się skupić.
Po dotarciu do miejsca, z którego można było dojrzeć główną bramę okazało się, że Tom ma inną koncepcję na wydostanie się z cmentarza. Nadal podążali za nim, po chwili znaleźli się przy kamiennej ścianie cmentarza. Tom powiedział, że bezpieczniej będzie wyjść tędy, Aleksandr uznał to za dobry pomysł, już chciał ruszyć, gdy nagle…
- Uwaga!- usłyszał. Głos był tak wyraźny jakby ktoś stał obok niego i krzyczał. - Co się stało? Coś słyszeliście?- zapytał Tom. - Nie ruszaj się! Trzymaj ręce w górze tak bym je widział – krzyknął komandos, który ni stąd ni zowąd pojawił się na ich drodze. O cholera, obława.- pomyślał Aleksandr, po czym posłusznie podniósł ręce do góry. - Natychmiast gadać, kim jesteście, jeśli nie chcecie dźwigać w sobie kilograma ołowiu! - My tylko przyszliśmy odwiedzić grób moich rodziców – zaczął się nerwowo tłumaczyć Tom. - Przestań ściemniać i powiedz wreszcie prawdę!
Aleksandr spostrzegł grupę komandosów zmierzających w stronę...krypty! Dać im trochę czasu, tak, tak, albo chociaż samemu nie dać się złapać.- powtarzał sobie w myślach.
Miał już gotowy plan działania jednak nie zdążył wprowadzić go w życie, pierwsza zadziałała Christina. Zorientował się co zamierza zrobić, stał w pogotowiu. Zdecydowała się ratować ich sama więc nie widział potrzeby w robieniu czegoś szczególnego. Gdy skończyła przemawiać wiedział, że zaraz uderzy. Zdecydował się zdezorientować komandosa, chwycił się za serce, przywołał na twarz grymas bólu i powiedział: - Aaa, moje serce.- po czy przewrócił się, po drodze potrącając Toma. Jakie to było żałosne.- pomyślał.
__________________ War...War never changes |