Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-09-2008, 20:38   #9
Hanibal
 
Hanibal's Avatar
 
Reputacja: 1 Hanibal jest na bardzo dobrej drodzeHanibal jest na bardzo dobrej drodzeHanibal jest na bardzo dobrej drodzeHanibal jest na bardzo dobrej drodzeHanibal jest na bardzo dobrej drodzeHanibal jest na bardzo dobrej drodzeHanibal jest na bardzo dobrej drodzeHanibal jest na bardzo dobrej drodzeHanibal jest na bardzo dobrej drodzeHanibal jest na bardzo dobrej drodzeHanibal jest na bardzo dobrej drodze
Tom wziął flakonik i z powrotem schował go do kieszeni, przyznał, że na temat haszyszu ma podobne zdanie do Christiny. Za to Aleksandr nie miał zamiaru oddawać swojej „działki”, uważał, że w kryzysowych sytuacjach proszek ten może być przysłowiowym „asem w rękawie”.

Nie zwlekając dłużej ruszyli w kierunku wyjścia. Aleksandr słyszał głosy. Głosy zmarłych, które mu zawsze towarzyszą gdy tylko zbliży się do cmentarza. Nigdy się nie oswoił z tymi głosami, często zatykał uszy gdy je słyszał. Nie pomagało, starał się skoncentrować na zbliżającej się misji lecz głosy nie pozwalały się skupić.
Po dotarciu do miejsca, z którego można było dojrzeć główną bramę okazało się, że Tom ma inną koncepcję na wydostanie się z cmentarza. Nadal podążali za nim, po chwili znaleźli się przy kamiennej ścianie cmentarza. Tom powiedział, że bezpieczniej będzie wyjść tędy, Aleksandr uznał to za dobry pomysł, już chciał ruszyć, gdy nagle…
- Uwaga!- usłyszał. Głos był tak wyraźny jakby ktoś stał obok niego i krzyczał.
- Co się stało? Coś słyszeliście?- zapytał Tom.
- Nie ruszaj się! Trzymaj ręce w górze tak bym je widział – krzyknął komandos, który ni stąd ni zowąd pojawił się na ich drodze.
O cholera, obława.- pomyślał Aleksandr, po czym posłusznie podniósł ręce do góry.
- Natychmiast gadać, kim jesteście, jeśli nie chcecie dźwigać w sobie kilograma ołowiu!
- My tylko przyszliśmy odwiedzić grób moich rodziców – zaczął się nerwowo tłumaczyć Tom.
- Przestań ściemniać i powiedz wreszcie prawdę!
Aleksandr spostrzegł grupę komandosów zmierzających w stronę...krypty!
Dać im trochę czasu, tak, tak, albo chociaż samemu nie dać się złapać.- powtarzał sobie w myślach.

Miał już gotowy plan działania jednak nie zdążył wprowadzić go w życie, pierwsza zadziałała Christina. Zorientował się co zamierza zrobić, stał w pogotowiu. Zdecydowała się ratować ich sama więc nie widział potrzeby w robieniu czegoś szczególnego. Gdy skończyła przemawiać wiedział, że zaraz uderzy. Zdecydował się zdezorientować komandosa, chwycił się za serce, przywołał na twarz grymas bólu i powiedział:
- Aaa, moje serce.- po czy przewrócił się, po drodze potrącając Toma.
Jakie to było żałosne.- pomyślał.
 
__________________
War...War never changes
Hanibal jest offline