Jaś wciągał akurat jakieś chipsy ze stolika wymyślonego przez Alę. W duchu musiał przyznać się, że nie pomyślał o tym, żeby "wykombinować" w ten sposób jedzenie, ba nawet może benzynę do deski? To by dopiero był czadzior...
Jaś jadł i grzecznie czekał na odpowiedź nie tak znów małego księcia. Ucieszył się, że dorosły już facet chce się przyjaźnić z całą grupką dzieci. Zastanawiał się czy wie coś o innych dzieciach, ale wiedział, że nie należy naciskać na dorosłych za mocno. Z doświadczenia wiedział, że naciskanie na nich może to spowodować nerwową i niemiłą reakcję - choćby "szlaban" na deskę, a tu? Cholera wie co może się zdarzyć.
W końcu książę powiedział, że zna przepowiednię i nawet dodał do niej nowe fragmenty. Jasiowi bardzo, ale to bardzo się one nie spodobały. Bo po skoro góra jest najprawdopodobniej niewidzialna to mogli już ją minąć ze sto, albo i więcej razy. A dwa " dopiero krew rozlana wskaże gdzie jest szklana ściana". Jaś postanowił zapytać o coś księcia: - A czy wiesz, gdzie jest ta szklana góra? zapytał z pozoru niewinnie, całkiem jakby pytał jaka dziś pogoda. - No bo my jesteśmy jeszcze nie całkiem dorośli i nie chcielibyśmy zabłądzić czasem po drodze ... Jaś smarknął na koniec podkreślając jacy to oni biedni i w ogóle sierotki marysie ... w końcu nie raz, nie dwa stosował podobne zagrania i zawsze działały.
Jasiowi w czasie oczekiwania na odpowiedź księcia ulągł się w głowie mały pomysł...
__________________ In vino veritas, in aqua vitae - sanitas |