Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-09-2008, 01:16   #5
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Lilawander miał czas na uspokojenie oddechu, którego przyspieszony rytm wywołany został przez pośpiech w jakim zdążał do akademii. „Za długo zasiedziałem się w karczmie” – pomyślał gdy otwierał wrota magicznego przybytku. Szybko jednak zorientował się, ze nikt z niecierpliwością na niego nie czeka, wręcz przeciwnie, to jemu teraz pozostało czekać na przyjęcie. Rozglądał się tymczasem po wnętrzu przybytku w którym jeszcze nigdy nie gościł.
Przyjęcie do tak zacnej organizacji dawało spore poczucie bezpieczeństwa i otwierało wspaniałe perspektywy przed „młodym” magiem. Przyjrzał się swemu ubraniu, otrzepał kurze zebrane w drodze do gildii, usiadł wygodnie i czekał…

Czekanie było jego mocną stroną, czasami godzinami musiał czaić się w ciemnościach, aby żaden ruch nie zdradził miejsca jego położenia. Gdy był na akcji koncentrował się na zadaniu, teraz mógł sobie pozwolić na chwile odprężenia. Spokojnie analizował każdy szczegół dnia, dość emocjonującego dnia – musiał przyznać. Gildia złodziei, gildia magów, kontakty w strażnicy…zapowiadała się wybuchowa mieszanka. Elf jak w kalejdoskopie odtwarzał elementy dnia tyle że w odwrotnej kolejności. Zobaczył siebie rozmawiającego z recepcjonistą, wchodzącego do gildii magów, niemal biegnącego z karczmy do gildii, siebie w karczmie itd. Takie odtwarzanie dnia pozwalało przyjrzeć się elfowi swemu własnemu zachowaniu w oderwaniu od wydarzeń je poprzedzających. W tej postaci wydarcie się na dziecko stanowiło czyn nie do akceptacji , czyn sam w sobie zły i naganny. Nie ma tłumaczenia, że chwilę wcześniej dziecko z czystej złośliwości kopnęło elfa w piszczel i tym samym sprowokowało go do gwałtownej i niewspółmiernej reakcji. Dzięki takiemu odtwarzaniu dnia, elf cały czas uczył się spokoju i opanowania, właściwych reakcji – swoich reakcji, a nie tych odruchowych , wymuszonych przez zewnętrzne okoliczności, które sterowały ludźmi niczym kukiełkami.

Lilawander z radością przyjął informację od przełożonego Gildii. Z kontemplacją odnotował fakt, iż nie przysłali na powitanie kogoś podrzędnego, a takiej personie można było wybaczyć opieszałość. Elf nie wątpił, że sam na jego miejscu przyszedłby o wiele później, choćby po to by sprawdzić cierpliwość kandydata.

Po wymianie uprzejmości i wyjaśnieniu całej sprawy elf przystąpił do zadania. Egzaminator jasno określił reguły, więc ewentualnymi pytaniami jedynie by się ośmieszył, najpierw należało pokazać co potrafi a pytania postanowił pozostawić na później. Gdy tylko obrócił się tyłem do Wigilfordza przełkną ślinę i całkowicie skupił się na przekazanych słowach.

Musisz połączyć odpowiednie dwa przedmioty. Więcej nie powiem, sam musisz dojść jak to połączenie ma wyglądać. Od jego rozwiązania zależy czy w ogóle przystąpisz do drugiego zadania, oraz jak trudne będzie ono. Drugim zadaniem będzie zdobycie zawartości skrzyni znajdującej się w drugim pomieszczeniu. Wiedz też, że przeciwnicy w tamtej sali są tworami magii, ale mogą cię normalnie zranić a nawet zabić. Zadanie zakończy się, gdy przyniesiesz mi zawartość skrzyni.”

Gdy po przekroczeniu drzwi usłyszał za sobą zamknięcie, nerwowo otarł czoło, raz jeszcze koncentrując się na zadaniu. „Nie lubię być zamykany…Nie teraz, skup się na zadaniu. „ – elf przyjrzał się uważnie przedmiotom w pomieszczeniu – rozpoznawał wiatry magii i zastanawiał się nad możliwymi kombinacjami. W jego oko od razu wpadły dwa przedmioty – kaptur, spowity energią Ulgu oraz pęk kluczy. Pierwszy przedmiot naturalnie wiązał się z jego ścieżką i umiejętnościami, mógł być przydatny w drugim zadaniu, gdyż to właśnie omijanie przeszkód jest specjalnością magów cienia, a nie ich otwarte niszczenie. Zniszczona pułapka nie nadaje się do użytku, ominięta pułapka może zatrzymać pościg.
Pęk kluczy zaś naturalnie wiązał się z możliwością otwarcia skrzyni…
Był to pierwszy poziom logiczny na jakim rozpatrywał zadanie – potencjalna użyteczność wybranych przedmiotów w kolejnym zadaniu – co zresztą byłoby logicznym rozwiązaniem. „W końcu ten, kto to wymyślił z pewnością założył, że nagrodą za udane połączenie będzie właśnie użyteczność i ułatwienie w kolejnym zadaniu… Tylko jak połączyć klucze z kapturem?” Przyjrzał się każdemu przedmiotowi z osobna próbując wyobrazić sobie ich połączenie „Bez ingerencji w strukturę przedmiotu raczej żadnego nie dało się ze sobą połączyć. No chyba, że kaptur przytroczę do szaty jak również do szaty przywieszę kluczę…” Uśmiechnął się sam do siebie, jego umysł już pomysłu na połączenie przedmiotów, zanim jeszcze wszedł na inne poziomy analizy – te głębsze, symboliczne – wykazujące spójność magii i energii.

Z pewnością odpadało połączenie kaptura i lustra …co prawda mógłby po założeniu kapturu się w nim przeglądać jednak tradycja światła i cienia jakoś nie pasowały do siebie…no chyba, że właśnie chodzi o przeciwieństwa…Ale wówczas tradycja życia i śmierci – w postaci sierpa i sztyletu już zupełnie by nie pasowała…To musiała być inna metodologia wyboru…”

Elf nawet nie próbował samodzielnie dokonać wyboru, na to zawsze miał czas. Próbował wczuć się w osobę tworzącą zdanie – przy złożeniu, które elf musiał postawić, że była to osoba logiczna, zadanie nie mogło być nielogiczne.

„No dobrze, łączenie przeciwieństw nie ma tu nic do rzeczy…W lustrze – na zasadzie odbicia mógłbym trzymać każdy przedmiot – co z kolei byłoby dobrym wyjściem z sytuacji, osoba wybierająca lustro tak czy inaczej przejdzie test, tyle że wybór przedmiotu może go jej ułatwić bądź utrudnić… Informacja o skrzyni mogła być podpuchą, nikt nie mówił, że jest zamknięta, ale łatwo tym zasugerować wzięcie nieprzydatnych kluczy, zamiast czegoś do osłony przed stworami....” Tak elf mógł bazować na magii w walce z tworami a kluczami posłużyć się do otwarcia skrzyni, wolał jednak przedmiotem ( kapturem ) uchronić się przed walką ze stworami, natomiast magią lub umiejętnościami rozprawić się ze skrzynią.
„Tylko czy łączenie kolegium światła i ciemności to dobry pomysł?? Chmmm , w sumie wszystkie wiatry są częścią tej samej gwiazdy.”

Dopiero po czasie elf spostrzegł jak dalece się zagalopował w domysłach i prześciganiu samego siebie. Pacną się dłonią w czoło i spojrzał na krzesła. „Przecież to o te połączenie chodziło…nie myślałem, że będzie to takie proste. Przeleciał wzrokiem po krzesłach, był już zdecydowany wziąć kaptur. Podniósł go ze stołu po czym ruszył w stronę siedzisk. Czarne z krukiem odrzucił od razu choć nie bez oporów, pewne skojarzenia mogłyby sugerować wiatr Ulgu szczególnie że nie było tu szarych siedlisk, jednakże elf był przekonany, że to siedlisko było oznaką kolegium śmierci, spojrzenie wróciło do zwykłego krzesła - był już pewien, że na nim powinien usiąść, jednakże dla pewności odrzucił pozostałe siedliska kolejno wyliczając obce kolegia. „Kolegium śmierci, Złota, szkło…- Niebiosa…? Chamm kolejne z pewnością do Zwierząt, Życia … nie, to lunety będą symbolizowały Niebo, to szkło to musi być Jadeit. Ostatnie to kolegium ognia – nawet pasujące do tych zapaleńców.”

Lilawander domyślał się, iż krzesło było iluzją, a nawet jeśli nią nie było – to samo w sobie nie wyglądało na siedlisko maga a tak naprawdę nim było, ot prosta iluzyjna sztuczka. Elf założył kaptur, przed zakończeniem pierwszego zadania postanowił nieco się przygotować na drugie. Egzaminator ostrzegał przed tworami magii, które pewnie będą próbowały go zranić lub zabić… W sytuacji zagrożenia raczej nie ma czasu na szykowanie sobie osłony, na kapturze postanowił mimo wszystko nie polegać, jak dotąd polegał na własnych umiejętnościach i dobrze mu to szło. Skoncentrował się po czym zaczął splatać magię. Czuł mrowienie, które narastało z każdym słowem, czuł energię która opływała jego ciało.
Splatanie magii nie przebiegało po myśli maga, pomimo to skupił energię i przelał ją w czar.
Cień zgromadzony w pomieszczeniu szczelnie przylgnął do maga tworząc magiczną zasłonę. Elf w trakcie rzucania czaru zużył kawałek węgla drzewnego który rozpływając się zagęścił cień wokół maga... Magia Ulgu sprzyjała ukryciu maga przed innymi istotami, elf miał nadzieję że podziała i na magicznych strażników, jeśli jednak nie to przynajmniej nie będzie tracił czasu na rzucanie zaklęć maskujących, tylko od razu przystąpi do walki.

Elf usiadł na krześle z założonym kapturem, miał tylko nadzieję, że magia kaptura wystarczy do ominięcia strażników, gdyby jednak tak nie było… No cóż był też gotów do walki. Z żalem spojrzał na klucze – które mogły być jedynym sposobem na otwarcie skrzyni, ale pomyślał z uśmiechem, że jeśli nie uda mu się jej otworzyć a skrzynia nie będzie zbyt ciężka, to całą ją wytaszczy…wraz z zawartością.

[Rzut w Kostnicy: 95], [Rzut w Kostnicy: 9]
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 18-09-2008 o 14:32.
Eliasz jest offline