Brodacz, który ludziom znany był jako Grom leciutko przytupywał jedną nogą. Był zdenerwowany. Pochodził z Middenheim. Całe życie mieszkał wysoko w mieście wybudowanym na Górze Ulryka. Jako stworzenie z natury stworzone do życia w tunelach, nadto nie potrafiące pływać nie czuł się tutaj, w porcie, zbyt pewnie. Oczywiście tych emocji po twarzy nie było widać - w "kamienną twarz" grał z rówieśnikami... Ha! Jeszcze zanim broda mu wyrosła! Zdradzał go tylko nerwowy ruch nogą.
Z racji wzrostu mógłby uchodzić za człowieka. Niskiego, ale zawsze. Jak na Khazada był bardzo ludzko... zbudowany. Nie szeroki jak piec, jak większość pobratymców. Części ciała miał proporcjonalne, a węzły jego mięśni dawały się zauważyć nawet z pod kolczugi. Nie wyglądał na groźnego, taka sylwetka nie kojarzy się z zabijaką, raczej z człowiekiem ciężko pracującym. Coś jednak było w jego oczach, coś drapieżnego. To coś sprawiało, że rzadko kiedy ktoś go zaczepiał w karczmie by umilić sobie czas bójką. Dziwny? A to jeszcze nie koniec! Na twarzy nie miał ni znamienia, ni blizny. Jakby całe życie siedział pod kloszem, z dala od niebezpieczeństwa. Ponadto przez pas miał przewiązaną czerwoną szarfę.
Grom trzymał rękę na rogatym hełmie, który zabrał na pamiątkę z poprzedniego miejsca pracy. Pieniędzy nie zostało mu wiele. Nie wiedział w którą stronę się udać. Jego postanowienie było dość dziecinne. "To jak szukać wiatru w polu", pomyślał. Z ciekawości zerknął na pozostałych zebranych przy stole.
Panie majster, daj mnie pan piwa, byle nie... z importu pan daj, no! Więc ja jestem Grom i zawodowo zajmuję się obsługą topora bojowego. A wyście kto?
Ostatnio edytowane przez homeosapiens : 21-09-2008 o 16:16.
|