Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-09-2008, 14:05   #9
Carnal Grief
Konto usunięte
 
Carnal Grief's Avatar
 
Reputacja: 1 Carnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputację
Gospodarz odpowiedział uśmiechem na spisane zamówienia i zniknął po chwili na zapleczu. Posiłki, które niebawem otrzymaliście, choć proste, były obfite, ciepłe i wyglądały apetycznie. Kasza ze skwarkami była naprawdę pyszna a pochodzące z tutejszych winnic wino przyjemnie połechtało podniebienia tych, którzy je zamówili.

Spożywaliście posiłek w milczeniu a bard przygrywał zawsze aktualną pieśń opowiadającą o wojnach religijnych w Starym Świecie, o dawnych i zamierzchłych czasach. Dwóch pijanych biesiadników zatoczyło się nagle koło waszego stolika omal nie wpadając na dworzanina. Jeden z nich zatrzymał się i spojrzał w waszą stronę mętnym wzorkiem.

- Heej, Claude! – krzyknął do towarzysza, wskazując palcem na Hamireza. - czy to nie czasem jego rysopis i list gończy wisiał w Couronne? Jakiś takiś podobny mi ten do tamtego...
- Ostaw, pijanyś! - kompan trzepnął go w wyciągniątą rękę. - We łbie ci się namieszało? Co by miał tu robić? Głupiś jak cep, zbrojnych zaczepiać – popchnął do przodu towarzysza i zatoczyli się gdzieś w stronę szynku nim Hamirez zdążył cokolwiek odpowiedzieć.

Nie zwracając dłuższej uwagi na podpitych miejscowych skupiliście się na posiłku. Po jakimś czasie usłyszeliście jednak wzmożony hałas z zewnątrz, przebijający się wyraźnie przez południowy gwar jaki panował w zajeździe. Dopiero po chwili zrozumieliście, iż jest to szum wzbierającego przyboju, przerywany głośnymi trzaskami zamykanych drzwi. Nagle do karczmy wdarła się z impetem morska woda zalewając podłogę i mocząc wasze obuwie powyżej kostek.



W sali podniósł się jeszcze większy szum, raz po raz słyszeliście przeróżne przekleństwa w różnych językach, a gospodarz, brodząc w wodzie, wrzeszczał trzymając się za głowę:

- To już drugi raz w tym kwartale! Znowu ten cholerny przypływ! I kto to teraz do diabła posprząta. Przeklęta woda... Henry, Ribas, łapcie za stoły i wynoście na piętro, nie będę znowu kupował wyposażenia...

Gaston biegał się po całym zajeździe dyrygując ochroniarzami i służbą, podczas gdy pozostali goście albo uciekali na piętro, albo wybiegali na zewnątrz, gdzie chyba nie było lepiej. Wody nie było dużo, jednak dostrzegliście iż powoli, acz systematycznie jej przybywa.
 

Ostatnio edytowane przez Carnal Grief : 22-09-2008 o 14:15.
Carnal Grief jest offline