Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-09-2008, 00:35   #6
Deja vu
 
Reputacja: 0 Deja vu miał trochę wstydliwych czynów w przeszłości
- Waść tak w studnie nie patrz, bo utopca Waszeć wypatrzysz - zwrócił się do Myśby pan Bończa.

- Oj panie Jacku! - westchnął głośno, że aż echem poniosło po studni - To by może i tak źle nie było, jakby ten nam relacyję zdał z tej tragedyji...

Odwrócił się wsparty łokciem na drewnianych balach i patrzył na zgliszcza i myszkującą Tatarkę.

- Toć w tych popiołach sam Boruta, prócz stratowanej ziemi, nic by nie wyczytał... - mruknął pod wąsem, tylko dlatego, że za tropienie kobita się wzięła.

- Duchy pomordowanych też może tu jeszcze są, przecie bez księdza zginęli, choć po prawdzie jeśli z rąk rezunów śmierć ich dosięgła to chyba w poczet męczenników powinni zostać wzięci ? - pozostawił pytanie bez odpowiedzi, bowiem jego ogier usiłować ugryźć w zad rumaka Nuszyk.

- Ano powinni, toć diabły chędożone wiarę naszą w poważaniu mają. Na świętokradztwo się ważą, lud boży ogniem i mieczem gromią... - odpowiedział z gniewem już bardziej do siebie, jak do Litwina.

- Spokój Belzebub - Bończa zgromił konia, na co Myśba parsknął krztusząc się kaszlem.

Głową pokiwał ubawiony żartem, dziwując się jednoczenie nad przewrotnością własną. Wszak, jakby to Tatarka bachmacika nie Przeorem, a Belzebubem wołała, to wszytko do pełnego obrazu małej czarownicy, jak ulał by mu pasowało...
Rozmylanie zakończył jakoby flegmę odcharkując.
Zarazki wszelakie wszak na wiosnę w powietrzu odmrożone fruwały na skrzydłach wiedźm uroki czyniących.

- Dobrodzieju kochany - na to wspomnienie do mnicha Grzegorza po kolana w trawie zanużonego, krzyknął wesoło - Nie macie tam jakiego zioła? Z nosa leje się jak z cebra, już drugi tydzień... Poradźże bratenku!
 
Deja vu jest offline