Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-09-2008, 20:43   #26
carn
 
Reputacja: 1 carn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwu
Tak naprawdę tylko jedno przestępstwo z szerokiego kanonu moralnego dzisiejszych ludzi interesowało Erniego a jedyną osobą podpadającą prawdopodobnie pod tą wąską kategorię był niewolnik nienazwanej matrony. I o dziwo nie chodziło tu o obrażanie Transfa co oczywiście było poważnym wykroczeniem ale w określonych sytuacjach mogło przejść komuś płazem. Niestety uciekł. Menele będące obiektem atencji tutejszych władz też prawdopodobnie nie rysowali się zbyt ciekawie. Może kiedyś TO zrobili, choć prędzej z naturalnego musu niż pobudek interesujących Upadłego. Byli nieistotni. Dlatego skrzydlaty o budzącej zaufanie inaczej aparycji pozwolił sobie poświęcić kilka myśli swym poprzednim gościom. Wyglądało na to, że straszne ilości mieszkańców Abyss postanowiło jednocześnie opuścić swój lukrowany kurort. Zastanawiało jaka była skala globalna skoro w dzielnicy tego pseudo miasta zebrała się ich ilość pozwalająca rozegrać partyjkę pokera. Do tego dała się uwieść pierwszej napotkanej propozycji na jaką trafiła. Erni nie wiedział jak było możliwym, żeby po tym w co wpakował świat Lucyfer przeceniając ludzi jakikolwiek Niebianin był skłonny zaufać innemu dyktującemu warunki z pozycji autorytetu i siły. Zaiste dziura w Abyss musiał być ogromna skoro pozwoliła wycieknąć zawartości swego dna. Pełnego ideałów kultywowanych zapewne jak czyraki jeszcze od czasu Sądu Michasia. Że też Piekło w swej przewrotności pozwoliło temu elementowi wypłynąć na powierzchnię. Dziki dramat. Transf był świadom, że być może w przyszłości będzie zmuszony pogodzić się z koegzystencją z jednym lub innymi Upadłymi ale tylko na zasadzie Status Quo. Słuchanie rozkazów już go nie interesowało. Nasłuchał się ich zarówno od Michasia jak i od Lucka i w obu przypadkach ich wypełnianie przyniosło jedynie ból i destrukcję. Nigdy więcej.
Dopiero gdy całe zamieszanie na ulicy uciekło i zostało zredukowane do zaledwie złego wspomnienia wśród mieszkańców i bywalców okolicy Erni zdecydował wypełznąć z nory i ruszyć trawersem w nocny, skrzący się neonami reklam, świat miasta Upadłych Aniołów. Może jednak trafi na swych fanatyków z płonącym krzyżem i bełkotem na ustach? Jeśli nie reszta upadłych wdepnęła po uszy i to z otwartymi ustami. W końcu czy nie oznaczało to, że "zagrożenia" miały miejsce jedynie po to by zmusić skrzydlate cielątka do nieświadomego przekroczenia bram rzeźni? Łotewer. Skoro nienazwana matrona nasłała swego trutnia na niego raz, zapewne ma metody by zrobić to ponownie. Brak "zagrożeń" jak i trutni był podyktowany zapewne tym, że chwilowo nienazwana dostała swe zabawki a miejsce Erniego zajął jakiś nadgorliwy nieszczęśnik. Niech mu Abyss lekkim będzie. Ale znając naturę Wszechrzeczy niemal pewnym było, że zachłanna domniemana ratowniczka upomni się po Transfa po raz kolejny. W końcu mimo, że dostała swoją garść pionków, zawsze może mieć więcej.
Opuściwszy lokal zaczesał resztki tłustych włosów do tyłu i wytrzepał płaszcz, by ten budził mniejsze zgorszenie wśród zadufanej w swej porządności ludzkości. Taaak. Sunąc powolutku ulicami oglądał jak teraz wygląda "życie". Przemieszczał się od sklepowej witryny do witryny oglądając sztuczny i plastikowy "dobrobyt". Wszechobecną religię konsumpcji i towarzyszący jej kanon dyktowany przez reklamę. Oczywiście nie był nachalny. Stawał kawałek od szyby by żaden nad ambitny sprzedawca, ochroniarz czy inne ustrojstwo nie próbowało go przegonić. Nigdzie nie stał też długo. W końcu jedyne co mógł zobaczyć to ludzi pozamykanych w klatkach swych ograniczeń oddających przed samymi sobą, że są szczęśliwi i co najciekawsze wierzącymi w to usilnie. Po prostu gromadził wiedzę jak bardzo może ta ułuda być różnorodna...
 
carn jest offline