Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-10-2008, 15:59   #5
Crys
 
Crys's Avatar
 
Reputacja: 1 Crys jest godny podziwuCrys jest godny podziwuCrys jest godny podziwuCrys jest godny podziwuCrys jest godny podziwuCrys jest godny podziwuCrys jest godny podziwuCrys jest godny podziwuCrys jest godny podziwuCrys jest godny podziwuCrys jest godny podziwu
Malin podeszła do windy i wcisnęła guzik. I jeszcze raz. I jeszcze. Nie, zdecydowanie nie można było powiedzieć, że jest całkiem spokojna. Nerwowo postukiwała obcasem w parkiet wyglądający niczym ogromna, bezkresna szachownica. Próba uspokojenia się, przypominała raczej pokonywanie mitycznej hydry, kiedy tylko udało się odsunąć jedną sprawę, pojawiały się dwie kolejne. Gonitwa myśli przed wkroczeniem do Elizjum nie była wskazana. Jeden błąd, jedno przegapione zdanie i wszystko na co pracowała mogło rozlecieć się gwałtownie i boleśnie. Sprawy Franków pozostawiła w dobrych rękach i to, co będzie potem, nie powinno jej już zajmować.
Kiedy po cichym „ping” wsiadła do windy i spojrzała w lustro – była spokojniejsza. Nienaganny strój, makijaż, wyraz twarzy. Narzędzia, dzięki którym mogła budować swój wizerunek. Wysiadła już nieco pogodniejsza, swoje sprawy zdecydowanie odsuwając na dalszy plan. Zemsta i tak lepiej smakowała podana na zimno.

Zauważyła, że przyciągała niektóre spojrzenia niemalże, tak jak Książe, który musiał wyjść z windy chwilę przed nią. Mieszanka podziwu i pożądania, z rzadka zdarzała się zazdrość. Prychnęła pod nosem, bardziej rozbawiona, niż poirytowana i odważnie zaczęła rozdawać lekkie, kuszące słodkością uśmiechy. Musnęła wzrokiem Langhammera. Ten zaś wdał się w gwałtowną i nerwową rozmowę z Reginą, która niewątpliwie posiadała wszystkie zalety, jak i wady ich klanu, które teraz wyraźnie brały górę nad resztą przymiotów.
Malin przystanęła przy grupce wykwitnie ubranych oraz zdecydowanie zbyt intensywnie i ciężko pachnących Kaitniek, mając nadzieję, że nie zostanie wciągnięta w rozmowę. Zdanie o tego typu „zgrupowaniach” zawsze miała takie same – głupie spokrewnione gąski. Poza tym chciała spokojnie obserwować, tym bardziej, że na scenę wkroczył również Gustaw, który chyba miał zdolność do zaogniania sytuacji. Teraz również zdecydowanie nie pomagał Reginie uspokoić się... Tak, zapowiadało się pyszne przedstawienie, w którego centrum znalazły się dwie, zupełnie niepożądajace uwagi osoby, unikający wręcz rozgłosu Langhammer i skupiony najczęśniej na swoich rozmyślaniach Gustaw.
Nagły ruch z lewej strony odwrócił uwagę Malin od rozgrywającej się sceny. Smukła i lekka w ruchu Kaitnika, z białą, ceramiczną maską na twarzy, z widoczną gracją rozchyliła czarny futerał. Arashi, tak, ona zdecydowanie potrafiła działać na innych. Nie tylko swoją niesamowitą muzyką, ale całą swoją personą. Kiedy Torreadorka wyjęła wiolonczelę i z widoczną miłością przesunęła srebrzystym smyczkiem po jej strunach, świat zamarł i zwolnił. Nie, nikt spośród Spokrewnionych nie mógł pozostać obojętny na taką muzykę.
 
Crys jest offline