Jego plan - wzięcie na klatę „koleżanki” szeryf – sprawdził się połowicznie – co prawda ghoule rozpierzchły się (co zapewniało im zdecydowanie większe szanse na przeżycie, w razie „W”), a wypowiedziane słowa musiały skierować przynajmniej część złości na niego; to jednak wmieszanie się w sprawę Gustawa było co najmniej nierozważne, aby nie powiedzieć „wariackie” – o ile w ogóle w przypadku doktora Skagand’a można było mówić o wariactwie… Jednak zanim zdążył zareagować - muzyka popłynęła przez salę stawiając wszystkich w tej samej sytuacji. Szmery ucichły, kiedy tylko pierwsze tony wypełniły pomieszczenie… Tylko kątem oka Brujah obserwował innych – większość ghouli bezwiednie zwróciła się w stronę wiolonczelistki, a i spora cześć Kainitów zaczęła się bardziej interesować muzyką niż otaczającymi ich sprawami i istotami. Regine jednak nie stała się wiele spokojniejsza i przez myśl Langhammera przeleciało, że w rzeczywistości nie była zdenerwowana, że grała tak jak wielu Brujahów potrafiło grac… Jak on sam chwilę temu zagrał odsyłając najbliższego z ghouli po krew (i nie pomylił się myśląc, że nie wróci…). Być może w rzeczywistości chodziło Regine tylko o to, aby zatrzymać go w elizjum i porozmawiać… Znała go w końcu na tyle dobrze, aby wiedzieć, że wpadła na niego w ostatnim możliwym momencie – chwile później musiałaby gonic go na korytarzu… Pomyślał, że do tego niekoniecznie musiała „odstawiać szopkę”, ale może chciała… Nie zdziwiło go, więc wezwanie na dywanik… Świetną teorię zaburzyło trochę wyciągnięcie z sali również Świra i Arashi… Sytuacja była więc ciekawa – pomyślał ścierając z kurtki te krople, które nie spłynęły po impregnowanej skórze i nie zatopiły się w dywanie – Zarówno on, a tym bardziej Arashi nie byli częstymi gośćmi w Elizjum; plotki, które ich dotyczyły były również… bardzo plotkarskie; więc ich spotkanie w jednym miejscu i wezwanie pod byle pretekstem na wspólną rozmowę było – zbyt dużym zbiegiem okoliczności. Sprawa zaś musiała być „wystrzałowa” – albo Książę nie zamierzał się nią zajmować osobiście, albo… jeszcze o niej nie wiedział… Albo była "tip top - secret"... Kiedy Regine skończyła swoją krótką przemowę i ruszyła w kierunku drzwi do „prywatnej” części samego Księcia i Primogenów - Langhammer poprawił kurtkę i wymruczał pod nosem: „Jawohl! Jeder Einspruch – Todesstrafe. Ja, natürlich!” Sama szeryf i kilku najbliżej stojących musiało usłyszeć… Szeryf puściła to jednak mimo uszu, co utwierdziło go w przekonaniu, że całe zdarzenie miało tylko na celu wybranie potencjalnych sługusów do następnego zadania… albo wyciągnięcie z sali już wcześniej ustalonych... Choć z drugiej strony – wyglądało to wszystko dziwnie… Po co ten cały cyrk?
Purchawa Aller, z nieprzemijającym wdziękiem walca toczącego się przez zarośla, początkowo zaczęła iść w ich kierunku, ale w końcu – wymieniła tylko ukłony z Szeryf i minęła ich zdążając w kierunku wyjścia…
Kilku ghoulom wybałuszającym gały nie wiadomo, na co; bo, chyba, nie było na co – Kainitów nie widzieli, czy jak? – pokazał „fucka” i stwierdził, że ma dosyć socjalizacji i pobytów w Elizjum na następny kwartał. Znaleźli się w końcu w korytarzyku prowadzącym do gabinetu Księcia oraz sali posiedzeń Primogenów oraz „sali odpraw” jak Brujah nazywał pokój, w którym często odbywały się rozmowy pomiędzy Starszyzną a tymi, którzy dla nich pracowali… To, że Regine otworzyła drzwi właśnie do tego pokoju nie zdziwiło go. Zdziwiło go jednak to, że przepuściła ich przodem… Wykazując się typowym, brujahowskim, taktem i ogładą – wszedł pierwszy i omiótł pomieszczenie wzrokiem. Cóż, niewiele się tu zmieniło – wymieniono tylko stoliczek i krzesła, zmieniono jakąś niewielką rzeźbę na kominku i to wszystko – dalej było tu tak samo pysznie, bogato i nijako, jak zawsze… Podszedł do jednego z krzeseł i zwalił się na nie z miną człowieka, który nie wie czy ta konspiracja jest dla niego bardziej denerwująca, czy śmieszna… Założył nogę na nogę w ten sposób, że kostka jednej nogi znalazła się na kolanie drugiej – kamienna twarz nie wyrażała niczego, w myśli jednak śmiał się: „Wiem, że siedzę niegrzecznie i co z tego? Przecież jestem tępym Brujahem.” Odchylił się na tylnych nogach krzesła… |