Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-10-2008, 11:01   #9
Asenat
 
Asenat's Avatar
 
Reputacja: 1 Asenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputację
- Jest tam wieś. Dziesięć dymów. Od licha się nazywała jakoś... Dalej dwie następne, ale ta najbliższa - Tatarzynka wzruszyła ramionami i oparła się o cembrowanie studni. - A i chłopy tu Tatarów zwyczajne a nawykłe, prawda to - głos Nuszyk przybrał zjadliwe tony - ledwom z konia zlazła, w krzaki poszła się wyszczać, wracam, a tu poryglowane wszystko na trzy spusty, jedną babę obaczyli, a już im się zdało, że orda się ruszyła. Dobrze, że w las nie zbieżeli, po tym się ani chybi poznaje, że Tatarów lud zwyczajny. Jak mniej jak tuzin widzi, to jeno się rygluje, jak więcej, to po krzach razem z dobytkiem się chowa, spasi Chryste woła!
I tyle z mego rozpytywania wyszło.

Ale jedną rzecz wiem - był u Kreczyńskich we dworze szlachcic stary, Samuel Wierchucki, dawny żołnierz i wielki chwat. Nie było go wśród trupów. Próbowałam się wywiedzieć, czy nie przytulił się gdzie w dworach okolicznych, ale rzec mi nie chcieli. Po prawdzie to i rozmawiać w ogóle też im było wielce niemiło - drobna twarz skurczyła się w gniewie. - Ale trzeba by się wywiedzieć. Bo kiedy ja tu była trzy dni po ataku, to o jednej rzeczy przemyśliwała: dwudziestu chłopa przypadkiem na dwór wlazło i z marszu zdobyło? Wielce rzecz to nieprawdopodobna. Wielkie szczęście musieli by mieć. We dworze pachoły uzbrojone, ściany grube... I wszyscy na tej ziemi nieszczęsnej do napadów przywykli. Córuś moja trzy lata ma zaledwie, jeszcze jej się strona, w którą się przeżegnuje, myli, ale z pistoletu strzelić już strzeli, a i broń oporządzi potem. Kreczyński człek był ufny, ale nie durny i walczyć umiał, bo tu Ukraina, tu każden jeden potrafi.
Można by się tu było obronić, nimby pomoc nie nadeszła jaka... - wskazała na zgliszcza - Tak sobie umyśliłam, że mimo to odrzwia hultajom otwarto. Czemu? Tego się tu nie dowiemy, bo ślady już parę dni temu zadeptane były. Oni są tydzień przed nami, a i konie teraz mają. I zgodzę się z panem Bończą - oni coraz zajadlejsi będą, a nas mało. Ludzi więcej nam trzeba.
Szukamy tedy języka, waszmościowie - machnęła głową w stronę wsi - czy w pogoń ruszamy?
 

Ostatnio edytowane przez Asenat : 19-10-2008 o 11:58.
Asenat jest offline