Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-10-2008, 15:55   #6
Blyth
 
Reputacja: 1 Blyth nie jest za bardzo znanyBlyth nie jest za bardzo znanyBlyth nie jest za bardzo znanyBlyth nie jest za bardzo znanyBlyth nie jest za bardzo znanyBlyth nie jest za bardzo znanyBlyth nie jest za bardzo znanyBlyth nie jest za bardzo znany
Dzień zapowiadał się wyśmienicie. Od rana planowałem już wszystkie ruchy na wyprzódki omijając każdą z przeciwności, jakie to mogłyby mi odebrać radosną ekskursję. Odzyskując pomału pewność siebie, zacząłem tez nieco inaczej widzieć świat i jego rozkosze. Prawda to, żem w wojsku nie grzeszył świętością, ale nic to - puste igrce jeno, doraźne i bez znaczenia. Dziś jednak cel miałem jasny - jarmark w Chodorosławiu. Nieduże to miasteczko ożywało i z sennego stawało się na cały Boży dzień tętniącą i gwarną osadą, gdzie konie i bydło zmieniały znakowania, gdzie pszenicę skupowali urzędnicy królewscy, takoż i ekonomowie najjaśmniejszych Wiśniowieckich na eksport, gdzie jadło, napitek i srebro płynęły wartkim nurtem.
Gdzie pojawiał się w końcu Gianbaptiste Uomo, Jan Ułomek, jak go zwali w pięknym i wielkim Haliczu w jakim miał swój warsztat. Kram Jana Baptysty był mi celem. Jedwabie, przyprawy, piekne szkło z Murano, stal z Damaszku i Toledo, galijskie wonności, helweckie ozdoby, bursztyn na kilogramy... Świat cały zamkniety w dobrze strzeżonych skrzyniach.
Jeśli nie u niego to gdzie? Jakiż dar można wybrance swego serca złozyć, jeśli nie najprzedniejszy, coby spojrzała łaskawszym okiem?
Furda tam, ze żałoba. Plwam na zabobony. Moja ci Ona była, nie jest, lecz będzie. A jeśli jakiś drobiazg, cyzelowany ręką mistrza Jana miałby mi pomóc w skruszeniu jej oporów i podbiciu serca - tedy trza go natychmiast wysłać.
Długo rozmawiałem z moim zarządcą. Pan Zbysłąw był istną skarbnica opowieści, anagdotek i krotochwil. NIe radosna to była jednak rozmowa.
"... zali naprawdę go pomiłowała? Boh, jakże tak? Dyć on Ją siłą bez mała... Nie siłą mówisz? I że dla niewiast on więcej miał serca i sprytu niźli ja kiedykolwiek będę? Milcz waszmość, ja tam siwy włos szanuję, ale nie plwaj mi, bo niehonor herezyj słuchać. Tedy prawisz - Mikołaj rozkochał ją bez pamięci, a ona sama na drogi z nim jeździła? Że niby z bandoletu palić umie? I z końskiego grzbietu pludraka na drodze ubiła? Kyrieelejson, tuś mi bratku szaleju zadał. A o onym Nieciekim pewien jesteś? Jego dziewka na Boga się klnęła że tak? A może to Żydówka jakaś co naszego Pana za nic ma? Aaa...ją też miałeś, blondynka powiadasz tu i ówdzie. No wierzę, wierzę staryku - nie mnie oceniać twe przewagi w łóżku... wróć jednak do Niecieckiego. Wiemy więc , że Radzewski kwestę miał na zaciąg poczynić, do piechoty łanowej oficyjerów szukawszy. Jako że wojennik z niego wielki, choć i raptus nie z tej Ziemi, naturalnym był kandydatem do formowania zaciągu. 20 grzywien srebra na zakupy i na znalezienie hejtmana dla chłopskiej zbieranicy... Blisko tysiąc talarów... Ładne sioło mógł za to kupić. Pieniądze przekazano mu poprzez Niecieckiego, który jest rękodajnym imć pana Onufrego Sulimy, starosty wojniłowskiego, skąd ruszyć miał zaciąg na wsparcie stanic pogranicza mołdawskiego. Trop więc do Wojniłowa wiedzie...ale czy aby na pewno? Czy Nieciecki, co uczciwości od koziego zadka nie odróżni, nie miał w tym własnej prywaty? Powiadają, że żupan kupił ze złotogłowiu, że kochanicy swojej zausznice ze szczerego złota sprawił... skąd u niego środki?..."
Wspomnienie rozmowy zakłócił widok zbliżających się zabudowań. Rohatyń zwiastował że większość drogi mam już za sobą.
- Piwa bym se napił, Marcinie. Strudzonym. - Myhajło nigdy nie omijał piwnych biesiad.
Moje gardło wołało o pomoc. Zatrzymaliśmy się przed okazałą karczmą. rzuciłem wodze towarzyszącemu nam pacholikowi, bo nie było gdzie uwiązać koni, wszytsko było zastawione. Wśród nich... przecież to srokacz Marianny! Błyskotka! Niczym pocisk z hakownicy skoczyłem ku drzwiom. Co tu się u licha dzieje? Co za gwałt w środku!
 

Ostatnio edytowane przez Blyth : 20-10-2008 o 16:03.
Blyth jest offline