Wątek: Kwiatki z sesji
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-11-2004, 00:07   #3
Milly
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
Wampir: Maskarada. Gracze trafili do lochów-labiryntu i błąkali się tam prawie przez całą sesję nie mogąc sobie poradzić z odnalezieniem właściwej drogi. Ponieważ jeden z nich praktycznie nie odzywał się od początku sesji, pozostali zdenerwowani na maksa z powodu zabłądzenia kazali mu wybrać odpowiedni korytarz, gdy przed nimi wyrosła ściana, a po bokach pokazały się dwa korytarze. Ów gracz miał przed sobą naprawdę trudne zadanie, gdyż jeśli wybrałby źle, to mógłby liczyć na nieprzyjemności ze strony tamtych. Przez pół godziny czasu rzeczywistego usilnie myślał, kalkulował, pocił się i głowił który tu korytarz wybrać. Wreszcie wściekli do granic możliwości koledzy dali mu do zrozumienia, że należałoby wreszcie podjąć jakiś wybór, bo jak nie, to ... Więc, biedaczyna, stanął przed nimi, po bokach mając dwa korytarze i z bardzo poważną, zamyśloną miną i całkiem spokojnie, z rozwagą rzekł: "Wiecie co, chłopaki? Ja to myślę, że powinniśmy pójść w tę (pokazał lewą ręką na prawy korytarz)... albo w tamtę stronę (pokazał prawą ręką w lewy korytarz)".
Mina "chłopaków" mówiła sama za siebie (pół godziny myślenia!)

Kryształy Czasu. Jeden z graczy zawarł pakt z pewnym bogiem, dzięki czemu zyskał to, o czym zawsze marzył - był największym i najsilniejszym wojownikiem na świecie. W dosłownym tego słowa znaczeniu: był ogromnych rozmiarów i jadł za dwudziestu zwykłych ludzi. Oprócz tego był odporny na wszelaką magię. W zamian bóg zażyczył sobie tylko wybudowania przez gracza świątyni poświęconej jemu. Niestety, ogromne zapotrzebowanie na jedzenie szybko opróżniły kieszenie wielkiego woja, a świątyni nie było jeszcze w planach. Nie chcąc od razu schodzić na drogę przestępstwa gracz wykombinował, że zawrze kolejny pakt - tym razem ze smokiem. Pożyczył od niego zawrotną ilość pieniędzy, w zamian mając mu tylko wybudować zamek. Zaczął jednak od rzeczy ważniejszej - świątyni. Intensywnie myśląc (i trwoniąc znowu pieniądze na jedzenie), wymyślił, że zbierze wielką armię, którą wykorzysta do wybudowania świątyni i zamku, a potem może i do innych celów. Ogłosił więc werbunek do straszliwej armii pod wodzą największego wojownika na świecie. Ludzie zgłaszali się tłumnie - od różnego rodzaju zakazanych mord, do co sławniejszych wojowników. Ich zawziętości do walki nie ostudziło nawet pierwsze zadanie - ścięcie lasu, w końcu płacił dobrze (jeszcze na początku nie wiedzieli po co mają ścinać ten las...). Następnie wielki wojownik oświecił swoją armię, i poinformował o kolejnym zadaniu - w miejscu ściętego lasu ma powstać ogromna swiątynia (nie chciał się w końcu pokazać od złej strony, to nie miała być jakaśtam świątynka, tylko ogromna budowla!). Już wówczas co niektórzy zaczęli się buntować, ale dopóki im płacił, doputy pracowali. Ale pieniążków zaczynało ubywać coraz szybciej i szybciej, aż w końcu i ta zawrotna suma pożyczona od smoka się skończyła. Żołnierze zbuntowali się, gdy przestał im płacić, zwyzywali go i porzucili z gotowymi jedynie fundamentami pod świątynię. A gdzie tam jeszcze zamek! Biedny gracz niedługo później zaczął też głodować, więc postanowił nie zadłużać się więcej, tylko łatwo i szybko zarobić. Jednym słowem postanowił obrabować karawanę. Akurat tak się złożyło, że było to w czasie zbierania podatków w królestwie, więc geniusz wykombinował, że napadnie na konwój z podatkami. Zaczaił się przed miastem i czekał cierpliwie. Jego ogromna siła sprawiła, że szybko pokonał całą straż karawany, dobrodusznie jednak wypuścił woźnicę, który szybciutko pobiegł w stronę miasta. Zadowolony z siebie inteligentny wojownik wyrwał zamek z wielkiego powozu przeznaczonego na podatki, otworzył drzwi i zobaczył... Pustkę! Zdziwiony do granic możliwości i zły na MG, że mu "utrudnia", spytał: DLACZEGO?? Ledwo opanowany MG odrzekł: Bo, idioto, ta karawana miała DOPIERO WYJECHAĆ ZEBRAĆ PODATKI, a nie WRACAĆ! Myśł trochę!!
Tymczasem oszczędzony woźnica powiadomił kogo trzeba i zaczęła się wilka obława na ogromnego wojownika. Ponieważ magia na niego nie działała bezpośrednio i udawało mu się uciekać pościgowi, wymyślono na niego lepszy sposób. Gracz jednak przestał być ostrożny, znikł strach, który opanował go po zasłyszeniu wieści, że ściga go prawo i był spokojny wiedząc, że nic mu nie zrobią. Jednak przy kolejnej potyczce rzucono mu pod nogi czar, który sprawiał, że znikała ziemia i pojawiał się dół, w który wpadł. Ponieważ czar nie był rzucony na niego, zadziałał doskonale. Założono na niego łańcuchy, które im bardziej się próbował uwolnić, tym bardziej się zaciskały. Wrzucono go tak spętanego do lochu i przykuto do ścuany. I tak skończyła się kariera wielkiego wojownika, któremu pozostało już tylko czekać na zemstę boga, z którym zawarł pakt
I jak tu przełamywać stereotyp wojownika - imbecyla?
 
Milly jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem