Wątek: Viva Allracja!
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-10-2008, 23:00   #11
Qumi
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Minęło już wiele dni od kiedy Vertigo zaczął wędrować po powierzchni, sam właściwie nie wiedział ile. Pewnego dnia po prostu się obudził, nagi, wyziębiony, samotny w środku lasu. Jednak mimo to przepełniała go duma i pycha, która sprawiła, iż nie czuł się wcale zagrożony mieszkańcami lasu. Wkrótce udało mu się opuścić las, napotkać wieśniaka, który „chętnie” oddał mu swoje odzienie, a potem ruszył dalej przed siebie. Oczywiście czym prędzej wymienił ubranie na coś bardziej odpowiedniego i mniej zapchlonego, prawdę mówiąc przez te parę dni, gdy był zmuszony do noszenia tych łachmanów nie mógł dobrze spać i czuł do siebie niepomierne obrzydzenie. Emocje podziemnego elfa były dalekie od kształtowania jego twarzy. Niczym nie wzburzona forteca, z wyrazem obojętności, mięśnie jego twarzy drgały tylko podczas gdy otwierał usta, aby zaszczycić niższe rasy swym melodyjnym głosem.

Tak… minęło już wiele dni… pytania, które sobie nieustannie zadawał nadal nie znalazły swych odpowiedzi, nadal błądziły po bezkresnych i pustych labiryntach umysłu Vertigo. Z czasem jednak przestał tracić czas na zadawanie pytań, zaczął szukać odpowiedzi, poszlaki, uważał on jednak że samemu, choć z pewnością się mu uda, zajmie mu to dłużej niźli gdyby miał sługi, informatorów i odpowiednie wpływy. Zresztą coś głęboko w nim pragnęło władzy, pragnęło mocy, pragnęło rządzić niepodzielnie, mając całkowitą kontrolę nad życiem i śmiercią innych. Ambicja draewa pozostawała na razie jednak niespełnioną. Miasta, które odwiedzał nie były… zbytnio „odpowiednie” dla niego. Jednak Allracja… Allracja kryła w sobie potencjał, szczególnie w związku z tajemniczymi plotkami dotyczącymi jej władcy. Sytuacja była idealna, teraz musiał „tylko’ wyrobić sobie reputację i wpływy w mieście.

Najpierw jednak zwiedził miasto, chciał poznać każdy jego zakamarek, a przynajmniej większość. Było tu wiele niższych ras, lecz czasami spostrzec można było również draewów. Coś jednak wstrzymywało go od nawiązywania z nimi kontaktów, zresztą same podziemne elfy również nie były szczególnie zainteresowane nim. Szedł więc ulicami miasta w swoim czarno-zielonym płaszczu pod którą kryła się skórzana zbroja tegoż samego koloru. Całe jego ubranie było w tej tonacji, spodnie, koszula, a nawet kolczyk w prawym uchu. Lubił mimo wszystko prostotę i jednolitość ubioru. Przy pasie trzymał rapier, który kupił od kowala w małej wiosce paręnaście kilometrów od Allracji. Doszedł w końcu do słupa z ogłoszeniami, było na nim wiele interesujących ogłoszeń, jednak zamiast stawać się bohaterem z nikąd, wolał wolniejszą drogę, ale za to bardziej pewną. Ogłoszenie z goblinami wyglądało na interesujące, z pewnością gdyby uzyskał dobrą reputację wśród plemion jaszczuroludzi to uzyskał by drogocenne znajomości, w końcu z tego co słyszał to oni zaopatrują Allrację we wszelkiego rodzaju zioła i składniki alchemiczne.

Pójście samemu byłoby oczywiście niezbyt roztropne. Zamiast tego Vertigo zaczął się rozglądać za grupką osiłków, możliwie niezbyt intelektualnie rozwiniętych. Jak na zawołanie jeden taki obdartus właśnie zaczął wykrzykiwać oferty darmowego napitku. Podziemny elf niemiał zamiaru wkładać do ust tego sikacza, który nazbyt pochlebnie nazywają tutaj „piwem”. Tylko, że coś ma inny kolor od wody nie znaczy, że jest ono spożywane, a tym bardziej smaczne. Delikatne podniebienie Vertigo wolało wino, a w razie ewentualności wodę, byleby nie piwo, na samą myśl o tym ogarniał go wstręt, lecz jego oblicze z czarnego marmuru nie drgnęło ani o cal, wpatrując się w brudasa, który złożył jakże „hojną” ofertę motłochowi. Za nim kolejny przedstawiciel niższej rasy zabrał głos, był nieco bardziej wyróżniający się wśród tego pospólstwa, on również mógł okazać się cennym nabytkiem, przynajmniej tymczasowo.

Tłum okrążył ich, ciężko się było dostać do mężczyzny, którego ubiór delikatnie to ujmując, nazwać „schludnym” byłoby tym samym co nazwać cyjanek wyjątkowo skutecznym lekarstwem na drobną niestrawność. Zamiast więc przebijać się i mieć styczność z odrażającym motłochem, jak pewien półork, wolał poczekać kiedy nieznajomy uda się do tawerny i tam zapoznać się z nim.

- Zło koniecznie… Mam nadzieję, że wie chociaż co to kąpiel…- aż go przeszły ciarki na myśl o tych wszystkich chłopach, których mijał po drodze do Allracji i o ich niesamowitym sposobie na uprawę roli, który polegał na gromadzeniu jak największej ilości pyłu i brudu na swoim ciele, który następnie obsadzali roślinnością w postaci grzybów lub używali do odstraszania zwierzyny leśnej, która omijała tych pomysłowych farmerów z daleka.
 
Qumi jest offline