Poznajcie Jacka... Jacka Ortegę... tak jest Latynosem z pochodzenia. Więc uważajcie z rasistowskimi dowcipami, bo może obić mordę. Ogólnie Jack jest spokojnym i zrównoważonym facetem, jak na dezertera znaczy się. Jest wysoce wykwalifikowanym specjalistą od spraw walki partyzanckiej i sabotażu... a przede wszystkim jest Rangersem... a raczej był... ale nadal jest z tego dumny, o czym przekonał się ten pieprzony dupek z Marines, którego dla jaj zostawił przywiązanego do drzewa w samych skarpetkach. Pieprzony młokos darł się tak, że pewnie słyszeli go w okolicznych wioskach. Z Rangersami się nie zadziera bo oni zawsze idą przodem.
Tak przynajmniej myślał Jack do czasu, aż go nie "wystawili"... zostawili na pewną śmierć... i chociaż te dwa dupki z CIA już są przeszłością, to nie chce zbyt wiele mówić o tamtych sprawach... tak będzie lepiej.
A zapomniałbym powiedzieć, że nie jest sam. Bo przecież ten drugi Meksykaniec AJ to jego rodzony brat i razem stanowią konkretną ekipę, zarówno jeśli chodzi o rozróbę jak i o chlanie. Szkoda tylko, że na tym zadupiu ciężko o Tequile... no cóż nie jesteśmy przecież na wczasach.To jest pieprzona wojna, a my chcemy coś z niej ugrać dla siebie.
I być może się uda, kto wie, może za parę miesięcy Jack wreszcie walnie się na altanie swojej wymarzonej farmy w Oregonie, ze szklaneczką whisky lub tequili w ręce i jakąś zgrabną Meksykanką u boku?
Zdjęcie z misji w Omanie:
Co do punktów,proponuję je wydać na:
-dodatkowe informacje o złocie
- alkohol i fajki na 5 odcinków
a jakże
-krótkofalówki dla całej grupy
- jakiś pojazd
To tyle czekam na sugestie innych współgraczy.
Pozdro dla Ekipy i MG.
I pamiętajcie Rangers lead the way!!!