Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-11-2008, 13:35   #1
ppaatt1
 
ppaatt1's Avatar
 
Reputacja: 1 ppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwu
[autorski] Project: Black Wind

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=hGFy_CwA5hk[/MEDIA]

Keath Bradley


Slumsy
Nowy Jork
5 listopada 2012, godz. 16.00

- Keath Bradley, zostałeś skazany na śmierć z racji publicznego użycia mocy oraz morderstwa 58 cywili pochodzenia azjatyckiego. – powiedział komandos mierząc do osiemnastoletniego chłopaka z karabinu. Chłopak spojrzał mu w oczy i roześmiał się
- Keath Bradley nie żyje. Jestem Blood Talon. - Po tych słowach chłopak zdjął rękawice i ruszył w stronę komandosa. Żołnierz wystrzelił z karabinu, lecz kula minęła chłopaka. Komandos rzucił broń i ruszył do ataku. Zadał chłopcu serię ciosów, lecz ten nawet się nie zachwiał. Uśmiechnął się tylko, błyskawicznie zaszedł komandosa od tyłu i zadał silny cios w krzyż. Żołnierz zachwiał się i padł na ziemię.
- C-co ty mi zrobiłeś? - pytał się komandos. Próbował wstać, lecz nie mógł ruszyć nogami.
- Nie panikuj, to minie za jakąś godzinkę. - powiedział spokojnie Blood. - Następnym razem cię zabiję – uśmiechnął się i odszedł zostawiając komandosa samego.

Był to mroźny dzień. Cały dzień mgła. Bezdomni zagnieżdżali się w opuszczonych i zniszczonych bombardowaniami kamienicach. Żołnierze i policja utrzymywały jeszcze Azjatów z dala od miasta. Ale nie na długo. Po mieście krążyły plotki o wielkiej armii zmierzającej do Nowego Jorku, każdy się dziwił dlaczego jeszcze w Stany Zjednoczone nie uderzyła żadna bomba atomowa. Ale Blood Talon nie zaprzątywał sobie głowy takimi sprawami. Jego jedynym celem była prywatna krucjata. Dla niego bardziej liczyła się liczba zabitych Azjatów niż liczba terenów pod panowaniem USA.

Właśnie zmierzał do swojej kryjówki w metrze, gdy usłyszał strzały z shotguna. Nagle z pobliskiego wieżowca wyleciał jakiś człowiek. Upadł na plecy. Po chwili wstał i próbował uciekać. Za daleko nie zdążył. Za nim wyskoczył inny człek z Shotgunem. Podbiegł i oddał kilka strzałów. Obrócił się na pięcie, spojrzał na Bradley`a i szyderczo się zaśmiał.
- Hehe, dwie pieczenie na jednym ogniu, nie mogło być lepiej!.


Mathias Wordsworth


Kanały
Nowy Jork
5 listopada 2012, godz. 16.00

- Ta pier*** wojna sprowadziła nas aż tutaj. Mamy pieniądze ale nawet ich użyć nie możemy. Za to szefostwo, opiernicza się gdzieś w Azji i wydaje nam bezsensowne rozkazy abyśmy sami się pozabijali! - rozpoczął swoją przemowę Jack "Sandman" - Zgromadziłem was tutaj moi drodzy, aby zaprzestać temu. Wiem że mogę przepłacić to życiem, ale zaryzykuje. Pragnę... was na mówić .... do obalenia Deana Borthona.
- Naszego szefa? Ochu***? Co my później niby zrobimy? - zdziwiony odrzekł Adam Kowalski.
- Daj mi dokończyć! Po zabójstwie podpierniczymy trochę kasy i uciekniemy do Australii... - kontynuował Jack
- Dobre żarty, do Australii, kto ma nas niby tam przetransportować? Wojsko? - znów wtrącił się Adam
- Mam rożnych znajomych, jeden z nich jest pilotem, i też ma zamiar uciec z tego bagna. -odpowiedział Jack - Piszecie się an to czy o wszystkim zapominamy? Co sądzisz Mat?

William Soansuer

Stara kamienica
Nowy Jork
5 listopada 2012, godz. 16.00

- Masz - "Liv" rzucił akta jakiegoś odmienionego na stół - Standardowa akcja, idziesz, likwidujesz i odchodzisz.
- Dobra szefie - Will podszedł do stołu i podniósł akta. - Zobaczymy się jutro.
- Poczekaj jeszcze chwilę - zatrzymał "Liv" - mam pewną nietypową prośbę, otóż w domu twojego celu znajduje się pewna dosyć ważna rzecz dla mnie. Gdybyś był tak miły i przyniósł byś mi, odwdzięczył bym się. Jest to kamienna tabliczka wypełniona hieroglifami, taka pamiątka z wykopalisk w Egipcie. Dla ma wartość sentymentalną. Nie będę wnikał w całą historię bo jest zbyt długa. Po prostu przynieś mi ją, jemu raczej nie będzie potrzebna.
- Ale - zapytał Soansuer - co za to...
- Stop - zatrzymał "Liv" - pogadamy o tym później, w każdym bądź razie na pewno nie będziesz stratny. Powodzenia

William gdy tylko wyszedł z mieszkania, otworzył akta.
- Imię... Hans Martich - zaczął czytać - ... Narodowość... Niemcy... Wiek 28... Miejsce zamieszkania... Ulica Boa 3/4... Moc... Brak danych.
Cholera, jak zawsze brak danych!

Aiden Visel


Przy torach
Okolice Nowego Jorku
5 listopada 2012, godz. 16.00


Do oczów Aidena dochodził po woli blask słońca. Czuł się wyczerpany. Podniósł prawą rękę. Same rany cięte. Po kilku próbach wstania, w końcu się udało. Nie wiedział gdzie jest, nie pamiętał co się stało. Na szczęście oprócz kilku poważniejszych cięć, wszystko było w porządku. Po kilku minutach w końcu się otrząsnął i rozejrzał wokół. Wszystko wyglądało naturalnie, drzewa, krzaki, tory. Mimo to uwagę Visela przykuł mały kawałek czarnego materiału leżący po drugiej stronie. Podszedł. Jego oczom ukazał się straszny widok. 5 ciał leżących obok siebie, w dole. Każde rozszarpane. Były to dwie kobiety i trzech mężczyzn. Obejrzał się za siebie. Właśnie przejeżdżał pociąg z zaopatrzeniem. Jechał w stronę miasta...

Timmy "Gabriel"

Katedra Św. Patryka
Nowy Jork
5 listopada 2012, godz. 16.00


Minęło drugie "biada", a oto trzecie "biada" niebawem nadchodzi. - Ksiądz zaczął czytać z lekcjonarza - I siódmy anioł zatrąbił, i w niebie powstały donośne głosy mówiące: "Nastało nad światem królowanie Pana naszego i Jego Pomazańca i będzie królować na wieki wieków". A dwudziestu czterech Starców, zasiadających na tronach swych przed tronem Boga, padło na oblicza i oddało pokłon Bogu, mówiąc: "Dzięki czynimy Tobie, Panie, Boże wszechmogący, Który jesteś i Który byłeś, żeś objął wielką Twą władzę i zaczął królować. I rozgniewały się narody, a nadszedł Twój gniew i pora na umarłych, aby zostali osądzeni, i aby dać zapłatę sługom Twym prorokom i świętym, i tym, co się boją Twojego imienia, małym i wielkim, i aby zniszczyć tych, którzy niszczą ziemię". Potem Świątynia Boga w niebie się otwarła, i Arka Jego Przymierza ukazała się w Jego Świątyni, a nastąpiły błyskawice, głosy, gromy, trzęsienie ziemi i wielki grad.
Jestem Twoim sługą Panie. Zniszczę tych, którzy niszczą Twą ziemię! - Gabriel mruknął pod nosem.

W ławce przed siedziało dwóch nastolatków. Głośno rozmawiali
- Słuchaj, a ta Alex to ma niezłą d***, nie?
- No niezła, niezła. K*** niech ta msza się skończy.
- Panowie, tutaj ludzie się modlą - zwrócił uwagę Tim.
- Spier*** frajerze! - jeden z nich się odpowiedział.
Tim nie wytrzymał i przyłożył z piąstki młodzieńca. Dzieciak upadł ze złamanym łukiem brwiowym. Wszyscy zaniemówili. Gabriel prędko wyszedł z ławki, uklęknął i przeżegnał się. Odszedł ze świątyni.

Nagle z przejeżdżającego czarnego BMW padły strzały. Dzięki refleksowi Timmy uniknął lecących kul. Po chwili zauważył leżącą kartkę, wyrzuconą przez kierowce tamtego auta. Podszedł, podniósł ją i przeczytał:
- Niedługo się z Tobą policzymy, świętoszku. To były strzały ostrzegawcze, kolejne będą celne. Pozdrawiam XeXe.


Alexander Kostylowitz


Część "frontu"
Nowy Jork
5 listopada 2012, godz. 16.00

5..4..3..2..1
Jadący wojskowy hummer stanął w ogniu. Alex wychylił się i odbezpieczył granat i rzucił w stronę nadbiegającego oddziału. Dwóch żołnierzy rozerwało, jeden stracił nogę, trzeci został zraniony w twarz. Blanka przeskoczyła murek, i podbiegła do zniszczonego pojazdu. Właśnie zza zakrętu nadjeżdżała ciężarówka. Youshui wyskoczył podbiegł do jej tyłu i założył mini bombę. Odszedł na bezpieczną odległość i odpalił ładunek. Po chwili pojawił się za ciężarówką pickup. Ciężarówka była zablokowana. Blanka wybiegła na wprost i odpaliła z SR343 serię w stronę kierowcy. Po ucichnięciu strzał, kierowca z roztrzaskaną czaszką zsunął się na bok. Nie żył. Blanka szybko otworzyła drzwi i wyrzuciła zwłoki. W międzyczasie Youshui ładował pieniądze na pickupa. Alex bacznie obserwował sytuację zza murka.

Nagle rozległ się odgłos wybuchu, Azjaci zaczęli szturm. Członkom Blood Angels, wszystko było by obojętne, gdyby nie fakt ,że właśnie rozwalili jeden z przyczółków USA. A Azjatom jest wszystko jedno kogo zabijają. Pierwsi wojownicy ruszyli. Alex zliczył ich około 14-tu. Za nimi podążał czołg. Kostylowitz wszedł do pobliskiego budynku. Był to niegdyś jakiś sklep spożywczy...

"Sudden Death"


Biurowiec w centrum
Nowy Jork
5 listopada 2012, godz. 16.00

Czarny pokój, "God" siedział na krześle przy biurku. Była to tymczasowa główna kwatera Blood Angels. Każdy członek przychodził tutaj po zadanie. Sudden Death był wyjątkowy, przeznaczony do innego typu zadań niż inni. Także tym razem tak było.
Gdy grupa Alexa, kradnie pieniążki, Ty masz inne zadanie. - "God" rozpoczął - Blanka z ich grupy musi zginąć. Mam informacje że zdradza naszą organizację. Szczegóły dla Ciebie są mało ważne. Grunt żeby zginęła. Jak? Nie moja sprawa, ale pamiętaj że ich team jest zżyty. Jeśli by mieli później coś przeciwko zezwalam także na likwidacje. Chociaż mimo wszytko liczę w razie wyniknięcia problemów na dokończenie ich zadania. Idź.

Część "frontu"
Nowy Jork
5 listopada 2012, godz. 16.05

Sudden Death
przyglądał się całej akcji z daleka. Nagle spostrzegł kilkunastu Azjatów szturmujących pozycje Alexa.

Arsene


Dom jednorodzinny na peryferiach miasta.
Nowy Jork
5 listopada 2012, godz. 16.00

Arsene
strzepał ze swojej kurtki kawałki szkła. Obejrzał się do tyłu. Chciał upewnić się ,że Samuel, jeden z Aktywnych już więcej nie wstanie. Poszedł do łazienki, odkręcił kran, i najpierw obmył ręce, następnie twarz. Wytarł się w ręcznik. Arsene nie spodziewał się ,że jego cel ma moc szkła. Kawałki szkła powędrowały w stronę Arsene, ten na szczęście zdążył się obronić i obezwładnić przeciwnika. Mimo wszystko był zmachany.


Nagle po domu rozległ się odgłos pukania do drzwi. Niestety cały dom był we krwi. Arsene stał w bezruchu przez dobrą chwilę. Liczył na odejście gościa. Ten zaś wyważył drzwi. Gość był w holu na dole, Arsene w łazience na górze.

Maximus Svenson


Niedaleko Katedry Św. Patryka
Nowy Jork
5 listopada 2012, godz. 16.00

Max, właśnie malował Katedrę Św. Patryka. Już kończył gdy, zauważył wychodzącego ze świątyni mężczyznę. Głównie przyciągnęła go twarz mężczyzny. Albinos. Blond włosy, blada cera. Po chwili z przejeżdżającego czarnego BMW padły strzały. O dziwo, mężczyzna ominął kule. To był dowód na to ,że był Odmienionym. Odłożył swoje dzieło do plecaka i ruszył w stronę nieznajomego. Z dalszej odległości usłyszał co mówi:
- Niedługo się z Tobą policzymy, świętoszku. To były strzały ostrzegawcze, kolejne będą celne. Pozdrawiam XeXe.
Max sięgnął pamięcią w poszukiwaniu XeXe, znajomo mu się to kojarzyło. Po chwili znalazł. Był to gangster, który też był Odmienionym. Widocznie wojna go nie pokonała. Dalej działał. Ale przypomniał sobie jeszcze coś, adres...
 

Ostatnio edytowane przez ppaatt1 : 04-11-2008 o 20:14.
ppaatt1 jest offline