Marelna nie była zbyta zadowolona iż ktoś zniszczył jej misterny plan. Ale cóż, nie zawsze dostaje się to co się chce.
Słowa Próchnicy rozbawiły ją. - Ależ mój drogi. Nie bądź zazdrosny. Nikt nie może równać z toba mój piękny.- Puściła oko do Próchnicy. Po czym skinęła głową Arabowi na przywitanie.
Chwilę przysłuchiwała się jego monologowi, a uwagi o pięknie skrzywiła się nieco. - Jakże wy wszyscy jesteście płytcy. Jak niewiele wiecie o pięknie.- Mówiła cicho i spokojnie. - Może i Wy Diabły potraficie wiele, ale o prawdziwym pięknie nie wiecie nic. Bronisz się przed językiem Puszkina i Czajkowskiego, przed językiem Tołstoja i Dostojewskiego. Przed językiem piękna, które chcesz zaproponować jemu.- Ruchem głowy wskazała na Próchnicę.
Gdy biskup zaczęła swoją przemowę Marlena przyglądała się uważnie zgromadzonym.
Czyli jednym słowem jesteśmy w dupie. Pomyślała gorzko. Darmowe mięso armatnie, kurwa pięknie.
Jej rozmyślanie przerwało pytanie Marysi.
Arab szybko wyrwał się z odpowiedzią.
Ależ bardzo cię proszę, uśmiechnęła się w myślach.
__________________ - I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.
"Rycerz cieni" Roger Zelazny |