Max szedł wolno chodnikiem; dwu Odmienionych w jednym miejscu to o dwu za dużo. Cóż... BMW odjechało, a Albinos nie przejął się za bardzo sytuacją... "Ciekawe co się dzieje? Świętoszku? Ciekawe okreslenie na kogoś takiego... Jakby Black Wind przeszedł ktoś święty... Ha, Ha, Ha - ale się ubawiliśmy. Dowcip miesiąca..." - pomyślał i nieznacznie przyspieszył kroku. Była 16:00 - wiele osób wracało z pracy do domu... może do rodziny, albo tego co z tej rodziny zostało... Pogoda zaczynała się psuc i by może jeszcze przed nocą z zachmurzonego nieba spadną jakieś krople... Lubił deszcz i te kilka chwil po deszczu, kiedy juz nie pada, ale jeszcze czuc krople w powietrzu...
Przyspieszył jeszcze i po kilku krokach zrównał się z Albinosem. Praktycznie nie ruszając ustami i baczenie obserwując idącego obok mężczyznę powiedział: - Witam. Nie znasz mnie i ja nie znam ciebie; jest jednak coś co nas łączy... Xexe... Wróg mojego wroga jest moim przyjacielem. Co ty na to? |