Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-11-2008, 16:50   #8
Dreak
 
Dreak's Avatar
 
Reputacja: 1 Dreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie coś
Biurowiec w centrum
Nowy Jork
5 listopada 2012, godz. 15.55

Wysoki, chudy i dość blady nie wyróżniający się z tłumu mężczyzna, jako jedyny stał w zatłoczonej ulicy i wpatrywał się w ogromny drapacz chmur powoli przewracając w palcach sztylet.
W końcu zdecydował się wejść, przepychając się bezczelnie przez tłum. Po chwili wspinaczki, wszedł do ciemnego pokoju i oparł się o ścianę. Siedział tam już ktoś, nazywano go "God" cicho przemówił. -Gdy grupa Alexa, kradnie pieniążki, Ty masz inne zadanie.
-Sudden z pogardą prychną i pomyślał. -Niech dzieci się bawią a mi dadzą coś poważnego. -Potem ponowne przemówił "God"
-Blanka z ich grupy musi zginąć. Mam informacje że zdradza naszą organizację. Szczegóły dla Ciebie są mało ważne. Grunt żeby zginęła. Jak? Nie moja sprawa, ale pamiętaj że ich team jest zżyty. Jeśli by mieli później coś przeciwko zezwalam także na likwidacje. Chociaż mimo wszytko liczę w razie wyniknięcia problemów na dokończenie ich zadania. Idź.
-Czyli mam tam pójść, dokonać zdradzieckiego i nie honorowego ciosu wprost w ich drużynę, która pewnie będzie mi ufać... nic prostszego. -Uśmiechnął się szyderczo. -Są bardzo zżyci? Dobrze nie będę okrutny, zakopie ich w jednym grobie...

Część "frontu"
Nowy Jork
5 listopada 2012, godz. 16.05

Sudden wpatrywał się na Alexa, kiedy ten rzucał granatem masakrując przy tym sporą grupę ludzi. Widok nie był piękny, no cóż ale Suddena jakoś to nie martwiło, widział to już nie raz, to tylko człowiek, jego warstwa cielesna, on zajmował się duszą. Wyciągnął sztylet i położył go na dłoni a ten zapłoną czarnym płomieniem i uniósł się lekko nad dłonią, lecz nie był tam długo powędrował wprost w gardło jednego z Azjatów lecz nie trysnęła krew po prostu sztylet jak pijawka wyssał z niego dusze po czym wrócił do Suddena, mężczyzna nie czuł już ciała tylko chłód metalu to wbiciu sztyletu pod skórę w ramieniu Suddena nie czuł już nic a ten był gotowy.
Ruszył wprost na Azjatów nie bał się o ranny, w końcu to nie on zginie, na ich reakcje długo czekać nie było, został zmasakrowany strzałem z wszystkich dział, podziurawiony i ociekający krwią, turlał się do nich. Wyciągnął sztylet z swojego ciała, rany zaczęły się goić aż w końcu zniknął a czarny płomień wrócił do ciała pierwszej ofiary, ta zdążyła tylko przeraźliwie krzyknąć i zginąć od bólu zadanego przez jego kompanów. Ciało nie wyglądało na zmasakrowane. -Poczujcie jego ból. -Uśmiechnął się i wbił im ten sam sztylet w ich ciała, nie było ważne gdzie, ważne że upadli bo ten zapewnił im wieczny sen, stali się roślinami o niespokojnym śnie, pełnym bólu i cierpienia, czuli każdy strzał, na okrągło to było zdecydowanie gorsze od śmierci choć ich ciało pozostało nietknięte, oprócz małej rany zadanej przez sztylet. Ciemny płomień rozprzestrzeniał po całym polu bitwy, co raz zmieniając się w chudego bladego mężczyznę, którego dotyk sprawiał że ciało gniło a dusza musiała wycierpieć za każdy swój grzech nim trafiła do piekła. Kiedy skończył zabawę podszedł do Alexa. -Mam sprawę, gdzie jest Blanka?
 
__________________
"If you want to make God laugh, tell him about your plans."
Dreak jest offline