Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-11-2008, 13:43   #6
Johan Watherman
Moderator
 
Johan Watherman's Avatar
 
Reputacja: 1 Johan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputację
Błyskawicznie wysunięta ręka Alberta zatrzymała kompana od dalszej wędrówki. Spokojnym i nieco groźnym wzrokiem powstrzymał Michaela od komentarzy. Rozejrzał się powoli jakby chcąc poczuć i zobaczyć wszystko. Wzrok utkwił na owej sylwetce. Chwilę się przypatrywał lustrując ją dokładnie. Zdawał się wywierać w niej dziurę, dotrzeć głębiej i dalej, poza granice cielesności.. Po chwili przetarł oczy jakby zawiedziony, nachylił się do przyjaciela.

-Czasami w drodze są takie momenty, kiedy trzeba użyć latarki.

-Ale mógłbyś zrobić to inaczej?

-Że coś możesz, nie znaczy, że masz.

Krótka wymiana zdań, z kieszeni latarka wprost powędrowała do dłoni Michela. Błysk, światło zapalna, latarka skierowana na ową postać.
Lecz Albert miał zamknięte oczy, nie chciał nic widzieć i słyszeć. I chociaż oczy były zamknięte czuł płomyk zapałki świecący tuz przed twarzą. Ognik tańcował niczym na weselu, Albert oddychał powoli. Wnet płomyk zgasł pod powiewem wiatru. Podróżnik otwarł oczy lecz napotkał tylko ciemność i kompana siłującego się z niedziałająca latarką. Zgaśnięcie ognia trochę go podenerwowało. Spocone dłonie szukały swego miejscach w kieszeni.

-Michael, schowaj tą latarkę do plecaka. Zapalić światło znaczy rzucić cień, chłopcze.

Uśmiechnął się krzywo, wyjął owy wcześniej zabrany kamień. Chwycił go oburącz spoglądając nań. Gdyby miał twarz, trwała by teraz wymiana spojrzeń. Ucałował głaz, potężnym zamachem wyrzucił kamyk wysoka, tam skąd przyszli. Szepnął do niego.

-Zawołaj mateczkę bo jej dzieci mogą mieć problem...

Powiedziawszy to, stanął twarzą w twarz z sylwetką, oczyma w oczy, wola naprzeciw woli. Trwał tak jak kamienny posok. Szepnął do siebie samego.

-Witaj wędrowcze.

Były to słowa bez mocy, siły przebicia. Lecz po chwili zacisnął pięść, drugą, chrzęst kostek dobiegł do uszu Michaela. Nabrał powietrza w płuca, zebrał wolę.

-Kim jesteś wędrowcze?

Tymczasem Michael szukał panicznie stałego kształtu w ciemności. Nie mógł się powstrzymać, naprawił latarkę. Włączył ją....
 
__________________
Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura.
Johan Watherman jest teraz online