Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-11-2008, 15:11   #7
Highlander
 
Highlander's Avatar
 
Reputacja: 1 Highlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputację
Praca została gwałtownie przerwana, kiedy ociupinka gruzu posypała się z góry wprost na nos niewiasty, sprawiając, że oczy przymrużyły się, rzucając sufitowi swoiste wyzwanie.
- Kogo znowu diabli niosą? I to bez zaproszenia, nosz…
Fuknęła, wyraźnie rozjuszona, choć z drugiej strony niezaprzeczalnie zainteresowana. Niemal jak każdy z jej mroczniejszych kuzynów, zawsze musiała sprawdzić wszelkie wydarzenia, które miały miejsce wokół niej, wciskać nos w nie swoje sprawy. Problem polegał na tym, że ta sprawa, zdecydowanie tyczyła się jej osoby. Jakiś łajdak bezczelnie spacerował sobie po jej (tak, jej!) podziemnych korytarzach w jakiejś parowej zbroi wspomaganej lub innym głupstwie. Lub golem. Raczej nie mogło być to cokolwiek innego. Żadna maszyna oblężnicza by się tu nie zmieściła, nawet w wersji zminiaturyzowanej. Lizzy mruknęła coś pod nosem, odłożyła okulary, rękawiczki i…nieszczęsną klatkę z małym, popiskującym w niebogłosy FUBAREM, który miał właśnie zasilić jej wynalazek na kilka kolejnych tysiącleci. Przyjrzała się istocie bez oczu, po czym (niezbyt) pocieszająco wyszeptała:
- Spokojnie, nie martw się. Mamusia zaraz wróci…
Po czym zabębniła palcami w klatkę. Następnie, szalona osóbka przeszła do salonu i spojrzała na stertę, nieco już pożółkłych listów, które zagracały jego lewy kąt, niemal jak improwizowane łóżko, na którym jeszcze nie miała przyjemności spać. Nawet jeżeli ktoś wysłał wiadomość o tym, że zamierza się pojawić, zwykle nie kwapiła się aby sprawdzić. Erm. Odpisać, właśnie. Uśmiechnęła się nieco złośliwie pod nosem, co najwyraźniej miało być sposobem na usprawiedliwienie znacznych pokładów własnej ignorancji.
- No dobrze. Nie jest to może moja ulubiona forma zabaw, ale zobaczmy…
Sprawdziła godzinę na swoim kieszonkowym zegarku (jednym z wielu), po czym zdjęła ze ściany jedną z zawieszonych tam broni, w postaci długiego miecza o dość ciekawych zdobieniach, zaś na dłonie założyła inną parę rękawiczek, które miały więcej wspólnego z pewnym bohaterem amerykańskich komiksów (który sam ponoć był Kanadyjczykiem). Gdyby sytuacja wymknęła się z pod kontroli, zawsze mogła zamknąć jedną z wewnętrznych grodzi i kontynuować pracę do momentu uzyskania zadowalających rezultatów. A potem natychmiast przetestować soje osiągnięcia na…na…czymkolwiek to było. Teraz jednak butnie wymaszerowała z pomieszczenia, wprost w ciemność, w której jedynie jej rodzaj widział normalnie, z powodu tych słodkich, błękitnych lamp i pochodni. Skradając się, wybrała alternatywną odnogę tunelu aby zajść ten przerośnięty toster od drugiej strony. Czuła się trochę jak ci…no…ninja, właśnie. Brakowało jej tylko tej seksownej, czarnej piżamki. Lizzy wybrała alternatywne wyjście. Udała się w głąb korytarzy, które gdyby posiadały chociaż niewielką cząstkę świadomości i pamięci, z całą pewnością dawno by zwariowały. Tak też było w istocie. Niebieskie pochodnie w dostatecznym dla właścicielki stopniu rozświetlały korytarze. Oznaczało to tylko tyle, że każdy inny by stwierdził, że bez porządnego sprzętu górniczego ani rusz. Kto by się jednak nimi przejmował ? Odgłosy były coraz bliżej. Tuż za rogiem... W gruncie rzeczy nie było niczego. Odgłosy ucichły, tak samo jak wrażenie czyjejś obecności. W tym miejscu zdarzały się różne, dziwne rzeczy, ale odgłosy nieistniejących maszyn kroczących nie były jedną z przewidywanych na dzisiaj atrakcji. Lizzy skrupulatnie obejrzała pobliskie ściany, sufit, oraz podłogę. Jeśli faktycznie coś tu było, musiało zostawić jakieś ślady. Hm. Przydałaby się fajka i lupa. Myśląc o tym, że w zaistniałej sytuacji mogła się się przydać fajka i lupa, zaczęła oglądać sufit. Para... a nawet dwie pary mechanicznych, martwych oczu spojrzało definitywnie w jej kierunku. "Ciało" mechanicznego stwora przypominało bardzo dużego pająka. Z metalu. Zaczął się przyglądać Lizzy z czymś, co mogło zdradzać zainteresowanie. Lizzy przemknęło przez myśl, że mógł patrzeć nawet... przepraszająco. Przynajmniej takie robił wrażenie. Wyciągnął jedną kończynę do przodu i przesunął się w głąb korytarza, nie spuszczając 'wzroku' z rezydentki.
- Ejże! Hola! Ty przerośnięta podróbko Spider-mana! Dokąd to! Tak, właśnie do ciebie mówię! Wracaj i gadaj natychmiast co tutaj robisz!
Krzyczała wywijając palcem i przebiegając dalej w głąb tunelu. Wiedziała, że niemal każdy golem miał wbudowaną funkcję mowy, nawet takie mało kreatywne ustrojstwo jak to. Wykrzykując i pokazując palcem na sunące po suficie ustrojstwo, Lizzy pobiegła kawałek przez korytarz. Przeświadczenie, że większość golemów posiada funkcję mowy może i było słuszne, ale 'to coś' sunęło dalej, z uporem maniaka. W pewnym momencie, jakby w odpowiedzi na obelgi (może ruszyła go podróbka spidermana ?) jego głowa dosłownie opuściła się na dół. Wisiała na... całkiem realnym kręgosłupie. Jak najbardziej prawdziwym. Nosił na sobie ślady krwi i był oplątany czymś w rodzaju ścięgeń połączonych z głową. Sama "głowa" zaś wysunęła parę oczu ułożoną bardziej na zewnątrz... ze środka głowy. Co najdziwniejsze - za mechaniczną pokrywą, te również zdawały się być całkiem żywe. Widok był co najmniej obleśny. W tym stanie stworzenie zatrzymało się na chwilę, jakby o głowę zachodząc, o co może chodzić tej głośnej istocie...
Lizzy, najwyraźniej rozłościła, się, że do tej pory była ignorowana, ponieważ kiedy coś zatrzymał się na jednej z dech podtrzymujących ten tunel i wysunął łeb, przystanęła przed nim i pacnęła go prosto w czaszkę. Co ciekawe wcale nie przestraszona tym widokiem.
- Time stood still, for a second or two,
But it sure as hell ain’t gonna do it for you!
Now without further affair,
Get the **** out of my lair!

Wyrecytowała. Zatrzymując czas płynący wokół stworzenia. To straciło przyczepność i łupnęło na ziemię akurat kiedy zdołała uskoczyć. Uważnie przejrzała się konstrukcji, odkrywając, że faktycznie, jest to jakiś rodzaj…pancerza. Pajęcza zbroja wspomagana. To coś nowego. Ktoś musiał być w środku, ale…nieważne. Sięgnęła po swój poręczny zestaw narzędzi, zaś po kilku chwilach, ustrojstwo zostało pozbawione serwomotorów, wszystkich par kończyn, zaś jakiś wandal po chamsku zakleił właz pojazdu gumą do żucia. Lizzy kilkakrotnie powracała ze swoim wózkiem (który to zbudowała jako lepszą wersję tego, który pojawiał się w hurtowniach) i przewiozła swoje nowe puzzle do domu. Zadowolona westchnęła i przytaknęła sama sobie. Zajmie się układanką kiedy tylko skończy podłączać FUBARA do pistoletu. Ach, Flash Gordon byłby dumny!
 
__________________
Beware he who would deny you access to information, for in his heart he dreams himself your master.
- Commisioner Pravin Lal, Alpha Centauri
Highlander jest offline