Wątek: Wojna o Magię
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-11-2008, 00:37   #1
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Wojna o Magię

Świat został sam. Bogowie musieli odejść. Każdy bez wyjątku, niezależnie czy był to Paladine, Takhisis, Gilean czy też Solinari, Zivilin. Powodem był Jegomość, jak nazwał go Reorx.
Kim był owy Jegomość? Był Ojcem Bogów. On był Chaosem i on go tworzył. On był potężniejszy od wszystkich razem wziętych i mógł wszystkich unicestwić, lecz nie zrobił tego, ponieważ Bogowie zjednoczyli się ze swoimi stworzeniami, by odeprzeć najazd Jegomościa, który zgodził się nie niszczyć świata w zamian za odejście tych, których wszyscy kochali.
Wraz z odejściem Bogów, odeszła również magia i wszyscy pogodzili się z tym, nawet czarodzieje, a raczej szczególnie oni. Opierając się do tej pory na czarach, musieli zacząć radzić sobie inaczej. Wszyscy oprócz jednego.
Raistlin Majere był ponad to. Nie zamierzał pogodzić się z utratą własnej magii, która była jego talentem, dziedzictwem, przeznaczeniem, przeszłością i jak sobie postanowił, przyszłością.
Choć odzyskał zdolność normalnego widzenia przez swe przeklęte, klepsydrowe oczy, gotów był ponownie oddać swoje zdrowie w zamian za utraconą potęgę. Za magię oddałby życie…

***

-Kiedy wstanie twój brat, Caramonie?-zapytała rozdrażniona Tika.
-O, co ci chodzi?-odpowiedział mężczyzna drapiąc się pogłowie.
-Oh, o nic szczególnego! Caramonie, czy ciebie naprawdę nie drażni jego zachowanie?! Mam już dosyć tego byłego maga!-warknęła Tika, purpurowiejąc na twarzy.
-Wiesz, jaki jest Raist. Bywa nieprzyjemny, ale w gruncie rzeczy chce dobrze, a przynajmniej od chwili, kiedy wrócił…-nagle odchrząknął, odwracając wzrok.
-Nie przerywajcie sobie-powiedział Raistlin swoim cichym głosem, zaś Caramon zrobił się równie czerwony na twarzy, co loki Tiki.
-Jak ci się spało, Raist?-zapytał wielki wojownik, jak gdyby nigdy nic, lecz nim ktokolwiek zdążył coś powiedzieć, na stole wylądowały dwa talerze jajecznicy oraz chleb.
Nagle Tika obróciła się na pięcie i wyszła, trzaskając drzwiami, na co mag skrzywił się.
W pokoju nastała cisza przerywana stuknięciami łyżek o talerze.
-Raist, powiedz mi, czemu nosisz jeszcze te czarne szaty i wszystkie składniki? Przecież magia zniknęła rok temu! Inni czarodzieje już znaleźli sobie inne zajęcia-zapytał, z pełnymi ustami, Caramon.
-Jest magia, która po dziś dzień nie zaniknęła, mój bracie-na potwierdzenie swych słów położył monetę na dłoni, po czym zacisnął pięść, zaś, gdy ją otworzył, monety już nie było.
-Przecież sam wiesz, że nie jest to prawdziwa magia-machnął ręką ze zrezygnowania.
-Może i nie jest prawdziwą magią, ale to właśnie ona utrzymuje mnie przy życiu. Nie słyszałeś tego, co powiadają wszyscy? Mimo odejścia Bogów, Raistlin dalej ma swoją magię, oszczędza ją, ale dalej posiada. Był zbyt potężny, żeby ją stracić. Głupcy-prychnął pogardliwie, ściskając czule, chropowatą teraz, Laskę Magiusa.
W umyśle Raistlina ponownie stanął jego siostrzeniec, Palin, który ubrany w zwykły strój, oddał mu Laskę. Pamiętał jego słowa:
-Stryju, nie będzie mi już potrzebna, więc oddaję ci ją.
-Nie wiesz, co mówisz, bratanku-odrzekł, wykrzywiając usta w pogardliwym uśmiechu.
-Mimo to, weź ją, stryju. Jesteś do niej bardziej przywiązany niż ja.
Tak, on był do niej przywiązany bardziej niż ktokolwiek mógłby przypuszczać, więc przyjął ją z pewną dozą radości.
-Długo zamierzasz jeszcze nosić to wszystko?-zapytał ogromny wojownik, zaś jego brat uśmiechnął się, spod przymrużonych, zimnych oczu.
-Do końca, a już nie długo ponownie okażą się przydatne. Zamierzam przywrócić magię na Krynnie!-wysyczał, zaś Caramon aż zakrztusił się herbatą tak, że pociekła mu nosem. Szybko wstał, niezdarnie klepiąc się po plecach, po czym, gdy atak kaszlu minął, usiadł ponownie.
-Co?! Niby jak to zamierzasz zrobić?!-jęknął Caramon, znając swego brata na tyle dobrze, by wiedzieć, że nie rzuca na wiatr słów, szczególnie nieprzemyślanych. Musiał mieć jakiś plan. Raistlin tymczasem spojrzał z irytacją na rozmówcę.
-Oczywiście, że mam plan, głąbie!-warknął.
-Raist, jak ty to…? Ty…?
-Nie!-sapnął ze złości.
-Czytam z twojej twarzy jak z jednej z moich ksiąg!-na te słowa Caramon poczerwieniał ze wstydu.
-Gdy dostanę się do Otchłani, magia powróci sama, mój bracie!-niemal wyszeptał z pasją w głosie, na co Caramon zaśmiał się.
-A jak zamierzasz wejść do Otchłani bez magii?-wyszczerzył się olbrzym, lecz zaraz przestał się uśmiechać, widząc niecierpliwą miną brata.
-Wysil swój móżdżek, Caramonie! Niemożliwe, żebyśmy byli aż tak różni!-warknął, patrząc chłodno swoimi klepsydrowymi oczami, zaś Caramon zamyślił się, rozważając rozmaite opcje, lecz w końcu pokręcił głową. Na twarz maga wykwitła wściekłość, która chwilę po tym została zahamowana.
-Ionthas! Mówi ci to coś?-zapytał niecierpliwie, lecz jego brat dalej nie wiedział, o co chodzi.
-Chodzi mi o Ojca Wszystkiego i Niczego, mój bracie. Gdzie wlecieli Steel i Palin na Flare?! Do Oceanu Turbidus! W miejsce, gdzie obecnie są Zęby Chaosu, mój bracie! Tak dostali się do Otchłani!
-Ale przecież po Szczelinie zostały tylko Zęby…-umilkł, widząc gromiące spojrzenie Raistlina.
-Na jednej z wysp Zębów Chaosu jest zejście wykute przez Dougana lub jak kto woli, Reorxa. Udało mu się to zrobić tuż przed odejściem. Prowadzi ono do komnaty z portalem. Nie, nie tym! To inny portal! Jednorazowego użytku, więc musimy się postarać.
Pamiętasz, co Fizban mówił przed odejściem? By szukać innej magii. Ja jedną z nich znalazłem, drugą muszę jeszcze wprowadzić w życie!
-To dlatego zostałeś przysłany tutaj ponownie? Po to, by przywrócić tu magię?-zapytał Caramon.
-Nie, ja chciałem tu wrócić, bo tam, gdzie byliśmy, nie było niczego, co absorbowałoby uwagę. Tam jest wszystko i nic. Pustka. Dziwię się, że Ionthas nie zaczyna pożerać samego siebie-powiedział mag, a widząc przypływ wspomnień z podróży w czasie, kiedy trafił do przyszłości. Sam również się skrzywił, po czym podjął dalej.
-Rozmawiałem z Reorxem i Paladinem. Powiedzieli mi na odchodnym, że trzeba magii by uruchomić portal. Oczywiście nie powiedzieli tego wprost. Potem Nuitari ryzykował śmierć, by otworzyć przejście do naszego świata, co już wiesz. Mam nadzieję, że nic mu się nie stało-zamyślił się, pijąc powoli herbatę.
-Jak chcesz zdobyć magię, która uruchomi portal?-na te słowa Raistlin gniewnie zmarszczył brwi.
-Spójrz na niebo nocą, głąbie! Co widzisz?-zapytał.
-Księżyc…-zaczął, lecz widząc furię w oczach brata, szybko dodał:
-…i gwiazdy-ku swemu zdumieniu, mag pokiwał głową.
-Właśnie, mój bracie. Gwiazdy są fragmentami Szarego Klejnotu, czegoś, w czym tkwił Ionthas, czymś, w co złapano kroplę jego krwi, mój bracie. Jednakże nie wszystkie odłamki wzbiły się w niebo. Kilka spadło na ziemię. Jak powróciłem na Krynn, jak szybowałem z przestworzy na skrzydłach danych mi przez Nuitari, czułem magię emanującą z północnego zachodu, jedyną magię na Krynnie. Przez wiele dni nie wiedziałem, czym jest ta magia. Teraz już wiem. To odłamki Szarego Klejnotu. Jestem przekonany, że są na Taladasie. Żaden nie wylądował na Ansalonie. Wiedziałbym.
Krew Chaosu i przedmiot, w którym siedział tak długi czas, są wystarczająco silne, by ich magia przetrwała bez Solinari, Lunitari i Nuitari. Wystarczy okruch, by wpuścić mnie do Otchłani, a kiedy tam będę, odzyskam swoją magię!-uśmiechnął się triumfalnie, czarodziej.
-Raist, nie ma tam kto pojechać. Sturm, Flint, Tas, Tanis, Kitiara nie żyją. Riverwind i Goldmoon mają obowiązki wobec plemienia. Ich dzieci także. Steel nie żyje, Tanis i Sturm też, a Palin wyjechał. Tika, Laurana ja i ty nie możemy, Gilthas, Alhana to samo, Crysania jest niewidoma…-wyliczał Caramon, aż w końcu przerwał mu brat.
-Mój bracie, mało to głupców na świecie? Dla pewności wyślę również Dalamara, żeby chociaż jedna osoba powróciła-zapyślił się mag.
-Caramonie, poślij wiadomość o poszukiwaniu nieustraszonych osób. Nagrodą będzie wielki skarb leżący na odległych ziemiach. Poślij ją do Thorbardinu, Qualinostu, Silvanostu i przede wszystkim do Palanthas oraz Solanthus. Stamtąd rozprzestrzeni się na większą część Ansalonu.
-Jak sobie życzysz, Raist-mruknął z obawą w głosie, a czarodziej w czerni pił spokojnie herbatę z Laską Magiusa na nogach.

***

Witam w sesji „Wojna o magię”! Jak zapewne się domyśliliście, jest to Dragonlance po czwartym tomie Kronik.
Zmiana jest następująca: Raistlin Majere powrócił na Krynn.
Celem sesji będzie przywrócenie magii na świecie.
Będziecie poruszali się nie tylko po Ansalonie, ale również po Taladas
Oczywiście planuję storytelling, bez mechaniki, dopuszczalne wszystkie rasy Dragonlance i wszystkie profesje tegoż świata.

Wzór KP;
Imię:
Nazwisko: (opcjonalne)
Pseudonim: (opcjonalne)
Wiek:
Profesja:
Umiejętności:
Ekwipunek:
Wygląd:
Charakter:
Historia:

Popracujcie najbardziej nad trzema ostatnimi. Z umiejętnościami nie przesadzajcie, ale ilość i siła umiejętności nie są określone.
Mam nadzieję, że powiedziałem o wszystkim, jednakże, jeśli coś pominąłem, pytajcie
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline